Wśród drużyn, które pozostały w europejskich pucharach, próżno szukać kogokolwiek z podobnej szerokości geograficznej i realiów finansowych co Polska. Jedynym takim rodzynkiem jest Sparta Praga, której sukcesy powinny stanowić inspirację dla prezesów polskich klubów.
25 lutego 2016 roku Sparta rozgrywała wyjazdowe spotkanie 1/16 finału LE z FK Krasnodar. Rosjanie mieli gładko uporać się z potencjalnie słabszym rywalem i z nawiązką odrobić stratę z pierwszego meczu. Ale prażanie zadziwili wszystkich. Schowani za gardą, nastawieni na zachowanie czystego konta co i rusz wyprowadzali groźne kontrataki i karcili Rosjan. Skończyło się na 3:0 dla Sparty, a mogło i wyżej. Szok? Pewnie tak, zwłaszcza gdy porównamy wartość podstawowych jedenastek obu klubów.
Patrząc na grę Sparty, można było poczuć żal, że w Polsce takich drużyn nie mamy. W końcu od ilu lat toczymy heroiczne boje w wiosennych meczach LE, które zawsze kończą się porażką? Głównie z tego powodu, że brakuje nam wyrachowania i skuteczności. Dlatego też na wygranie dwumeczu w europejskich pucharach wiosną czekamy od 1991 roku i zwycięstw Legii nad Sampdorią, za to Czesi, jeśli nie ostatnimi sukcesami Viktorii Pilzno, mogą szczycić się Spartą. Stołeczny zespół za kilka dni rozegra pierwszy mecz 1/8 finału LE przeciw Lazio Rzym. Oj, możemy im tego pozazdrościć.
Osiągnięcia klubu ze stolicy Czech są o tyle ciekawe, że nasi sąsiedzi nie mają takiego zaplecza finansowego jak polskie kluby, egzystują w gorszych realiach, a mimo to stać ich na stawienie czoła dużo bogatszym klubom. Dlatego też warto bliżej się przyjrzeć projektowi pt. „Nowa Sparta Praga”. Wydaje się, że polscy działacze zamiast powtarzać jak mantrę teksty: „chcemy być jak FC Basel”, powinni spojrzeć za południową granicę, bo stamtąd naprawdę mogliby wyciągnąć jakieś wnioski. My postaramy się im to ułatwić.
Przez mądre transfery na szczyt
W ostatnich latach Viktoria Pilzno dwukrotnie awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów, zgarnęła okrągłą sumę pieniędzy i zaczęła niebezpiecznie odjeżdżać stołecznym rywalom. Po przegranym sezonie 2012/2013 w Sparcie wszyscy doszli do wniosku, że trzeba coś zmienić. I od razu przeszli do działania.
Przede wszystkim zmieniono podejście do przeprowadzania transferów. Praski klub od zawsze był magnesem dla czeskich zawodników, jednak to w ostatnich latach Sparta zdominowała lokalny rynek transferowy. Świadczą o tym chociażby wypożyczenia Nespora i Vacka do Piasta Gliwice, bo dwójka Czechów zwyczajnie nie mieściła się w kadrze zespołu. Niewyobrażalne.
http://i66.tinypic.com/21njk94.jpg
Najważniejsze transfery Sparty Praga w ostatnich latach
W ostatnich latach do stołecznego klubu przyszło kilku zawodników z ligi czeskiej, którzy teraz z powodzeniem występują w barwach Sparty i reprezentacji kraju, jak chociażby David Lafata z FK Jablonec czy Ondrej Zahustel i Josef Sural kupieni tej zimy odpowiednio z Mlady Boleslav i Slovana Liberec.
Ściąganie takich zawodników jest dobre, bo nie będą oni mieli problemów z aklimatyzacją, a klub wie, czego się po nich spodziewać. Taka polityka transferowa jednak sporo kosztuje. Rywale, mimo że od lat są pogodzeni z podkupywaniem swoich gwiazd przez Spartę, robią to niechętnie, często za zawyżoną kwotę.
Marka i potencjał finansowy Sparty pozwoliły również na to, by klub sprowadzał z zagranicy czeskich piłkarzy niemieszczących się w kadrach europejskich drużyn. Dlatego też do Pragi zawitali zawodnicy pokroju Kamila Vacka (ściągnięty za nieujawnioną kwotę z Chievo Verona), Lukasa Mareceka (kupiony z Anderlechtu za 1,1 mln euro) czy Borka Docekala, który, będąc w szczytowym okresie kariery, wrócił do Sparty Praga z Rosenborgu Trondheim. Było to o tyle symptomatyczne, że zawodnik uznał, iż właśnie w rodzimych rozgrywkach będzie mieć większe szanse, by wypromować się do lepszej ligi.
Wyżej wymienieni zawodnicy ocierają się o reprezentację kraju i gwarantują określoną jakość, ale wyciągnięcie ich z drużyn o wyższej renomie musi sporo kosztować. Czeski klub nie zawsze ujawnia kwoty, za które pozyskuje piłkarzy, ale wydaje się, że regularnie płacą za pojedynczych zawodników pieniądze większe niż nasz lokalny potentat – Legia.
W kwestii transferów klub zdecydował się również odejść od polityki, która sprawiła, że przez kilka lat Sparta Praga była nieobecna w wielkiej piłce. Na przestrzeni lat 2001–2005 sprzedano wszystkich piłkarzy, którzy stworzyli niezapomnianą ekipę z sezonu 2001/2002. Oczywiście zarobiono na zawodnikach kilkanaście milionów euro, ale klub wpadł w spory kryzys. Teraz prażanie napędzani konkurencją w postaci Viktorii Pilzno nie mogą sobie pozwolić na tego typu ruchy.
Dlatego też w składzie zespołu od lat najważniejszą postacią jest Ladislav Krejci. 23-letni wychowanek klubu z Generali Arena od lat znajduje się na celowniku europejskich klubów, ale w Sparcie nie podpalają się na pierwsze lepsze oferty, a i sam skrzydłowy nie jest chętny do odejścia z Czech. Dziesięć lat temu pewnie zostałby wypchnięty do Trabzonsporu czy FC Koeln, ale teraz w klubie postępuje według zasady „nic na siłę”. Podobnie sprawy mają się w przypadku Jakuba Brabeca i Lukasa Vachy, którzy od co najmniej trzech lat wyróżniają się w stołecznym klubie – zadebiutowali oni w reprezentacji Pavla Vrby, a mimo to nieśpieszno im do odejścia na Zachód.
A jak Sparta radzi sobie z exodusem najlepszych zawodników na Zachód? W końcu nie każdego da się utrzymać w drużynie. Od kilku lat z klubu odchodzi maksymalnie jeden zawodnik w oknie transferowym. Tego lata za 3,8 mln euro do Hoffenheim odszedł Pavel Kaderabek, rok wcześniej Tomasz Vaclik za 2 mln euro do FC Basel, a dwa lata temu wielki talent, Vaclav Kadlec, do Eintrachtu Frankfurt za 3,2 mln euro. Takie postępowanie powoduje, że klub musi łatać jedną wyrwę rocznie, co jest do wykonania.
http://i66.tinypic.com/nckzdx.jpg
Skład Sparty Praga w ostatnim meczu ligowym. Na czerwono podkreśleni reprezentanci kraju
Prowadzona od kilku lata nowa polityka transferowa sprawiła, że w ostatni ligowy mecz przeciwko w FK Jablonec zaczęła jedenastka stworzona jedynie z Czechów. W europejskich pucharach średnio 90% składu tworzyli rodzimi zawodnicy, a mimo to osiągnęli sukces. Czy w Polsce nie można byłoby podobnie?
Krok po kroku
Po trzech latach budowania i wzmacniania drużyny obecny skład Sparty Praga wygląda naprawdę okazale. Właściwie każdy z piłkarzy regularnie występujących w zespole gra lub ociera się o reprezentację Czech. W Polsce taką paką nie może poszczycić się nikt. Drużynę prowadzi Zdenek Scasny, który w ostatnich latach notował bardzo dobre wyniki z FK Teplice. Z zespołu, któremu było bliżej do dołu tabeli, zrobił ekipę, która kończyła ligowe rozgrywki na 5. i 7. miejscu.
Doświadczony szkoleniowiec Spartę prowadzi w tym sezonie niemal bezbłędnie. Drużyna regularnie wygrywa w lidze (trzy porażki w 19 meczach), a mimo to zajmuje jedynie pozycję wicelidera, gdyż o trzy punkty więcej mają na swoim koncie wielcy rywale z Pilzna. Prażanie w każdym meczu muszą dominować swoich ligowych rywali i ogrywać ich za pomocą ataku pozycyjnego. Wiele drużyn w tym sezonie przyjeżdżało do stolicy i okopywało się na 16. metrze od własnej bramki. Nie jest to jednak wielki problem dla ekipy Scasnego, bo ta zgarnęła właściwie komplet punktów w meczach ze słabszymi rywalami (ligowe porażki przytrafiły się z Viktorią Pilzno, Slovanem Liberec i w derbach ze Slavią).
http://i68.tinypic.com/5dktu8.jpg
Wielka pogoń Sparty za liderem wciąż trwa (Transfermarkt.pl)
Taką grę piłkarze Sparty przenieśli później na postawę w europejskich pucharach. W meczach z potencjalnie słabszymi rywalami byli bezbłędni. W fazie grupowej gładko przejechali po Asterasie Trypolis i APOEL-u Nikozja, zdobywając w spotkaniach z nimi dziesięć na 12 możliwych punktów. Symboliczny był mecz z APOEL-em na wyjeździe. Gospodarze prowadzili od 6. minuty po bramce Fernando Cavenaghiego, ale w drugiej połowie podopieczni Scasnego po prostu przycisnęli rywala, nie pozwolili mu wyjść z własnej połowy i w 45 minut strzelili trzy bramki.
Tym, co trzeba wyróżnić w budowaniu Sparty, jest fakt, że wszyscy postępują według z góry wytyczonej ścieżki, na końcu której widnieje napis „wygrane i sukcesy”. Chęć stworzenia silnego klubu determinuje wszystkie ruchy działaczy. Nie ma więc miejsca na puste hasła znane z Polski typu „chcemy być jak Bayern”, „tworzymy drużynę, z której najlepsi piłkarze będą pożądani przez najlepsze kluby Europy Zachodniej”.
Nie ma również miejsca na wdrażanie innego pomysłu. Na najważniejszych pozycjach w Sparcie nie ujrzymy więc Holendrów, którzy zmarnotrawią pieniądze i wprowadzą klub w ogromne tarapaty finansowe, czy niedoświadczonego Norwega na ławce trenerskiej. Od lat drużynę prowadzą jedynie czescy szkoleniowcy, którzy doskonale rozumieją, czym jest praca w takim zespole i jakie są oczekiwania wobec nich.
Co ciekawe, Sparta nie wprowadza do zespołu niesamowitej liczby wychowanków. W tym momencie w składzie zespołu jest tylko jeden zawodnik poniżej 22. roku życia. To Lukas Julis, zmiennik Davida Lafaty, którego UEFA wybrała do grona najlepszych młodych zawodników występujących obecnie w LE. Jednak sporo piłkarzy, którzy w przyszłości będą stanowić o sile drużyny, występuje na wypożyczeniach w ekipach Synot Ligi, jak chociażby Patrik Schick w Bohemians czy Ales Cermak w Mladzie Boleslav.
Liga idzie w górę
By zrozumieć sukces Sparty, trzeba spojrzeć szerzej na piłkę w Czechach, bo ogromny wpływ na sukces prażan ma z pewnością rozwój całej ligi. W tym momencie nasi południowi sąsiedzi są na 13. miejscu w rankingu UEFA z perspektywami na awans do pierwszej dziesiątki. Gwarantowałoby im to urzędowe miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów! Od kilku lat rozgrywki w Czechach idą sukcesywnie w górę. Czołowe drużyny zaczynają prezentować coraz wyższy poziom i regularnie grać w europejskich pucharach. W tym sezonie Sparta Praga odpadła w eliminacjach Ligi Mistrzów, przegrywając z silnym CSKA 5:4 w dwumeczu. Trudno wyobrazić sobie polską drużynę, która walczy jak równy z równym z wicemistrzami Rosji.
http://i65.tinypic.com/2cdac6.jpg
Czesi są na 13. miejscu w rankingu UEFA. My o takiej pozycji możemy pomarzyć (90minut.com)
W fazie grupowej Ligi Europy mogliśmy zobaczyć aż trzy czeskie drużyny, z czego jedynie Viktoria Pilzno robiła za dostarczyciela punktów. Jej miejsce jako drugiej siły w Europie zajął Slovan Liberec, który do końca wałczył z Olympique Marsylia o wyjście z grupy. Taka sytuacja, w której na potentata, jakim jest niewątpliwe Sparta, regularnie wywierana zostaje presja ze strony innych drużyn, działa bardzo motywująco. Spory skok w rozwoju zespół zrobił zmuszony przez osiągnięcia Viktorii Pilzno. Swoją drogą, ciekawe za ile lat my będziemy mogli pomarzyć o trzech drużynach w fazie grupowej LE? Za pięć czy dziesięć?
Warto również zauważyć, że w reprezentacji Czech występuje spore grono zawodników z rodzimej ligi. W listopadowym meczu z Polską na murawę wyszło pięciu zawodników występujących na czeskich boiskach. Synot Liga być może nie jest tak dobrze opakowana jak nasze rozgrywki, kluby dostają mniejsze pieniądze z tytułu praw transmisyjnych, za to wyższy jest poziom rozgrywek.
Liga Mistrzów kwestią czasu
Dwumecz z Lazio Rzym będzie dla kibiców Sparty wspomnieniem dawnych czasów, kiedy to drużyna była postrachem dla największych w Europie. W latach 2000–2004 zespół trzykrotnie wychodził z fazy grupowej Ligi Mistrzów. Na Letną z duszą na ramieniu przyjeżdżały czołowe drużyny i bardzo często były odprawiane z kwitkiem przez Czechów. W sezonie 2003/2004 Sparta 1:0 ograła swojego najbliższego rywala i awansowała do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Teraz historia może znowu zatoczyć koło.
Jeśli to się nie uda, na pierwszym planie znajdzie się awans do przyszłorocznej fazy grupowej LM. Sparta na powrót do elity czeka już długie dziesięć lat i wszyscy wierzą, że teraz im się to uda. Kto wie, czy prażanie w sierpniu tego roku nie przekreślą szans jednej z polskich drużyn na przełamanie ponad 20-letniej klątwy. W takim pojedynku byliby zdecydowanym faworytem, bez względu na to, z którą drużyną przyszłoby się im zmierzyć.
Jakoś autor nie zastanowił się skąd biorą się ci CZESCY PIŁKARZE których kupuje Sparta, Slovan czy Victoria. Może to jest efekt dobrego szkolenia, Spróbujmy zestawić z polskich zawodników 3 zespoły które będą wygrywać w fazach grupowych. Potrzebujemy około 45 zawodników na wysokim poziomie. Czy mamy takich? Skąd oni się biorą? Aaaa, ich się szkoli !!!!! No to może dla rozwiązania zagadki sprawdzić jak wygląda szkolenie w Czechach.
Problem kolejny, jak wygląda zarządzanie pieniędzmi w klubach? Może u nich nie podpisują kontraktów z 60-ma zawodnikami i nie płacą 3 trenerom naraz, bo ich wymieniają co rundę?