Dziś czeka na nas kolejny ekstraklasowy klasyk. Legia Warszawa na własnym boisku podejmować będzie Lecha Poznań, którego na wiosnę ograła 2:0. Czy "Wojskowi" zemszczą się za porażkę sprzed roku, która w dużym stopniu zdecydowała o losie mistrzowskiego tytułu? Przedstawiamy argumenty za tym, że dzisiaj triumfować będą podopieczni Stanisława Czerczesowa.
Bo przewaga stopniała
Po podziale punktów Legia ma tylko jedno oczko więcej od Piasta Gliwice, który w tej kolejce na własnym boisku podejmuje Cracovię. „Wojskowi” nie mają zamiaru po raz kolejny przegrać mistrzostwa na ostatniej prostej i w spotkaniu z Lechem wyjdą po zwycięstwo, które pomoże im pewnie wejść w dalsze zmagania pierwszej ósemki. Przegrać mistrzostwo na stulecie? Nie chcę wyobrażać sobie, co działoby się w biurach przy Łazienkowskiej.
Bo Nikolić znowu będzie chciał coś udowodnić
Kolejny raz ciekawie było na linii Nemanja Nikolić – Jan Urban. Węgierski napastnik wypomniał zawodnikom Lecha, że ci strzelili w całym ligowym sezonie tylko dwanaście goli więcej od niego. Nikolić ponadto wyzwał Urbana na strzelecki pojedynek podczas treningu. – Niczego chyba by mnie nie nauczył, bo strzelałem ładniejsze gole od niego. Lewą, prawą nogą, technicznie, z dystansu… – ripostował szkoleniowiec „Kolejorza”. Ostatnio, kiedy napastnik Legii i trener Lecha zaczepiali się słownie na konferencjach, Nikolić strzelił dwa gole i uciszył stadion przy Bułgarskiej.
http://igol.pl/ekstraklasa/nikolic-patrzcie-mogliscie-miec/
Bo Legia jest lepsza piłkarsko
Podopieczni Stanisława Czerczesowa udowodnili to w bezpośrednim meczu z Lechem, ale i na przestrzeni całej rundy wiosennej. Po solidnie przepracowanej zimie „Wojskowi” w dziewięciu kolejkach przegrali tylko raz i zanotowali dwa remisy. „Kolejorz” natomiast z boiska na tarczy schodził czterokrotnie. Trzeba zwrócić też uwagę na styl gry zespołów. Legia potrafi kompletnie zdominować swojego rywala, a Lech bywa niepewny i nie potrafi wbić drużyny przeciwnej w murawę.
Bo ma lepszą sytuację kadrową
O tym, że Jan Urban nie miał zbyt wielkiego pola manewru przy ustalaniu składu, napisano już chyba wszystko. Do historii przeszła ławka rezerwowych, na której nie było ani jednego zawodnika ofensywnego. Chociaż do gry wrócić ma Szymon Pawłowski, to jego forma po długiej przerwie jest wielką niewiadomą. Czerczesow może cieszyć się z powrotu do kadry Ariela Borysiuka, który odbębnił zawieszenie za czerwoną kartkę. Dzięki temu Guilherme będzie mógł skupić się na zadaniach ofensywnych.
Bo ma lepszego napastnika
Nicki Bille Nielsen miał zamknąć usta swoim krytykom golem strzelonym w meczu z Górnikiem Łęczna, jednak prawda jest taka, że tydzień temu Duńczyk nie pokazał się z najlepszej strony. Jeszcze przed wpakowaniem piłki do siatki zmarnował kilka dogodnych sytuacji. Sporo mówi się o jego nadwadze. Tam, gdzie jeszcze nie tak dawno widoczny był „kaloryfer”, teraz mamy co najwyżej „bojler”. Jak dotąd Bille strzelił jedynie 13. i 15. drużynie w wiosennej tabeli. Co prawda jego statystyki można tłumaczyć kontuzją, która przytrafiła mu się niedługo po podpisaniu kontraktu z „Kolejorzem”, jednak prawda jest taka, że w ważnych meczach zawodził. W marcowym spotkaniu z Legią został nakryty czapką przez Hlouska i Jędrzejczyka. Dzisiaj nie powinno być inaczej.