Po nieudanym, a wręcz katastrofalnym meczu z Irlandią Północną, pora na kolejną rozgrywkę. Tym razem nasza reprezentacja powalczy o cenne punkty z przedstawicielami San Marino. Początkowo wynik tego meczu był przesądzony, jednak każdy, kto zobaczył występ naszych reprezentantów w sobotę, na pewno zmienił trochę zdanie i do ewentualnej wygranej Polski w środowym meczu z pewnością podchodzić będzie z dystansem.
Jak dotychczas nigdy nie mieliśmy zbyt dużych problemów, jeżeli chodzi o ogranie drużyny, która reprezentuje najstarszą republikę na ziemi. Wprawdzie we wszystkich spotkaniach z tą ekipą zdołaliśmy strzelić 13 goli, to jednak ostatni mecz, już za kadencji Leo Beenhakkera, nie był zbytnio udany. Polska, po ogromnych męczarniach, wygrała go 2:0.
Tym razem w Kielcach może być różnie. Polacy będą chcieli zrehabilitować się za blamaż, jaki sprawili w miniony weekend, jednak w psychice zawsze coś zostaje i mimo że rywal nie jest bardzo wymagający, to sensacja może zdarzyć się zawsze.
W tym spotkaniu Leo będzie chciał zapewne nie tylko udowodnić, że porażka w Belfaście była jedynie wypadkiem przy pracy, ale i uratować posadę selekcjonera. Remis bądź porażka biało-czerwonych oznaczać będzie niewątpliwy kryzys, w jakim znajduje się nasza reprezentacja.
W poniedziałek do domu wrócił jeden z głównych winowajców sobotniego niepowodzenia – Artur Boruc. Teraz zastąpi go w bramce Łukasz Fabiański, który już doszedł do siebie po zatruciu pokarmowym, które wyeliminowało go z udziału w meczu z Irlandią Północną. Reszta reprezentantów również wydaje się być w dobrej formie fizycznej. Oby tylko z psychiką nie mieli żadnych problemów.
San Marino przyjeżdża w najsilniejszym składzie i, zdając sobie sprawę z ostatnich niepowodzeń naszej ekipy, buńczucznie zapowiadają walkę o zwycięstwo. Brzmi to jak piękny sen, więc żeby ich obudzić, nasi reprezentanci już od pierwszych minut muszą zagrać agresywnie, z zaangażowaniem i z ambicją – bo tak właśnie gra się o honor.
ja właśnie postawie na san marino :D