W meczu kończącym dziewiątą kolejkę Serie A Chievo przegrało u siebie z Milanem 1:2. Milan przesądził losy meczu w ostatnich 10 minutach, a bohaterem w szeregach gości został Alessandro Nesta, który dwukrotnie trafił do siatki.
Milan przystąpił do pojedynku z Chievo pokrzepiony cennym zwycięstwem w Madrycie odniesionym nad Realem. Jednak kryzys, który dosięgnął podopiecznych Leonardo, w dużej mierze opierał się na słabych spotkaniach „Rossonerich” z ligowymi przeciętniakami. Piłkarze z San Siro tracili punkty grając między innymi z Bari, Livorno czy Atalantą. Po wygranych meczach z Romą tydzień temu i z Realem w środę, niemniej wymagającym sprawdzianem wydawało się spotkanie z Chievo, które swego czasu mogło poszczycić się passą pięciu meczów bez porażki z rzędu. Dopiero tydzień temu Bari przerwało chwalebną serię piłkarzy z Werony.
Lepiej mecz rozpoczęli zawodnicy Domenico Di Carlo, zajmujący przed meczem 11. pozycję w tabeli. W ciągu pierwszych dziesięciu minut stworzyli trzy groźne sytuacje, z których jedna przyniosła efekt bramkowy. Do siatki Didy trafił Pinzi, który wykorzystał dobre podanie Mantovaniego. Podobnie jak Real kilka dni temu, tak teraz Chievo stosunkowo wcześnie wylało kubeł zimnej wody na głowy zawodników Milanu. Na gości stracony gol podziałał motywująco, choć w pierwszej połowie celowniki piłkarzy Milanu były wyraźnie wyregulowane – strzałów było bez liku, ale najczęściej nie lądowały one w obrębie bramki Sorrentino.
W drugiej połowie Leonardo zmienił między innymi kompletnie bezproduktywnego Huntelaara, który w tym sezonie nie zdobył jeszcze ani jednego gola. W jego miejsce pojawił się Marco Boriello i od tego momentu uderzenia gości były jakościowo lepsze i skuteczniejsze. To jednak nie były napastnik Genoi miał swoje chwile triumfu. Dzisiejszy wieczór należał do jednego piłkarza. W swojej karierze w Milanie, w ciągu siedmiu lat, Nesta zdobył tylko trzy bramki. Dziś do tego skromnego dorobku może doliczyć aż dwa trafienia, bo właśnie środkowy obrońca w samej końcówce meczu dał piłkarzom z San Siro cenne trzy punkty. Najpierw dobił strzał Boriello, który wcześniej uderzył piłką w słupek, a w ostatniej minucie meczu zachował się przytomnie w polu karnym, gdy Pirlo dośrodkowywał piłkę z rzutu rożnego.
Milan może już chyba zapomnieć o kryzysie. Jeśli środkowy obrońca przesądza wynik meczu w ostatniej minucie, to znaczy że fortuna jest w tej chwili po stronie „Rossonerich”
Milan wygrał ale ligę całkiem zawala, a w lidze
mistrzów dobrze im idzie.
W tym sezonie deja vu z poprzedniego, max 3 pozycja.
A w lidze mistrzów jak teraz przegrają z Realem, może
być ciężko, ale nie przekreślajmy ich szans. I
jeszcze taka mała propozycja, przydało by się
odmłodzić zespół.