Donata Chruściel: Mężczyźni nie mają się czego bać


8 marca to święto kobiet. Postanowiliśmy więc z tej okazji zapytać pełniącą funkcję rzecznika prasowego Ruchu Chorzów Donatę Chruściel, jak to jest być kobietą w męskim świecie. Na szczęście dla mężczyzn, uważa ona, że nie mamy się czego bać, bo kobiety wciąż stanowią tylko niewielką część tego środowiska.


Udostępnij na Udostępnij na

Kobiety w futbolu odgrywają coraz ważniejsze role, Pani jest przykładem. Skąd ta zmiana? Do tej pory piłka nożna była domeną mężczyzn.

Jestem daleka od powtarzania stereotypów. W moim przypadku było tak, że jestem jedynaczką, a tata jako chłopak grał w juniorach i zawsze interesował się piłką, więc to było w pewnym sensie naturalne, że ja oglądam mecze. Wiem, że to jest domena mężczyzn. Zmiana bierze się pewnie stąd, że są kobiety, które się tym interesują, mają odpowiednie przygotowanie merytoryczne oraz doświadczenie, trafiają do tego środowiska i się sprawdzają. Na początku budzi to zdziwienie czy zaskoczenie, a później, jak się okazuje, że robią to dobrze, to już nikt się nie zastanawia, czy to kobieta zajmuje stanowisko czy mężczyzna.

Czy zanim przyszła oferta pracy z Ruchu była Pani emocjonalnie związana z tym klubem?

Wcześniej czasem bywałam na meczach, bo znałam poprzednią szefową i właśnie ona zaproponowała mi pracę w klubie.

Ruch wydaje się największym orędownikiem tego typu zmian, bo wcześniej funkcję prezesa pełniła Katarzyna Sobstyl. Czyżby kobieca intuicja była sposobem na sukces w Chorzowie?

Nie sprowadzałabym całego kobiecego zaangażowania w tę pracę do tej intuicji. To jest dla mnie bardziej przypadek.

Teraz w ślady Ruchu idzie np. Legia Warszawa, która postanowiła powierzyć funkcję dyrektora sportowego Marcie Ostrowskiej. Jeszcze trochę i my, mężczyźni, będziemy musieli szukać pracy przy łyżwiarstwie figurowym…

Tak jak Pan mówi, jest Legia Warszawa, jest Agnieszka Syczewska w Jagiellonii, która jest dyrektorem zarządzającym i rzecznikiem prasowym. Do niedawna była też Joanna Dzios w Lechu Poznań, ale odeszła. Tak naprawdę to nadal jest margines, ułamek, tak że nie macie się czego bać.

Pani jest rzecznikiem prasowym. Co przesądziło o tym, że władze klubu zdecydowały się Pani zaufać i powierzyć tę funkcję?

To już jest bardziej pytanie do władz klubu. Byłam na dwóch rozmowach kwalifikacyjnych, rozmawialiśmy o tym, jakie są oczekiwania zarządu i rady nadzorczej i jakie mam doświadczenie. Po tych dwóch rozmowach zdecydowaliśmy się związać nasze zawodowe losy i trwa to już ponad dwa lata. Myślę, że dzięki temu, że pracowałam po drugiej stronie barykady, czyli byłam dziennikarką i w gazecie, i w telewizji, i trochę w radiu, teraz jest mi łatwiej budować relacje z dziennikarzami, bo rozumiem ich punkt widzenia, więc może to zaważyło. Ale wolałabym, żeby to pytanie zadano moim szefom.

Z takim doświadczeniem funkcja rzecznika musi być łatwą pracą…

Nie jest to łatwa praca, tego nie powiedziałam. To jest bardzo trudna praca. Trzeba mieć dobre relacje z dziennikarzami, starać się im podrzucać tematy, czasami łagodzić sytuacje konfliktowe, jak np. Wielkie Derby Śląska w zeszłym roku. Cały czas trzeba się zastanawiać i myśleć kreatywnie, co zrobić, żeby o klubie dużo i dobrze mówiono i pisano. Na pewno jest to wymagające i odpowiedzialne zajęcie, nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jest to łatwa praca.

W tym sezonie piłkarze nie ułatwiają Pani zadania, jeśli chodzi o pozytywną prasę.

Wiadomo, że nie można kroczyć od sukcesu do sukcesu. Wiem, że część środowiska kibicowskiego jest rozczarowana, ponieważ w ubiegłym sezonie zdobyliśmy tytuł wicemistrzowski i przed startem kolejnego sezonu rozgrywkowego apetyty były ogromne, ale jestem przekonana, że będziemy sobie coraz lepiej radzić i na pewno wyjdziemy z tej nieciekawej sytuacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze