Dudzic: Nie jesteśmy Barceloną


Cracovia przegrała dziś na własnym terenie z Dolcanem Ząbki 0:2. Po meczu rozmawialiśmy z rozgoryczonym porażką pomocnikiem „Pasów”, Bartłomiejem Dudzicem.


Udostępnij na Udostępnij na

Teraz chyba można już powiedzieć, że jesteście w kryzysie?

Niestety, przegraliśmy drugi mecz, bardzo ważny. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać i zmazać plamę ze spotkania ze Stomilem. Bardzo chcieliśmy, ale niestety dzisiaj nic nie mogliśmy zrobić. Próbowaliśmy atakować, mieliśmy swoje sytuacje, ale to Dolcan wyprowadził dwie kontry, zdobył dwie bramki i wygrał.

Z perspektywy trybun nie widać było tego, że tak bardzo chcieliście dziś wygrać.

Nie wiem, jak wyglądało to z perspektywy trybun, może faktycznie z Waszej strony nie było tego widać. Ja jednak mogę zagwarantować, że w nas naprawdę to zaangażowanie było. Trenowaliśmy przez ostatnie dni bardzo ostro, wiele sobie powiedzieliśmy i byliśmy na ten mecz naprawdę zmobilizowani. Nie zabrakło żadnego elementu, było po nas widać, że chcemy. Mogę szczerze powiedzieć, że bardzo chcieliśmy, nie wiem po prostu, czy nie za bardzo. Nie wygraliśmy tego meczu i było słychać, że kibice nie byli zadowoleni.

Byłeś w gronie zawodników, którzy po meczu poszli do kibiców. To był taki marsz żałobny?

Sami sobie to stworzyliśmy, chcieliśmy podziękować kibicom, ponieważ nas dopingowali. Co mogę teraz powiedzieć? Głowy do góry, nikt z nas nie będzie się załamywał. W futbolu wszystko może się wydarzyć i my będziemy chcieli zrobić wszystko, żeby zmazać te porażki i wygrywać kolejne mecze.

Długo siedział z Wami w szatni profesor Filipiak. Wprowadził on gorącą atmosferę?

Myślę, że trzeba zapytać profesora Filipiaka. On przyszedł i podziękował nam za walkę i mecz. Nic więcej.

Chcieliście zrehabilitować się za porażkę w Ostródzie, jednak widać, że coś Was nie puszcza, nie ma siły.

Tak to jest, coś nas zblokowało, szczęście się odwróciło. Z Okocimskim wygraliśmy, ale po niezbyt dobrej grze, z Arką dopiero w drugiej połowie odrobiliśmy jednobramkową stratę, z GKS-em również ostatni kwadrans był bardzo nerwowy. Dzisiaj stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, ale piłka nie chciała nam wejść.

Czujecie się fizycznie słabsi niż w poprzedniej rundzie?

O to trzeba zapytać trenerów, ja uważam, że czujemy się dobrze. Ja sam również czuję się OK.

Z wysokości trybun nie widać w Was pomysłu na kreowanie akcji ofensywnych. Dwie, trzy okazje w meczu to zbyt mało jak na drużynę, która walczy o awans do ekstraklasy.

My chcemy cały czas grać piłką, ale prawda jest taka, że drużyny przeciwne ustawiają się bardzo mądrze w obronie, grają blisko siebie i czekają. Staramy się wymieniać piłki, kombinować, ale jest naprawdę trudno. Jeżeli cofa się dziewięciu, dziesięciu zawodników, nie da się rozgrywać piłki, nie jesteśmy Barceloną. Próbujemy cały czas grać w ten sposób i wierzymy, że w końcu to zaskoczy i będziemy wygrywać kolejne mecze.

Frustracja kibiców może brać się również stąd, że jesienią poległy tutaj lepsze od Dolcanu drużyny. 

Mecz meczowi nierówny. Każda drużyna gra inaczej, ma innych zawodników. Niestety dzisiaj się nie udało, ale my będziemy pracować nad sobą, żeby takie mecze się nie powtarzały. Nie możemy teraz patrzyć w ziemię i zamartwiać się. To nie jest ostatnia kolejka. Musimy się wziąć za siebie i pokazać, że możemy wygrywać i osiągnąć taki cel, jaki sobie założyliśmy.

Mówiłeś o kombinowaniu. Nie wydaje Ci się, że tego było dziś trochę za dużo?

Można tak powiedzieć, w niektórych sytuacjach powinniśmy się zdecydować na uderzenie z 20 metrów, bo mieliśmy taką pozycję. Parę razy próbowaliśmy, jednak piłka została zblokowana. Zabrakło tego ostatniego strzału.

Komentarze
~yjghoy (gość) - 11 lat temu

... no co Ty powiesz?

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze