Julian Draxler – kilka lat temu człowiek uważany za jeden z największych talentów niemieckiego futbolu, dziś zawodnik, który w Wolfsburgu jest wyautowany i który prędzej czy później zmieni środowisko. Najprawdopodobniej już zimą, bo jeżeli będzie chciał czekać jeszcze dłużej, jego kariery nie będzie dało się już prawdopodobnie uratować i już nigdy nie będzie mu dane wspiąć się na szczyty europejskiego futbolu.
Nie tak dawno „Bild” napisał, że działacze Wolfsburga i trener Valerien Ismael nie widzą już reprezentanta Niemiec w swoim zespole i wobec tego Draxler do końca rundy będzie odstawiony na boczny tor. Draxler miał dostać jeszcze szansę treningów z pierwszym zespołem, ale już gra czy szeroko pojęte znajdowanie się w kadrze meczowej nie wchodziło w grę.
Nie tak dawno „Bild” napisał, że działacze Wolfsburga i trener Valerien Ismael nie widzą już reprezentanta Niemiec w swoim zespole i wobec tego Draxler do końca rundy będzie odstawiony na boczny tor. Draxler miał dostać jeszcze szansę treningów z pierwszym zespołem, ale już gra czy szeroko pojęte znajdowanie się w kadrze meczowej nie wchodziło w grę.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Draxler poza kadrą
Jak zapowiedzieli, tak zrobili. Wychowanek Schalke nie pojechał na sobotnie spotkanie z Bayernem Monachium i tylko przed telewizorem mógł oglądać klęskę swojego zespołu aż 0:5. Klęskę, która spowodowała, że „Wilki” niebezpiecznie szybko zbliżają się do strefy spadkowej, a sam Wolfsburg wpadł już na dobre w sidła potężnego kryzysu.
Wróćmy jednak do Draxlera i działaczy Wolfsburga, którzy sprawiają wrażenie, jakby dobrze śledzili realia polskiego futbolu, bo w niemieckim ta procedura odstawiania nie jest zbyt częsta. Możliwy transfer niemieckiego pomocnika jest mocno powiązany ze spekulacjami w sprawie dalszego funkcjonowania klubu i sponsorowania go przez koncern Volkswagena.
Volkswagen obetnie dotacje?
Spekulacje te za wesołe nie są. A to dlatego, że istnieje możliwość, że główny sponsor, który obecnie łoży na klub ok. 100 milionów euro rocznie, obetnie swoje dotacje prawie o 30%. Nic więc dziwnego, że przy tej okazji już nie tylko nazwisko Draxlera pojawia się wśród kandydatów do odejścia. A w kolejce są kolejni, bo już latem chciano z ćwierćfinalisty zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów wyrwać takie nazwiska, jak: Luiz Gustavo (był na celowniku Interu), Ricardo Rodriguez (interesowała się nim Chelsea), Daniel Caligiuri (chciało go pozyskać Schalke). Inna sprawa, że obecny sezon i forma niemal wszystkich graczy Wolfsburga, delikatnie mówiąc, sprawia, że nie są to już tak atrakcyjni kandydaci do transferu.
Istnieje możliwość, że główny sponsor – Volkswagen, który obecnie łoży na klub ok. 100 milionów euro rocznie, obetnie swoje dotacje prawie o 30%.
Letnia saga z Draxlerem w roli głównej
No właśnie. A dlaczego tak mocno dostaje się przede wszystkim Draxlerowi? A to dlatego, że on, jako jedyny, już latem bardzo głośno artykułował chęć zmiany przynależności klubowej. A zainteresowanie, po w sumie niezłym Euro 2016 i kilku przebłyskach w sezonie 2015/2016 (choć był to dla niego, jak i dla klubu sezon co najwyżej średni), było spore. Na celownik wziął go Arsenal i Juventus Turyn, do którego, nawiasem mówiąc, mógł trafić rok wcześniej, ale wtedy wybrał ofertę zespołu spod szyldu Volkswagena.
https://www.youtube.com/watch?v=YdnVNtfQiIQ
Do przenosin w nowe miejsce nie doszło i, jeśli wierzyć jego słowom, musiał to być dla niego podwójny ból. Przed zakończeniem Euro 2016 Draxler rozmawiał z Dieterem Heckingiem (były już trener drużyny z Dolnej Saksonii), a także działaczami, którzy zapewniali, że są w stanie sprzedać go już latem.
Po miesiącu doszło jednak do nagłego zwrotu akcji, bo włodarze powiedzieli stanowcze: nie. Jaką przyjęli argumentację? Prostą, stwierdzając, że klauzula odstępnego może być aktywowana, ale dopiero w 2017 roku. Nawiasem mówiąc, wynosi ona 75 milionów euro, co biorąc pod uwagę formę Niemca z ostatnich miesięcy, jest kwotą mocno zawyżoną.
Tak więc po długim urlopie, w sierpniu, Draxler był zmuszony zameldować się na treningu nie Arsenalu czy Juventusu, ale Wolfsburga. Mimo transferowych perturbacji i głośnego mówienia o chęci odejścia, Dieter Hecking od początku postawił na niego, jakby liczył, że niepowodzenie jeszcze bardziej go zmobilizuje do udowodnienia, że komu jak komu, ale jemu transfer należy się jak psu buda.
Draxler w piłkarskim odwrocie
Letnie przygody zamiast mobilizować, zdemobilizowały wychowanka Schalke. Draxler grał często, prawie zawsze rozpoczynając mecze w wyjściowym składzie, tylko co z tego, skoro zamiast jego pięknych akcji i efektownych rajdów, oglądaliśmy w prawie każdym meczu Draxlera zagubionego, niepewnego, który przypominał dzieciaka uczącego się dopiero gry w piłkę i niedającego praktycznie nic pożytecznego swojemu zespołowi. Najdobitniej świadczy o tym liczba bramek i asyst w trwającej kampanii, przy której figuruje okrągłe zero.
W obecnym sezonie Draxler nie zdobył ani jednej bramki i nie zaliczył ani jednej asysty.
Reakcje w Niemczech
Sprawa Draxlera odbija się głośnym echem wśród kibiców Wolfsburga, a od czasu do czasu zabierają w niej głos najwięksi futbolu w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Fani dobitnie pokazali swoje zdanie w zeszłotygodniowym, przegranym na Volkswagen Arenie meczu z Herthą, kiedy to wygwizdali swojego zawodnika.
Z kolei wśród ekspertów najgłośniej przebił się chyba głos Lothara Matthaeusa, który nie tak dawno na łamach „SportBilda” stwierdził, że gdyby zarządzał wielką drużyną, obecnie nie pozyskałby go, bo ma ciągle problemy ze słabością charakteru, co robi różnicę na wysokim poziomie, a jego talent nie został jeszcze na dobre potwierdzony.
Lothar Matthaeus nie tak dawno na łamach „SportBilda” stwierdził, że gdyby zarządzał wielką drużyną, obecnie nie pozyskałby Draxlera, bo ma ciągle problemy ze słabością charakteru, co robi różnicę na wysokim poziomie, a jego talent nie został jeszcze na dobre potwierdzony.
W obecnej formie trudno powiedzieć, że Julian Draxler będzie jakimś wielkim i łakomym kąskiem dla topowych klubów, jak to miało miejsce chociażby kilka lat temu. Warto jednak śledzić uważnie doniesienia odnośnie jego osoby, bo dla pomocnika „Wilków” zima 2017 roku może być wręcz kluczowa dla jego kariery, bo dziś chyba mało kto wierzy, że piłkarsko odżyje na Volkswagen Arenie.