PKO Ekstraklasa wciąż emocjonuje – walka o puchary, w którą zamieszane jest pół ligi


PKO Ekstraklasa lubi zaskakiwać. Kto oprócz Rakowa, Legii i najprawdopodobniej Lecha będzie reprezentował Polskę w europejskich pucharach?

11 marca 2023 PKO Ekstraklasa wciąż emocjonuje – walka o puchary, w którą zamieszane jest pół ligi
Marcin Bulanda / PressFocus

Nauczyliśmy się, że PKO Ekstraklasa to liga paradoksów. Pewne rzeczy nas już nie dziwią. Jak na przykład to, że po 23 kolejkach połowa ligi nie może być pewna utrzymania. Podobnie jest jednak z walką o europejskie puchary. Tu się wciąż może wszystko wydarzyć. Wydaje się, że wyklarowała się żelazna trójka, ale reszta jest tak nieprzewidywalna jak inflacja w Polsce. Możemy mieć do czynienia z najbardziej zaskakującymi i sensacyjnymi rozstrzygnięciami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wydaje się, że Raków, Legia i Lech raczej powinny być już pewne europejskich pucharów. Pod znakiem zapytania stoi jedynie to, jak „Kolejorz” pogodzi PKO Ekstraklasę z kolejnymi rundami Ligi Konferencji. Nie będziemy jednak ukrywać, że John van den Brom ma taką jakość w zespole, że nie powinno być problemu z zajęciem miejsca na podium. Zresztą taki jest cel Lecha na ten sezon. Jeśli tylko włączy choćby czwarty bieg, to spokojnie będzie pokonywać rywali.

Niemrawa Pogoń Szczecin

Lech Poznań jednak musi się mocno pilnować i raczej patrzeć za siebie niż do przodu. Za jego plecami jest niesamowity rozgardiasz. Tabela jest tak ściśnięta jak krawat wujka na weselu. Oczywiście, naturalnie faworytem tej walki wydaje się Pogoń Szczecin. Tylko że „Portowcy” w tym sezonie są, jacy są. Nie radzimy wybierać się do najbliższego punktu bukmacherskiego, aby postawić na nich pieniądze.

Pogoń zatraciła swoje walory z poprzedniego sezonu. To, co wyróżniało tę drużynę za czasów Kosty Runjaicia, jest największą zmorą Jensa Gustafssona. Mowa o defensywie. Przez to ta drużyna jest taka trochę bezjajeczna. Niby jest bardziej otwarta i jej mecze są atrakcyjniejsze, ale w zasadzie jej mecze to ruletka. Jak coś wyjdzie Kamilowi Grosickiemu, to będzie dobrze i uda się wygrać, a jak Stipica albo Zech coś zepsują, to będzie przegrana. I tak to się kręci, a dochodzą jeszcze problemy w spotkaniach domowych.

Gdy Kosta Runjaić pracował w Szczecinie, wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Pogoni. Szczelna defensywa i czasami do bólu skuteczna gra w ofensywie. Teraz mamy totalną odwrotność. „Duma Pomorza” w tyłach jest rozdmuchana i popełniająca masę błędów. No i co z tego, że gra aktywniejszym pressingiem? Sami kibice już coraz częściej wspominają, że ten projekt raczej nie wypali.

Pogoń Szczecin pod wodzą Jensa Gustafssona chciała wykonać krok do przodu. Chciała w końcu wrzucić coś do gabloty. Nie widzimy tego. „Portowcy” być może znów wejdą do europejskich pucharów, ale ta drużyna nie zrobiła progresu. Gra opiera się na Kamilu Grosickim i pojedynczych przebłyskach poszczególnych piłkarzy. Niemniej brak awansu do kwalifikacji europejskich pucharów byłyby ogromną porażką w Szczecinie. To jest konieczne dla nich. Tak jak reszta zespołów trochę z przypadku znalazła się w tym miejscu, tak Pogoń Szczecin ma pewien cel do osiągnięcia.

Ekstraklasa nie zweryfikowała Widzewa

Reszta kontrkandydatów to raczej zespoły, dla których obecne miejsce to i tak wynik ponad stan, a przed sezonem raczej marzyły o spokojnym miejscu w środku stawki, a nie rzucaniu się na europejskie puchary. Jednak jeśli jest taka możliwość, to niech walczą. Pogoń Szczecin absolutnie jest do prześcignięcia, a może to zrobić nawet beniaminek, czyli Widzew Łódź.

Odnosimy wrażenie, że dzięki bardzo dobrym wynikom w tym sezonie i historią, jaka stoi za tym klubem, bardzo często zapomina się, że to beniaminek. Warto też zauważyć, że robi wynik ponad stan. Trzeba być realistą, jeszcze przed sezonem typowano, że może mieć kłopoty z utrzymaniem. Duży kubeł zimnej wody na głowę. Widzewowi zdarzają się wpadki, jak ta z Wartą Poznań u siebie, i będą się zdarzać. To jest zespół, który dopiero się formuje i kształtuje.

Wiadomo, że byłoby wspaniale, gdyby taki klub z historią po wielkim powrocie w pierwszym sezonie awansował do europejskich pucharów, ale w Łodzi powinni brać bardziej na chłodno te wyniki. Bartłomiejowi Pawłowskiemu wciąż brakuje partnera w ataku, skuteczność w niektórych meczach zawodzi i czasami mimo naprawdę dobrej gry łodzianie tracą punkty. Nie wygrywają w meczach, w których powinni to zrobić.

Widzew Łódź to wciąż jest drużyna, która gra bardzo w kratkę. Zwłaszcza tej wiosny. Nie chcemy ogłaszać jakiegoś dołka, bo bilans 1 zwycięstwo, 4 remisy i 1 przegrana jak na beniaminka nie wygląda źle. Punktuje tak, jak przystało na jego możliwości. Naszym zdaniem jeszcze mu wiele brakuje do poziomu podium ekstraklasy. Ma czas. Janusz Niedźwiedź wykonuje bardzo dobrą robotę. Brak awansu do europejskich pucharów absolutnie nie będzie żadną porażką „Czerwonej Armii”.

Cracovia jest tak nieobliczalna, że może namieszać

Możemy wiele złego powiedzieć o Cracovii. Do wielu rzeczy można mieć zastrzeżenia, ale patrzymy w tabelę, a tam 6. miejsce i trzy punkty straty do Pogoni. Jak już ustaliliśmy, do Pogoni, która nie zachwyca. A „Pasy” to zespół nieobliczalny. Jeśli mielibyśmy opisać naszą ligę, podając nazwę jednego klubu, najprawdopodobniej wymienilibyśmy Cracovię. Przy złapaniu wiatru w żagle namiesza wiele, bo dobre mecze potrafi rozegrać. Jakaś seria zwycięstw, która namiesza w lidze, może jej się trafić. Oczywiście, działa to w dwie strony. Za moment Cracovia może przegrać dwa spotkania.

Odnosimy jednak wrażenie, że coraz więcej rzeczy w tym zespole wygląda przyzwoicie. Coraz więcej elementów pasuje do siebie. Jacek Zieliński pomalutku stabilizuje tę drużynę. Jest tam kilku piłkarzy, po których możemy się spodziewać naprawdę wiele. Po latach jako bezstronny obserwator można kibicować temu projektowi. To już nie jest zbiór przypadkowych gości ściągniętych za poleceniem sprytnych agentów. Jest na co popatrzeć, oglądając Cracovię. Jest z kim się identyfikować.

My ją tutaj chwalimy, a w poprzednich dwóch spotkaniach zawaliła robotę. To jest właśnie przypadłość „Pasów”. Są tam jednak takie indywidualności, które mecz po meczu są w stanie zaskakiwać. Uwaga, są to nawet Polacy, jak Michał Rakoczy, Patryk Makuch czy Mateusz Bochnak. Widać, że ta drużyna idzie w dobrą stronę. Być może brakuje jej jeszcze stabilizacji, ale ze swoją szczelną defensywą narobi szumu w walce o europejskie puchary.

PKO Ekstraklasa dostarczy nam jeszcze mnóstwo emocji

Nie bez przyczyny wspomnieliśmy na początku o tym, że pół ligi będzie walczyło o europejskie puchary. Albo raczej powinniśmy to ująć, że ma szansę na walkę o nie. Pozostało wciąż dużo grania, a zespoły w PKO Ekstraklasie charakteryzują się chwiejną formą. Strata więc pięciu punktów do Pogoni będącej na 4. miejscu to żadna strata. Nie możemy skreślać więc takich drużyn, jak: Warta Poznań, Radomiak Radom czy będąca na 9. miejscu Wisła Płock.

Co najśmieszniejsze, każda z tych drużyn ma swoje argumenty i miała swoje chwile chwały. Jeśli jakimś cudem Wisła Płock wróciłaby do takiej gry jak prezentowała w wakacje, to może postraszyć. Warta przecież jako beniaminek dwa lata temu dosłownie otarła się o europejskie puchary, a teraz wygląda na zespół, który niczego ani nikogo się nie boi. Nawet jak gra w dziesiątkę, tak jak to było z Wisłą Płock. Ta ich pewność siebie, mimo pewnych ograniczeń, budzi ogromny podziw.

Radomiak za to trochę niespodziewanie znajduje się blisko czołówki, bo patrząc na jego grę, nikt by o tym nie pomyślał. Fakt jest jednak taki, że szans nie można mu odbierać. Frank Castaneda może dojść do formy, Rocha może coś postrzelać, a to coś się uda zremisować 0:0, jak radomianie zrobili to już trzykrotnie wiosną. Są nieprzewidywalni jak pogoda nad Bałtykiem latem.

To nie jest więc tak, że Lech i Pogoń mogą spać spokojnie i być w przedbiegach do kolejnych kwalifikacji Ligi Konferencji. Tu będzie trzeba się jeszcze spiąć, bo to jest PKO Ekstraklasa. Za darmo punktów nikt nie rozdaje, a każdy walczy do upadłego. Każdy także walczy ze swoimi problemami. W „Kolejorzu” możemy tak określić grę na dwóch frontach, a w przypadku Pogoni taką nijakość. Wszystko zmierza do jednego. Emocji w walce o podium i 4. miejsce premiowane awansem do europejskich pucharów nie zabraknie.

Najnowsze