Dziura w płocie


Kogo nie spytasz o trójkę faworytów do zdobycia mistrzostwa Europy, zawsze w odpowiedzi usłyszysz Niemcy. Jeśli spojrzeć na atak (Mario Gomez, Kevin Kuranyi, powracający powoli do wielkiej formy Miroslav Klose i Lukas Podolski- brrr) i pomoc (będący we wspaniałej formie, a kto wie czy nie podobnej do tej z sezonu 2001/2002, Michael Ballack) to faktycznie nasi zachodni sąsiedzi mogą w Austrii i Szwajcarii urządzić rzeź niewiniątek. Jeśli jednak uważnie przeanalizuje się postawę defensywy niemieckiej reprezentacji, ciarki z pleców błyskawicznie znikną.


Udostępnij na Udostępnij na

Jens Lehman, Christoph Metzelder i Per Mertesacker- ta trójka jest w ostatnim czasie na cenzurowanym w niemieckiej prasie. Całe trio nie popisało się we wtorkowym, towarzyskim meczu z Białorusią, walnie przyczyniając się do tego, że ze stanu 2:0 dla Niemców do przerwy zrobiło się 2:2. Problem polega na tym, że na horyzoncie nie ma graczy, którzy z powodzeniem mogliby tych zawodników zastąpić, a jeśli już są, to zostali w domu i EURO 2008 objerzą w telewizji. Kibice zatem zmuszeni są drżeć o postawę defensywy swojej drużyny, zaś niemiecka prasa rozpisywać się o „grupie ryzyka” jak nazywa owe trio, przed pierwszym spotkaniem teamu Joachima Loewa na ME.

Zraniona dusza

Największy problem Niemców to w tej chwili bez wątpienia Jens Lehman. Chociaż w potyczce z Białorusią były bramkarz Arsenalu Londyn puścił pierwszego gola w kadrze od 682 minut to jednak trudno go nazwać pewnym punktem brązowych medalistów ostatnich MŚ. W każdym z tegorocznych meczów reprezentacji, swoimi niepewnymi interwencjami doprowadzał serca fanów do palpitacji. I chociaż w starciu z Białorusią nie popełnił rażących błędów, to jednak przy obu trafieniach dla rywali mógł się zachować zdecydowanie lepiej niż się zachował. Taka postawa Lehmana to jednak efekt tego, że w zakończonym niedawno sezonie 2007/2008 częściej grzał ławę niż występował w pierwszym składzie Kanonierów. Sezon zaczął jako pierwszy bramkarz The Gunners, ale po katastrofalnych błędach w potyczkach z Fulham i Blackburn, stracił miejsce w bramce na rzecz Hiszpana Manuela Almunii. Mimo słabych występów Jens miał po swojej stronie cały sztab szkoleniowy Arsenalu, na czele z menedżerem Arsene Wengerem. – Ostatnie dni były dla Lehmana wyjątkowo ciężkie. Nie jest rozwiązaniem go teraz krytykować, ale pomóc mu dojść do siebie, tak by już więcej tych błędów nie popełniał – mówił w sierpniu Wenger. Niemiec, z początku szczęśliwy zaufaniem pryncypała, wkrótce zaczął w nim widzieć wroga numer jeden. Od sierpnia nie grał w pierwszym składzie zespołu z The Emirates Stadium co sprawiło, że wytoczył ciężko artylerię przeciwko swojemu przełożonemu. – To hipokryta – zaatakował w październiku Wengera. Chodzi mu tylko o poniżenie mojej osoby, ale mogę go zapewnić, że to mu się nie uda. Nie wiem co się we mnie mu nie podoba- może rzecz rozbija się o mojego menedżera? Te słowa ostatecznie przelały czarę goryczy i jeśli Jens mógł jeszcze po cichu liczyć na powrót do bramki The Gunners, to po wywiadzie dla stacji „Premiere” w Arsenalu był już skreślony. O sprawie wypowiedział się też sam Franz Beckenbauer. W wywiadzie dla tej samej stacji, stwierdził: – Jens nie może wojować z Wengerem, bo tej wojny nie wygra. Poza tym jego zarzuty w stosunku do Wengera są niepoważne. Wiem, że Arsene to sprawiedliwy menedżer i nie ma zamiaru swoimi decyzjami celowo kogoś skrzywdzić. Żeby tego jeszcze było mało, Joachim Loew nieco znudzony całą tą sytuacją zakomunikował Lehmanowi, że tylko regularnie grając może liczyć na bilet do Austrii i Szwajcarii.

Tyle, że ten sam Loew kilka tygodni później przyznał, że Lehman to najmniejszy problem jaki w tej chwili posiada. – Jens nie musi mi niczego udowadniać, wiem jak wspaniałym jest bramkarzem i to mi wystarcza. Nie gra w Arsenalu? Okej, to niech przynajmniej pokazuje klasę w spotkaniach reprezentacji – powiedział. A już w grudniu, oficjalnie ogłosił, że niechby się świat walił i palił, Lehman na EURO 2008 będzie bramkarzem numer jeden w niemieckiej kadrze. Druga połowa sezonu 2007/2008 nie wiele zmieniła sytuację 38- letniego golkipera. Liczbę występów w Arsenalu powiększył o 5 spotkań, w tym w maju w starciu z Evertonem, wchodząc na ostatnie 21 minut, oficjalnie pożegnał się z kibicami na The Emirates Stadium. Na koniec swojej 5- letniej przygody z Londynem rzucił w kierunku Wengera: – Arsene popełnił błąd stawiając przez cały sezon na Almunię, a nie na mnie. Czy ten Hiszpan wybronił Arsenalowi kiedykolwiek zwycięstwo? Nie przypominam sobie. Każdego dnia w bieżącym sezonie budziłem się rano i patrząc w lustro zadawałem sobie pytanie: „czy jest w Arsenalu ktoś lepszy ode mnie?” po czym błyskawicznie odpowiadałem „oczywiście, że nie!”, więc czemu prawie w ogóle nie grałem? Wenger niesfornego Lehmana ma już z głowy, teraz to problem Loewa. Zdaje on sobie sprawę, że w chwili obecnej zarówno Robert Enke jak i Rene Adler są w lepszej dyspozycji niż Lehman, ale zmieniając zdanie i stawiając na któregoś z nich, okaże się osobą niewiarygodną, wcześniej obiecując trykot z numerem jeden Jensowi. Na razie były bramkarz Arsenalu dużo czasu spędza na indywidualnych treningach, ciężko trenując z opiekunem bramkarzy, byłym reprezentatem Niemiec, Andreasem Koepke. Całe Niemcy więc drżą o formę Lehmana na EURO 2008. Czy tygodniowy trening na Majorce, wystarczy aby Jens wrócił do przyzwoitej dyspozycji?

Dziwne przypadki i eksperymenty

Przypadek Christoph`a Metzelder`a jak żywo przypomina ten Arkadiusza Głowackiego. Obaj wspaniale spisali się na MŚ`02 w Korei Płd. i Japonii (choć w przypadku Głowy dotyczyło to tylko jednego meczu), obaj byli widziani jako liderzy formacji obronnych swoich reprezentacji, ale obaj też bardzo często, poza boiskiem, „lubili” przesiadywać w lekarskich gabinetach. A już w zakończonym właśnie sezonie, Metzelder nader często przesiadywał na lekarskich leżankach, z wzrokiem maturzusty oczekującego na wyniki egzaminu ustnego, czekając na lekarski werdykt. Już we wrześniu doznał pierwszej kontuzji podczas swojego pobytu w Madrycie, a konkretniej stłuczenia rzepki i naderwania ścięgna w prawym kolanie. W styczniu uraz znów się odnowił i tym razem konieczna była operacja, która jednak odwlekała się niemiłosiernie, w związku z różnymi dignozami hiszpańskich i niemiech lekarzy. Efekt tego zamieszania był taki, że Metzelder do treningów wrócił w marcu, ale dopiero w maju, gdy sezon chylił się ku końcowi, mógł z pełną pewnością i stanowczością zakomunikować, Berndowi Schusterowi: – Trenerze, późno bo późno, ale jestem w końcu gotów do gry. Te słowa ważne były jednak głównie dla Joachima Loewa, który na pewno każdego wieczora modlił się o jak najszybszy powrót do zdrowia swojego podopiecznego, wszak po zakończeniu reprezentacyjnych karier przez Jensa Nowotnego i Christiana Woernsa, środek obrony przestał być silną formacją niemieckiej kadry, zaś Metzelder choć zmuszony walczyć nie tylko z napastnikami rywala, ale też z kontuzjami, w dużym stopniu wypełniał tę dziurę po dwóch charyzmatycznych stoperach. Warto też wspomnieć, że przed MŚ`06 Christoph również więcej czasu niż na odpowiednie przygotowanie się do imprezy, poświęcił na leczenie urazów. Ogółem ten 28- letni wychowanek PreuBen Munster sezon 2007/2008 w barwach Realu Madryt zamknął 9 meczami, lecz tylko dwa rozegrał w 2008 roku.

Zupełnie inny, ale za to znacznie trudniejszy do zdiagnozowania problem jest z drugim ze środkowych obrońców- Perem Mertesackerem. Ten ma za sobą świetny sezon w Werderze Brema, ukoronowany wicemistrzostwem Niemiec. Poza tym nikt w zespole Thomasa Schaafa nie miał tak świetnych not jak właśnie Mertesacker (2, 98 i 11. miejsce w ogólnej klasyfikacji najlepszych piłkarzy Bundesligi wg „Kickera” ex-quo z Oliverem Kahnem). Dobra postawa 23- letniego defensora zwróciła uwagę działaczy Bayernu Monachium, którzy w swoich notesach przy nazwisku Mertesacker od dłuższego czasu mają wpis „priorytet”. Szkopuł jednak w tym, że Per ostatnio nie potrafi formy z klubu przenieść do reprezentacji i wspólnie z Metzelderem raczej nie stanowią pewnego duetu stoperów, co wyraźnie widać było w starciu z Białorusią. Duet Metzelder- Mertesacker to jednak nie jedyny kłopot Loewa. Bardzo przeciętny sezon ma za sobą Philip Lahm, którym jeszcze niedawno poważnie zainteresowana była FC Barcelona. Gracz Bayernu Monachium gdzieś zatracił swoją szybkość i przebojowość, przez co już nie stanowi takiego postrachu dla atakujących drużyny przeciwnej jak choćby podczas MŚ`06. W dodatku w meczu z Biłorusią zagrał na prawej obronie, gdzie zwykle grywał Arne Fredrich. Tyle, że o dyspozycji piłkarza Herthy BSC Berlin też nic dobrego nie można powiedzieć. Co ciekawe, w towarzyskiej gierce z ekipą Aleksandra Hleba i spółki, na lewej obronie wystąpił…defensywy pomocnik, Thomas Hitzlsperger. Eksperyment jednak nie wypalił i wszystko wskazuje na to, że Loewa przed startem EURO 2008 czeka jeszcze wiele nieprzespanych nocy. No chyba, że najbardziej krytykowana w ostatnim czasie formacja w niemieckiej drużynie spisze się fenomenalnie w sobotnim starciu z Serbią. Ale na to raczej się nie zanosi…

Komentarze
~taichung (gość) - 17 lat temu

Macku, bardzo fajnie piszesz. Gratuluje.

Najnowsze