Kariera piłkarza bywa przewrotna. Jeden cieszy się długą i obfitą w sukcesy, drugi przeplataną kontuzjami. Dzisiaj świat futbolu obiegła informacja, że "El Nino", czyli Fernando Torres, zakończył swoją przygodę z piłką przy nodze. Piłkarz legenda, którego wszyscy będziemy dobrze wspominać.
Jedni pochwalą, drudzy skrytykują. Niestety w futbolu tak już bywa, że bywają wzloty i upadki, a najbardziej obrywa się piłkarzom. Fernando Torres jest jednym z piłkarzy, którzy mają za sobą momenty chwały i krytyki. 18 lat wspaniałej kariery dobiegło końca, więc poświęćmy chwilę na podsumowanie i złożenie hołdu legendzie „La Furia Roja”.
Atletico Madryt
Urodzony 20 marca 1984 roku Fernando Torres jest wychowankiem Atletico Madryt, w którym było dane mu występować we wszystkich drużynach młodzieżowych do momentu debiutu w drużynie seniorskiej w 2001 roku. Ówczesny trener Atletico Luis Aragones pozwolił młodemu Hiszpanowi na występ w meczu przeciwko CD Leganes. W wieku 17 lat i 68 dni został najmłodszym debiutantem w historii klubu. Pierwszą ofiarą Hiszpana stało się Albacete, któremu strzelił swojego debiutanckiego ligowego gola. „Atleti” występowali wówczas na drugim poziomie ligowym.
Po zakończeniu rozgrywek nadszedł czas na promocję do Primera Division, w której Torres zadebiutował podczas wyjazdowego meczu przeciwko FC Barcelona zakończonego remisem 2:2, zaliczył w nim asystę. Rozwój Hiszpana przebiegł piorunująco. Zaufanie, jakie otrzymał od trenera Aragonesa, wykorzystał w 100%. Sezon zakończył z 12 golami w 29 ligowych spotkaniach, następny z 19 w 35, plasując się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców. „El Nino”, czyli po hiszpańsku dzieciak, ksywa, jaką otrzymał od starszych kolegów z zespołu, związana była z jego dziecinnym wyrazem twarzy. W wieku 19 lat został kapitanem zespołu, czym także zapisał się w kartach historii, stając się najmłodszym kapitanem.
W 2005 roku pojawiły się pierwsze plotki transferowe z Torresem w tle. Sprowadzeniem piłkarza szczególnie zainteresowani byli włodarze londyńskiej Chelsea, jednak prezes Atletico Enrique Cerezo wykluczył transfer swojej gwiazdy. Dopiero dwa lata później piłkarz zdecydował się na przenosiny do miasta Beatlesów, czyli Liverpoolu. Kwota transferu wyniosła 25 milionów euro, a w miejsce Hiszpana do składu Atletico wskoczył Diego Forlan.
Historia z miasta Beatlesów
Debiut na brytyjskich boiskach „El Nino” zaliczył w wyjazdowym meczu z Aston Villą wygranym przez Liverpool 2:1. Cztery dni później „The Reds” rozpoczynali zmagania w Lidze Mistrzów, a ich pierwszym rywalem był francuski zespół Toulouse FC. Torres pojawił się na boisku w 79. minucie, a mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Liverpoolu.
Wielu ludzi spekulowało na temat transferu Torresa. Jedni wątpili w jego wartość, twierdząc, że nie jest piłkarzem godnym zapłaconej kwoty, drudzy zaś byli zwolennikami transferu Hiszpana i od pierwszych chwil pokładali nadzieje w napastniku. Na całe szczęście nadzieje nie legły w gruzach. Zawodnik stał się napastnikiem, który siał postrach w szeregach każdego rywala. Jako pierwsi przekonali się o tym piłkarze Reading, którzy schodzili z boiska trzykrotnie skarceni przez hiszpańskiego snajpera, a cały mecz zakończył się zwycięstwem „The Reds” 4:2.
Liga Mistrzów stała się jedną z ulubionych rozgrywek piłkarza. Swoją pierwszą bramkę w czerwonej koszulce zdobył w meczu przeciwko FC Porto, chwilę później zdobył drugą, jednak w pamięci najbardziej zapadła nam bramka w meczu przeciwko Olympique Marsylia zdobyta po pięknym rajdzie, która została okrzyknięta bramką sezonu zdobytą przez „The Reds”. Sezon zakończył z tytułem najlepszego piłkarza Liverpoolu oraz nominacją do nagrody najlepszego piłkarza ligi angielskiej, w której ostatecznie musiał uznać wyższość Cristiano Ronaldo.
W barwach Liverpoolu stał się jedną z największych gwiazd piłki nożnej. 31 sierpnia 2008 roku doznał pierwszej kontuzji, która wykluczyła go z gry na trzy tygodnie. Przeplatał wspaniałe występy z przerwami na leczenie kontuzji, co nie przeszkodziło mu w byciu topowym snajperem Premier League. Broniąc barw Liverpoolu, zdobył dziesięć indywidualnych trofeów, jednak nie przełożyły się one na sukcesy klubowe.
„The Blues”
31 stycznia 2011 roku włodarze Chelsea i Liverpoolu doszli do porozumienia w sprawie transferu Torresa. Można by rzec – do trzech razy sztuka, ponieważ dokładnie tyle razy „The Blues” starali się o podpis Hiszpana. Został wówczas szóstym najdroższym piłkarzem świata, przechodząc za 50 milionów euro.
Jednak historii w Londynie nie zaliczy do udanych. Swojego pierwszego gola zdobył w spotkaniu przeciwko West Hamowi United podczas dziesiątego rozgrywanego meczu w barwach „The Blues”. Jak się później okazało, był to pierwszy i jedyny gol w sezonie. Dorobek? 14 meczów, 1 bramka. Coś poszło nie tak…
Sezon 2011/2012 rozpoczął tak samo źle jak poprzedni, jednak z czasem wrócił na odpowiednie tory… na chwilę. Kibicom najbardziej zapadł w pamięci mecz z Manchesterem United. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla „Czerwonych Diabłów”, a jedyną bramkę dla „The Blues” zdobył właśnie Torres, jednak tę bramkę przyćmił jego słynny rajd, w którym minął zwodem Davida de Geę, po czym nie trafił do pustej bramki. Po zdobyciu czterech ligowych bramek na kolejne czekał aż pięć miesięcy. Kibice domagali się sprzedaży napastnika, jednak żaden klub nie wyraził zainteresowania.
Impas przełamał w meczu z Leicester City o Puchar Anglii. Zdobył wówczas dwa gole, kończąc serię 24 meczów bez bramki. Potem było już tylko lepiej. Najlepiej w pamięci kibiców Chelsea zapisał się po zdobytej bramce na 2:2 z FC Barcelona w półfinale Ligi Mistrzów, czym przypieczętował awans do finału. „The Blues” przegrywali 0:1. Torres zmienił wówczas Salomona Kalou w 85. minucie, a chwilę później wywalczył rzut rożny, po którym padła bramka na 1:1. Ostatecznie Bayern Monachium uległ w rzutach karnych, a Chelsea podniosła w górę swój pierwszy w historii puchar Champions League.
Kolejny sezon zakończył z odznaką najlepszego strzelca zespołu, zdobywając 22 gole we wszystkich rozgrywkach. Chelsea uplasowała się na trzecim miejscu w lidze, a trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów pozwoliło na udział w zmaganiach o puchar Ligi Europy, który ostatecznie wylądował w gablocie „The Blues” po zwycięskim finale z Benficą, w którym Torres otworzył wynik meczu. Sezon później zdobył 11 bramek w 44 spotkaniach.
Witamy w domu!
Po zakończeniu sezonu 2013/2014 włodarze Chelsea ogłosili porozumienie z przedstawicielami AC Milan w sprawie transferu Fernando Torresa. Wystąpił w 10 spotkaniach Serie A, notując jedno trafienie i jedną asystę. Zimą 2014 roku zdecydował się na ponowne dołączenie do Atletico Madryt, czyli klubu, w którym się wychował.
Do Madrytu przyszedł na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu 2015/2016. Oficjalna prezentacja zawodnika przyciągnęła na Estadio Vicente Claderon 45 tysięcy osób. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego powrotu do drużyny. Trzy dni później „Rojiblancos” podejmowali przed własną publicznością Real Madryt i zwyciężyli 2:0. W rewanżu padł wynik 2:2, a oba gole dla „Atleti” zdobył właśnie Hiszpan.
Po zakończeniu wypożyczenia podpisał roczny kontrakt z Atletico. Było to posunięcie, które pozwoliło na zamazanie nieudanego okresu w Chelsea Londyn. W barwach „Los Colchoneros” zdobył setną bramkę dla klubu, setną bramkę w La Liga oraz rozegrał trzechsetne spotkanie w hiszpańskiej piłce.
20 maja 2018 roku na nowym obiekcie Atletico, Estadio Wanda Metropolitano, odbyło się pożegnanie legendy. Hiszpan nie krył wzruszenia, polały się łzy smutku oraz szczęścia. W swoim ostatnim meczu w barwach „Rojiblancos” rozgrywanym przeciwko Eibar Torres zdobył dwa gole, a mecz zakończył się wynikiem 2:2.
🔴⚪🔴 The red and white family paying tribute to Fernando @Torres#DeNiñoALeyenda pic.twitter.com/aoeDRycvhA
— Atlético de Madrid (@atletienglish) May 20, 2018
Końcówkę swojej kariery Torres zdecydował się spędzić w japońskim klubie Sagan Tosu, w którym występował do dziś, zdobył cztery gole i zanotował pięć asyst w 32 meczach. 21 czerwca 2019 roku ogłosił zakończenie sportowej kariery.
https://twitter.com/Torres/status/1141934249362124801
Kariera reprezentacyjna
Młody Fernando Torres zdołał wystąpić na każdym szczeblu młodzieżowych kadr reprezentacji Hiszpanii. 6 września 2003 roku zadebiutował w dorosłej reprezentacji w meczu przeciwko Portugalii. Na pierwszego gola przyszło poczekać do 28 kwietnia 2004 roku, kiedy Hiszpanie podejmowali reprezentację Włoch.
Dobrymi występami w meczach towarzyskich zapracował sobie na miejsce w kadrze na zbliżające się mistrzostwa Europy w Portugalii w 2004 roku. Wystąpił na nich trzykrotnie, dwa razy wchodząc z ławki rezerwowych, a raz w podstawowym składzie w meczu przeciwko gospodarzom turnieju, przegranym 0:1.
Podczas eliminacji do mistrzostw świata 2006 zdobył siedem bramek w 11 spotkaniach, stając się najlepszym strzelcem rozgrywek. W samym turnieju Hiszpanie dotarli do 1/8 finału, a Torres zdobył trzy gole.
Mistrzostwa Europy w 2008 roku były jednym z najlepszych turniejów w karierze Hiszpana. Po prawie 60-letniej przerwie „La Furia Roja” sięgnęła po trofeum. W zwycięskim finale przeciwko reprezentacji Niemiec jedyną bramkę w meczu zdobył Fernando Torres, a tym samym został uznany za najlepszego piłkarza meczu.
Największy sukces zdobyty z reprezentacją to niewątpliwie mistrzostwo świata w 2010 roku. Torres nie zaliczył tego turnieju do udanych, ponieważ nie zdobył ani jednego gola. Hiszpanie pokonali w meczu finałowym Holendrów 1:0 po golu Andresa Iniesty, zdobywając pierwsze w historii mistrzostwo świata.
Dwa lata później Hiszpanie po raz kolejny triumfowali w mistrzostwach Europy rozgrywanych w Polsce i Ukrainie. W finale Hiszpanie nie dali szans Włochom, pokonując ich aż 4:0. Jedną z bramek zdobył Torres, kończąc turniej z trzema bramkami na koncie.
Karierę reprezentacyjną „El Nino” zakończył 23 czerwca 2014 z dorobkiem 111 meczów, 39 bramek i 11 asyst.
***
Kariery piłkarskie bywają niesprawiedliwe. W przypadku Torresa na pewno tak nie było. Chociaż przeżył kryzys, zdołał z niego wyjść w sposób godny legendy. Zapisał się na kartach historii jako piłkarz, może nie do końca spełniony, biorąc pod uwagę fakt, że w karierze klubowej nie odniósł wielu sukcesów, ale na pewno jako jeden z najbardziej utytułowanych reprezentantów „La Furia Roja”. Dziękujemy za wszystko i życzymy powodzenia oraz samych sukcesów w życiu! Żywa legenda!