Dramatyczny mecz w Turynie!


Hit 26. kolejki Serie A z pewnością nie zawiódł, bowiem piłkarze Juventusu i Fiorentiny stworzyli znakomite widowisko, w którym nie zabrakło walki, pięknych akcji, piłkarskiej finezji, wielu bramek i dramatycznej końcówki. Ostatecznie komplet punktów wywalczyli goście z Florencji, którzy zwycięskiego gola zdobyli w ostatnich fragmentach spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Włoscy kibice z dużą dawką niecierpliwości czekali na dzisiejszy pojedynek. Stawka spotkania była ogromna, bowiem naprzeciwko siebie stanęły zespoły, które zamierzają skutecznie włączyć się do walki o wicemistrzostwo Włoch. Przed rozpoczęciem meczu dziennikarze i fachowcy więcej szans na wygraną dawali gospodarzom. Piłkarze Juventusu Turyn bardzo dobrze spisywali się na własnym boisku, na którym w sezonie 2007/2008 stracili zaledwie cztery bramki. Ponadto, do pierwszej jedenastki „Starej Damy” powrócił David Trezeguet, który przez kilkanaście dni leczył kontuzję.

Początek spotkania należał do Juventusu. Podopieczni Claudio Ranieriego przejęli inicjatywę i stworzyli sobie kilka dogodnych okazji strzeleckich. Bardzo aktywny był Alessandro Del Piero, który przeprowadził kilka efektownych akcji indywidualnych. Gospodarze nie potrafili udokumentować swojej przewagi zdobyciem bramki. W 19. minucie na Stadio Olimpico w Turynie zapanowała konsternacja. Fani miejscowego zespołu nie mogli uwierzyć własnym oczom, bowiem na prowadzenie wyszli przyjezdni z Toskanii. Massimo Gobi skorzystał z dobrego podania partnera z zespołu i ze „stoickim spokojem” ulokował piłkę w siatce rywali.

Po stracie bramki „Bianconeri” zaatakowali z jeszcze większym animuszem. Akcje gospodarzy były płynniejsze i kończyły się groźniejszymi uderzeniami na bramkę Sebastiana Frey’a. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ już w 28. minucie na tablicy wyników ponownie widniał remisowy rezultat. Wyrównującego gola dla „Starej Damy” zdobył Mohammed Sissoko, który od kilku tygodni jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Juve. W pierwszej połowie nie padły już bramki, choć Juventus mógł pokusić się o kolejne trafienia, ale Del Piero i Camoranesi nie wykorzystali bardzo dobrych sytuacji.

W drugiej części meczu obraz gry nie uległ zmianie. Nadal inicjatywa była po stronie gospodarzy, który razili nieskutecznością. Goście koncentrowali się przede wszystkim na dobrej grze w defensywnie i wyprowadzaniu szybkich kontrataków. W 57. minucie Juventus osiągnął zamierzony cel i wyszedł na prowadzenie, dzięki bramce naturalizowanego Włocha – Mauro Camoranesiego.

Kiedy zbliżał się ostatni kwadrans spotkania, nic nie zapowiadało, że „Viola” wywiezie z Turynu korzystny rezultat. Piłka nożna pokazała wówczas, że w pewnym stopniu jest grą nieprzewidywalną, w której wszystko jest możliwe. Końcowe fragmenty dzisiejszego meczu były dramatyczne dla Juventusu, który w kilka minut dał sobie „wyrwać w rąk” pewne zwycięstwo.

Dramat gospodarzy rozpoczął się w 76. minucie, kiedy do wyrównania doprowadził N’Diaye Papa Weigo. Zawodnik, który przybył do Florencji w zimowym oknie transferowym, znajduje się w wybornej dyspozycji i od trzech kolejnych spotkań regularnie wpisuje się na listę strzelców. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry zwycięską bramkę dla „Violi” zdobył Osvaldo.

Spotkanie zakończyło się nieoczekiwaną wygraną gości, którzy przez większą cześć meczu byli zepchnięci przez gospodarzy do głębokiej defensywny. Wygrana Fiorentiny znacznie wpłynęła na górną część tabeli Serie A. Piłkarze „Violi” mają już tylko jeden punkt straty do trzeciego Juventusu, który kontynuuje fatalną passę w lidze. „Bianconeri” nie potrafią wygrać od trzech meczów z rzędu i z pewnością w takim przypadku można już mówić o kryzysie zespołu Claudio Ranieriego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze