Mało kto spodziewał się tak dramatycznego zakończenia rundy zasadniczej piłkarskiej ekstraklasy. Po podliczeniu klasyfikacji fair play to Podbeskidzie Bielsko-Biała zostało sklasyfikowane na premiującej awans do górnej połówki tabeli ósmej pozycji. W tym jednak miejscu wraca sprawa Lechii Gdańsk i wstrzymanej kary ujemnego punktu dla tego klubu przez Trybunał Arbitrażowy działający przy Polskim Komitecie Olimpijskim.
Zakładając, że klub z Pomorza nie otrzymałby jednego punktu z powrotem na swoje konto, wskutek takich, a nie innych wyników sobotnich spotkań, trzeba byłoby skonstruować małą tabelkę meczów bezpośrednich pomiędzy wspomnianą Lechią, Ruchem Chorzów i Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Trzeba powiedzieć jasno, że gdański klub na decyzji Trybunału nie zyskał, ale jak najbardziej zaznaczyć trzeba, że Ruch Chorzów stracił. W bezpośrednich starciach wyżej wymienionych trzech drużyn to lechiści byli najlepsi z siedmioma punktami, drudzy byli chorzowianie z pięcioma, a ostatni bielszczanie z trzema oczkami.
I tutaj pojawia się problem. Na tę chwilę awans przyznano Podbeskidziu, ale prawdopodobnie dopiero za kilka dni dowiemy się, kto tak naprawdę zajmie ósme miejsce w rundzie zasadniczej, a tym samym powalczy o europejskie puchary, a nie o byt w lidze na przyszły sezon.
Decyzja Trybunału była niejednoznaczna, ponieważ Piotr Gralczyk, który indywidualnie podjął decyzję o wstrzymaniu kary ujemnego punktu dla Lechii Gdańsk, jedynie ją istotnie wstrzymał. Nie dostaliśmy ostatecznej informacji na temat decyzji Trybunału. W sprawie zainterweniowała już Karolina Hytrek-Prosiecka, dyrektor ds. komunikacji Ekstraklasy SA. – Zwróciliśmy się do Trybunału z ogromną prośbą o niezwłoczne rozstrzygnięcie w sprawie Lechii Gdańsk.
Zatem kto ostatecznie zajmie ósme miejsce w tabeli ekstraklasy, dowiemy się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.
