Dziesięć migawek pierwszej ery Joana Laporty


Przeżyjmy to jeszcze raz. Jak wyglądała pierwsza kadencja prezydenta FC Barcelona?

18 marca 2021 Dziesięć migawek pierwszej ery Joana Laporty

Kibice Barcelony traktują powrót Joana Laporty jak zbawienie. Nadzieje pokładane w nowym-starym prezesie klubu są ogromne, ale nie bez powodu – to właśnie z jego pierwszą kadencją wiążą się największe triumfy i najpiękniejsze wspomnienia kibiców "Blaugrany".


Udostępnij na Udostępnij na

Poniżej subiektywny wybór dziesięciu spotkań FC Barcelona z lat 2003–2010, gdy Laporta po raz pierwszy pełnił funkcję prezesa. Spotkań, które z jakiegoś powodu okazały się ważne, zostały najlepiej zapamiętane lub miały wydatny wpływ na dalsze losy klubu. Kolejność chronologiczna.

25 kwietnia 2004, 34. kolejka Primera Division

Real Madryt 1:2 FC Barcelona (Solari 53’ – Kluivert 57’, Xavi 86’)

Sezon 2003/2004 nie był jeszcze dla „Blaugrany” okresem prosperity. Zespół dopiero odradzał się po latach posuchy, pierwsze transfery Laporty zaczynały się spłacać, a młodzież z La Masii coraz mocniej dobijała się do pierwszej jedenastki. Pod koniec sezonu ekipie Franka Rijkaarda udało się po raz pierwszy od czterech lat zwyciężyć w El Clasico. Jak bardzo przejściowy był to okres, świadczą strzelcy bramek – na 1:1 wyrównał Patrick Kluivert, a zwycięstwo w końcówce zapewnił Xavi, wykorzystując magiczne podanie Ronaldinho. Warto też zwrócić uwagę, jakie cuda w bramce wyczyniał w tym meczu 22-letni Victor Valdes.

 

8 maja 2005, 35. kolejka Primera Division

Valencia 0:2 FC Barcelona (Ronaldinho 28’, Eto’o 29’)

Triumf wieńczący sezon, w którym Barcelona po sześciu latach odzyskała mistrzostwo Hiszpanii. Spokojne zwycięstwo nad ustępującą z tronu Valencią, strzelcami bramek byli Ronaldinho i Samuel Eto’o – główni architekci tego sukcesu. Zapowiedź nadejścia bardzo tłustych lat dla Katalończyków i ostateczne ukształtowanie ekipy Rijkaarda.

 

19 listopada 2005, 12. kolejka Primera Division

Real Madryt 0:3 FC Barcelona (Eto’o 14′, Ronaldinho 58′, 77′)

Mecz ikona. Iker Casillas przecierający oczy ze zdumienia na widok poczynań rywali. Kibice na Santiago Bernabeu oklaskujący schodzącego z boiska Ronaldinho, który chyba do dziś najmocniej kojarzy się fanom futbolu właśnie z tym spotkaniem. Nokaut w pełnej krasie i początek jednego z najpiękniejszych okresów w historii FC Barcelona.

 

22 lutego 2006, 1/8 finału Ligi Mistrzów

Chelsea 1:2 FC Barcelona (Motta 59. sam – Terry 71’ sam., Eto’o 80’)

Jedno z kluczowych spotkań na drodze do zwycięstwa w Lidze Mistrzów w sezonie 2005/2006 i jednocześnie rewanż na Chelsea Jose Mourinho, która dokładnie rok wcześniej na tym samym etapie wyrzuciła Katalończyków za burtę. Spotkanie pełne dramaturgii, które rozstrzygnęły dwa samobóje i sprytna główka Samuela Eto’o. Był to jeden z pierwszych wielkich meczów Leo Messiego, który tego dnia niesłychanie uprzykrzał życie gospodarzom na prawym skrzydle. Argentyńczyk w końcówce zaliczył asystę przy zwycięskim golu, a jeszcze w pierwszej połowie po brutalnym faulu na nim z czerwoną kartką z boiska wyleciał Asier del Horno. Po remisie w rewanżu to „Blaugrana” awansowała dalej.

 

7 maja 2008, 36. kolejka Primera Division

Real Madryt 4:1 FC Barcelona (Raul 13’, Robben 21’, Higuain 64’, van Nistelrooy 77’ – Henry 87’)

Po zwycięstwie w Lidze Mistrzów „Blaugrana” znacząco obniżyła loty, czego smutnym symbolem stała się wysoka porażka w El Clasico w kwietniu 2008 roku. Początek upokorzeń nastąpił jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, gdy piłkarze „Blaugrany” musieli uformować szpaler dla już pewnych mistrzostwa „Królewskich”. Ostatecznie Katalończycy zakończyli tamten sezon dopiero na trzeciej lokacie, za plecami Villarrealu, a kilka dni później Laporta ogłosił, że od nowego sezonu Rijkaarda na ławce trenerskiej zastąpi Pep Guardiola.

 

4 października 2008, 6. kolejka Primera Division

FC Barcelona 6:1 Atletico Madryt (Marquez 3’, Eto’o 5’, 17’, Messi 8’, Gudjohnsen 28’, Henry 72’ – M. Rodriguez 13’)

Masakra dokonana na Atletico na początku sezonu 2008/2009 była jednym z pierwszych sygnałów, że ekipa Guardioli może być naprawdę wielka. Barcelona prowadziła 5:0 już po niecałych 30 minutach! Pokaz umiejętności tria Messi – Eto’o – Henry oraz asysty Xaviego i Iniesty były zwiastunem tego, co miało czekać rywali „Blaugrany” przez najbliższe kilka lat. Trener Atletico, Javier Aguirre, powiedział po meczu, że gospodarze byli tego dnia zespołem z zupełnie innej planety.

 

2 maja 2009, 34. Kolejka Primera Division

Real Madryt 2:6 FC Barcelona (Higuain 13’, Ramos 55’ – Henry 17’, 57’, Puyol 20’, Messi 35’, 74’, Pique 82’)

Ten mecz przeszedł do historii jako symbol epoki tiki-taki i jednej z najlepszych drużyn, jakie widział futbol w swojej historii. Dwie bramki zdobyte przez Real można tak naprawdę uznać za wypadek przy pracy. Barcelona kontrolowała to spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty. Nawet w końcówce, gdy zwycięstwo było już pewne, Messi i spółka bawili się grą, zamykając odwiecznych rywali we własnym polu karnym. Demolka. Deklasacja. Jedno z najlepszych spotkań w historii klubu.

 

6 maja 2009, półfinał Ligi Mistrzów

Chelsea 1:1 Barcelona (Essien 9’ – Iniesta 90+3’)

O tym meczu powiedziano już wszystko. Po rozczarowującym 0:0 na Camp Nou wydawało się, że w rewanżu rozgniewana „Blaugrana” rzuci się Chelsea do gardła od pierwszej minuty. Było inaczej – większość meczu minęła pod znakiem wyraźnej dominacji Anglików. Stało się jasne, że Guus Hiddink został pierwszym trenerem, któremu udało się taktycznie rozłożyć Guardiolę na łopatki. Uderzenie Iniesty, które odwróciło losy dwumeczu, było premierowym tego wieczoru celnym strzałem Barcelony! Jeśli chodzi o pomyłki sędziowskie – szkoda się nad tym rozwodzić. Sędzia Ovrebo skrzywdził głównie Chelsea, ale karygodnie mylił się w obie strony. Trudno logicznie wytłumaczyć, co działo się tego dnia w głowie doświadczonego Norwega.

 

19 grudnia 2009, finał klubowych mistrzostw świata

Estudiantes La Plata 1:2 FC Barcelona (Baselli 37’ – Pedro 88’, Messi 110’)

To nie był udany występ Barcelony, jednak zasługuje na uwzględnienie ze względu na fakt, iż dzięki zwycięstwu w KMŚ drużyna Guardioli stała się pierwszą w historii, która w ciągu roku zdobyła aż sześć pucharów. Sam finał przeciwko Estudiantes to były istne męczarnie. Argentyńczycy, którzy zajmowali wówczas dopiero ósmą lokatę w krajowej lidze, umiejętnie bronili prowadzenia zdobytego jeszcze w pierwszej połowie. „Blaugranę” w końcówce uratował specjalista od finałów, Pedro, a bramkę na wagę triumfu Leo Messi strzelił klatką piersiową. Po zakończeniu spotkania Katalończycy cieszyli się, jakby zwyciężyli tego dnia w o wiele bardziej prestiżowym turnieju.

https://www.youtube.com/watch?v=BEqS6IloSLY

 

28 kwietnia 2010, półfinał Ligi Mistrzów

FC Barcelona 1:0 Inter Mediolan (Pique 84’)

Kolejny półfinał o podwyższonej temperaturze, tym razem bez happy endu dla Barcelony. Czy tym razem los odebrał Katalończykom to, czym obdarował ich rok wcześniej? Cóż to był za mecz! Jose Mourinho swym częstym zwyczajem zamurował bramkę, wystawił na skrzydle Cristiana Chivu, a w końcówce kazał Samuelowi Eto’o cofnąć się na lewą obronę. Masa szczęścia, czerwona kartka Motty po słynnej symulce Busquetsa, rozpaczliwa obrona grających w dziesiątkę Włochów i instynkt snajperski Gerarda Pique, który przy golu jednym zwodem oszukał Julio Cesara oraz Maicona i wpakował piłkę do pustej bramki. Nawet gdyby przyjąć, że przy tej bramce stoper „Blaugrany” był na spalonym, warto też pamiętać, iż w ostatnich sekundach sędzia niesłusznie odgwizdał rękę Yayi Toure i nie uznał bramki Bojana Krkicia na 2:0.

∗∗∗

Gdy Juan Laporta zostawał prezesem Barcelony po zakończeniu sezonu 2002/2003, klub pod względem sportowym był chyba nawet w większym kryzysie niż obecnie. Trzy bite sezony bez trofeów, fatalne, szóste miejsce w lidze i brak większych perspektyw na poprawę. Zdaje się, że wyzwania stojące przed 59-latkiem u progu jego drugiej kadencji są jednak przynajmniej równie wymagające – poczynając od opłakanej sytuacji finansowej, przez wciąż obowiązujące kuriozalne umowy, które klub parafował w ciągu kilku minionych sezonów, wreszcie po ogromny kryzys wizerunkowy.

Barcelona, która jeszcze niedawno była naprawdę wielka, sięgała po potrójną koronę ledwie w 2015 roku, dziś stała się pośmiewiskiem. Klubem memem, który odpada z Ligi Mistrzów po klęskach w wymiarze 2:8 czy 1:4, kłóci się ze swoją legendą o ważność jej kontraktu, a w nadziei na poprawę skuteczności sięga po blisko 30-letniego przeciętniaka z Leganes. Cules i wszyscy kibice oczekują, że ten, pod którego wodzą ukochana drużyna dawała im zdecydowanie najwięcej radości, przywróci Barcelonie na razie nawet nie blask, na początek wystarczy honor.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze