Wczoraj piłkarską część Polski obiegła informacja, że pewien Albańczyk został mianowany na nowego trenera Widzewa. Wiadomość – nie da się ukryć – przez wielu przyjęta z dużym dystansem, ale trudno się temu dziwić, skoro mowa o szkoleniowcu, którego dotychczasowe doświadczenie nie wybiega poza Polkowice. Mówiąc bardziej dobitnie, Enkeleid Dobi przez trzy sezony swojej pracy nie wychylił nosa poza 2. ligę. Nie zmienia to jednak faktu, że 45-latek jawi się obecnie jako jedno z najbardziej interesujących nazwisk w tym fachu na polskim rynku.
Mniej obeznani kibice kojarzą trenera Dobiego przede wszystkim z awansu Górnika Polkowice do 2. ligi. Ci natomiast, którzy zaglądają do tych rozgrywek co drugą niedzielę, wiedzą również, że Enkeleid Dobi jest trenerem, który narzuca ofensywny styl gry. Niezależnie od poziomu przeciwnika, byle strzelić o jedną bramkę więcej od rywali. Podstawowy pakiet informacji mamy. Jest obiecująco.
Poznajcie nowego trenera pierwszej drużyny Widzewa! 🔴⚪🔴
Więcej:https://t.co/LwTTsc3VKJ pic.twitter.com/O2wV1a4Vd1
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) July 30, 2020
Poza tym bardziej wnikliwi obserwatorzy mogli zauważyć, że to człowiek o określonym charakterze. Poprawka: żywiołowym charakterze. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, a o bardziej szczegółowe informacje zapytaliśmy Piotra Stańkę. Kogoś, kto pracował z Albańczykiem na co dzień, czyli II trenera Górnika Polkowice.
Enkeleid Dobi niczym Carlos Sainz w Formule 1
To dopiero szósty zagraniczny trener w historii Widzewa Łódź. Tym bardziej więc należy się spodziewać, że Albańczyka czeka zderzenie z ogromną falą presji. Nie tylko ze strony pracodawców, ale przede wszystkim kibiców, którzy o swoich oczekiwaniach wobec zespołu zawsze mówią głośno i wyraźnie. Te, mimo zdobycia upragnionego awansu do 1. ligi, zostały zbrukane stratą zaufania do Marcina Kaczmarka. Widzewiacy paradoksalnie stali się ofiarą własnego sukcesu, który urodził się w atmosferze zawodu. Atmosferze, która była zbyt gęsta, żeby pozwolić klubowi na wejście do 1. ligi bez gruntownej zmiany. Ta padła na funkcję szkoleniowca, z czego mógł skorzystać Enkeleid Dobi.
Słowo „skorzystać” to jednak w tym przypadku za mało. Trener Dobi na własny awans sportowy po prostu uczciwie zapracował, czyniąc Górnik Polkowice jedną z najlepiej grających ekip w 2. lidze. Przypomnijmy, że polkowiczanie byli beniaminkiem, ale z konkretnym, ofensywnym charakterem. Bez strachu przed lepszymi rywalami, co pokazały zresztą choćby starcia z Widzewem, i z własną filozofią, którą Enkeleid Dobi cierpliwie kontynuował jeszcze z poziomu 3. ligi, w której KS zdeklasował resztę stawki w sezonie 2018/2019.
Obrany kurs pozwolił „świeżakowi” przerodzić się w dorosłego mężczyznę z ambicjami, co w podobnym tonie dałoby się powiedzieć o samym 45-latku. Z trzecioligowego debiutanta wyrósł w ciągu trzech sezonów na dojrzałego trenera z potencjałem. Już z doświadczeniem na poziomie centralnym i słusznym pokazem swojego warsztatu. Naturalnym krokiem dla trenera Dobiego było zatem albo pozostanie w Górniku i próba walki o awans w kolejnej kampanii, albo odejście pod skrzydła większej marki. Albańczyk wybrał drugą opcję, przechodząc z garażu McLarena do Ferrari.
– Przede wszystkim nikt nie spodziewał się rozstania trenera Dobiego z Górnikiem, ale osobiście spodziewałem się, że będzie otrzymywał oferty z 1. ligi. Widzew to akurat małe zaskoczenie, ale trzeba pamiętać, że rozegraliśmy z łodzianami dwa mecze, w których wyglądaliśmy lepiej pod kątem piłkarskim. Co prawda w Łodzi przegraliśmy, ale już na własnym stadionie po strzeleniu czterech goli w pierwszej połowie pokazaliśmy, że robimy tutaj dobrą robotę. To był też sygnał od trenera Dobiego. Cieszę się, że dostał szansę w takim klubie.
Biorąc pod uwagę całą – moim zdaniem na miarę ekstraklasy – otoczkę wokół Widzewa, podejrzewam, że na każdym nowym trenerze spoczywa duża presja. Wzmaga ją też fakt, że mówimy o przeskoku na wyższy poziom rozgrywkowy. Do tego wiadomo, że Polkowice jako miasto jest nieporównywalne do Łodzi, za czym idzie – pojawia się zdecydowanie większa liczba kibiców. Ale wydaje mi się, że trener Dobi jest na tyle wszechstronny i inteligentny, że z tą całą sytuacją sobie poradzi. Na tę chwilę jestem o niego spokojny – twierdzi Piotr Stańko, II trener Górnika Polkowice.
„Kibiców Widzewa zapewniam, że na meczach nie będą się nudzić”
Załóżmy, że kibic Widzewa nie ma zbyt dużego pojęcia o trenerze Dobim. Co w takim razie sympatyk pierwszoligowego beniaminka powinien wiedzieć? Przede wszystkim to, że przy al. Piłsudskiego nastąpi celebracja ofensywnego futbolu. Niekoniecznie polegającego na szybkiej wymianie piłek, ale na pewno z dużą intensywnością. Co więcej, albański szkoleniowiec stawia na wszechstronność swojego zespołu, co oznacza, że Widzew będzie groźny zarówno w szybkim ataku z kontry, jak i grze pozycyjnej. Oczywiście w założeniu, że współpraca trenera z zawodnikami będzie układała się tak, jak należy.
– On ma swój charakterystyczny styl prowadzenia zespołu, ale nasi chłopcy z czasem się do tego przyzwyczaili i wyszło im to na dobre. Trener Dobi posiada niezwykle ważną cechę – w sposób indywidualny podchodzi do każdego zawodnika. Co prawda on dopiero buduje swoje nazwisko w polskiej piłce, ale mógłbym kibiców Widzewa zapewnić, że na meczach nie będą się nudzić. Drużyna będzie grać ofensywny futbol na bardzo wysokiej intensywności.
Do tego dochodzi wysoki pressing, który stosowaliśmy w Polkowicach. Czy graliśmy mecz z Widzewem, czy Gryfem Wejherowo, nasz styl gry się nie zmieniał. Nie lubiliśmy grać niskim czy średnim pressingiem. Mam wrażenie, że każdego kibica interesuje taka gra. Kibic nie przychodzi na stadion po to, żeby zobaczyć szachy 1:0, tylko żeby dobrze się bawić. Futbol ma być w końcu rozrywką, oczywiście z dobrymi wynikami.
Piotr Stańko zwrócił uwagę również na – jego zdaniem – kluczowy aspekt, jakim jest współpraca z ludźmi wokół i relacje z zawodnikami. Nie jest to szkoleniowiec, który zamyka się na innych. Szanuje uwagi swojego sztabu szkoleniowego i bierze je pod uwagę tak samo skrupulatnie jak rozmowy z piłkarzami, które jawią się jako cecha szczególna trenera Dobiego. Nieważne bowiem, czy dany zawodnik odgrywa rolę jedynie zmiennika czy największej gwiazdy zespołu. Każdemu poświęca swój czas i co najważniejsze – jest w tym do bólu do szczery.
– Jak widać było na naszych meczach, trener Dobi jest mocno zżyty z zespołem. Nie lubi siedzieć z boku i sam zresztą mówi, że gdyby mógł, wyszedłby na boisko, żeby pomóc chłopakom. Poza tym myślę, że współpraca trenera z innymi członkami sztabu szkoleniowego stoi na wysokim poziomie. Kiedy analizowaliśmy grę przyszłego przeciwnika, a mocno skupialiśmy się na tym aspekcie, trener Dobi często brał pod uwagę nasze uwagi. Wiadomo, że on jest pierwszym trenerem i ostatnie słowo należy do niego, ale nie było tak, że on coś wybrał i koniec tematu. Nie, zawsze pojawiało się pytanie: „Co uważacie?”. Ktoś może pomyśleć, że skoro trener mocno reaguje na wydarzenia przy linii bocznej, to nie słucha innych i żyje w swoim świecie. Tak to nie wygląda.
On sam był napastnikiem, więc naprawdę dobrze układa mu się współpraca z ofensywnymi piłkarzami, ale nie tylko z nimi rozmawiał indywidualnie na temat naszych meczów czy taktyki. Bardzo dużo było tych rozmów. Zależało mu na tym, żeby jak najlepiej przekazywać informacje. To trener szczery i bezpośredni. Mówi to, co ma na myśli. Czy to się zawodnikom podoba, czy nie. Moim zdaniem to pozytywna cecha, ponieważ nie może być tak, że piłkarza klepie się po plecach, a chwilę później już bez jego obecności mówi się o nim coś negatywnego. Czasami zawodnik musi otrzymać informację, której nie chciałby usłyszeć. Ale musi, żeby w przyszłości nie popełniać tego samego błędu. Trener Dobi dba o tę kwestię – zapewnia Piotr Stańko.
💬 Jestem niesamowicie szczęśliwy, że stałem się częścią historii tego wielkiego klubu. Obiecuję, że zrobię wszystko, by kibice byli dumni z tej drużyny. Zostawimy na boisku duszę, serce i jeśli trzeba, to wątrobę – powiedział nowy trener Widzewa! pic.twitter.com/4eVLEClU9w
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) July 30, 2020
„Główne motto trenera? Intensywność”
Ciekawą kwestią jest także przygotowanie fizyczne, czyli coś, na co kibice Widzewa narzekali po przerwie spowodowanej pandemią. Metryki nie oszukasz, a ta najwidoczniej nie była po stronie widzewiaków, skoro w wielu meczach wyglądali oni na drużynę gorzej dysponowaną. Niekoniecznie piłkarsko, ale właśnie fizycznie. Pod opieką trenera Dobiego wydaje się, że ten problem nie powinien się pojawić. I co prawda nadchodzący sezon będzie poprzedzony dotąd niespotykanym okresem przygotowawczym, trudno sobie wyobrazić, żeby Enkeleid Dobi zmienił swoje przekonania. A te są jasne – drużyna ma… (kultura nie pozwała wstawić tutaj wulgaryzmu) dużo biegać. Bardzo intensywnie.
Bardzo intensywnie i z konkretnym założeniem. Należy się spodziewać, że wizja gry, jaka przyświecała 45-latkowi w Polkowicach, będzie kontynuowana w Łodzi. Wysoki pressing, próba odbioru piłki na połowie rywala, atak dużą liczbą zawodników – tymi elementami imponował Górnik, ale żeby taki tryb pracy mógł w ogóle się urzeczywistnić, trzeba było poświęcenia ze strony piłkarzy. Tego w zespole drugoligowego beniaminka nie brakowało, a Piotr Stańko przestrzega, że piłkarze Widzewa muszą być tego świadomi. Muszą wiedzieć, że trener Dobi wymaga dużego poświęcenia. Ci, którzy widzieli mecze KS-u na żywo, zapamiętają swego rodzaju „ganianie” piłkarzy od 1. do 90. minuty.
💬 Liczymy, że nowy trener wydobędzie potencjał z zespołu. Dostrzegaliśmy, że potrafi logicznie myśleć i kształtować zawodników, wyciągać z nich ich najlepsze atuty. Dodatkowym argumentem była niesamowita pasja u trenera – powiedziała prezes Martyna Pajączek.#Konferencja
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) July 30, 2020
– Nie chciałbym zdradzać tajemnicy warsztatu trenera Dobiego, ale stawia on bardzo mocno na intensywność. Czy to w trakcie meczu, czy treningu. To nie jest trener, który robi zajęcia na 2,5 h, tylko krócej, ale na większej mocy i szybkości. To było widać w naszych meczach. Poza porażką ze Stalową Wolą właściwie nie mieliśmy kolejek, w których wyglądaliśmy gorzej od przeciwnika pod kątem przygotowania fizycznego. Zdarzył się mały okres załamania po przerwie spowodowanej pandemią, to było do przewidzenia, ale generalnie żaden zespół nie potrafił zdominować nas na tyle, żebyśmy musieli murować bramkę. Nie było czegoś takiego. Intensywność i jeszcze raz intensywność. To jest główne motto tego trenera.
Gdzie by się nie było, w Anglii, Hiszpanii, Niemczech czy Włoszech, wszędzie mówi się o dużej intensywności. Intensywności przede wszystkim w treningu. To nie jest żadne odkrycie, ale niektórzy chyba zapominają, że piłka nożna to sport wyczynowy. Zawodnicy muszą być przygotowani do bardzo ciężkiej pracy, jeśli chcą coś osiągnąć. Nie chcę nikogo straszyć trenerem Dobim, bo nie o to chodzi, ale zawodnicy Widzewa muszą być świadomi, że bez poświęceń wyniku nie będzie. Szczególnie u trenera Dobiego – przestrzega Piotr Stańko.
Jedyna niewiadoma
Przed trenerem Dobim nowe wyzwanie na trudniejszej ścieżce zawodowej. Co może być niepokojące, na ścieżce dotąd niezbadanej. Albański szkoleniowiec w swoim CV zebrał 199 oficjalnych meczów w barwach Górnika Polkowice, co z jednej perspektywy może czynić go fachowcem z dużym potencjałem, już jednym sukcesem, ale z innej, tej mniej optymistycznej, Enkeleid Dobi to człowiek bez obycia z większymi nazwiskami. Awans do wyższej klasy rozgrywkowej niejednego trenera przytłoczył, zwłaszcza gdy mówimy o klubie z otoczką na poziomie ekstraklasy.
Nie rujnuje to jednak pozytywnego obrazu postaci, jaką jest nowy sternik Widzewa. Pozostaje więc zalecić umiarkowany optymizm z rezerwą na coś więcej. Wydaje się bowiem, że jeśli trenerowi zostaną stworzone odpowiednie warunki, z biegiem czasu okaże się, że na lepszego kandydata widzewiacy trafić nie mogli. Będą mieli do czynienia z trenerem żywiołowym, ale nie obsesyjnym. Trenerem bezpośrednim i wymagającym, ale nie zamordystą. Trenerem z ofensywną wizją gry, ale również przykładającym uwagę do mankamentów zespołu. Pamiętajmy – wynik wykręcony w Górniku mimo braku tzw. wirtuozów to dobry prognostyk na przyszłość. Polkowice zatęsknią za tym trenerem.
– Nie chciałbym daleko wychodzić w przyszłość, bo zbliża się bardzo intensywny sezon. Powiem jedynie, że każdy trener zostawia w zespole jakąś część siebie. Jestem przekonany, że to, co trener Dobi zaszczepił w Polkowicach, nie pójdzie na marne. Że po jego odejściu piłkarze o tym nie zapomną. Trener Enkeleid Dobi wykonał w Górniku świetną pracę i kibice na pewno to zapamiętają. Mam nadzieję, że ta wizja będzie kontynuowana. Organizmy piłkarzy zdążyły już się do tego przystosować, więc kolejnemu trenerowi może być łatwiej – kończy Piotr Stańko, II trener Górnika Polkowice.