Dominik Furman to żaden problem dla kadry


Oceniamy sens awaryjnego powołania Jerzego Brzęczka. Dominik Furman nie jest największą bolączką trenera

10 października 2019 Dominik Furman to żaden problem dla kadry
Rafał Rusek / PressFocus

Na kilka dni przed rozpoczęciem się październikowego zgrupowania reprezentacji Polski z listy graczy z powodu kontuzji wypadł Karol Linetty. Selekcjoner Jerzy Brzęczek uznał, że będzie potrzebować kogoś w miejsce piłkarza Sampdorii Genua. Awaryjne powołanie otrzymał Dominik Furman, a u nas w kraju zaczęła się przez to mała burza. Kolejny znajomy zawodnik powołany przez polskiego trenera dodał kolejnych argumentów do atakowania. My postanowiliśmy stanąć przeciwko większości i lekko obronić dowodzącego kadrą. Zwyczajne atakowanie za ten ruch tak naprawdę... nie ma większego sensu.


Udostępnij na Udostępnij na

Praktycznie każdy selekcjoner na początku swojej kadencji stawia na zawodników, którzy do tej pory stanowili trzon reprezentacji. Do tego najczęściej dodaje paru piłkarzy, których znał z wcześniejszej posady. Tak też na początku postępował Adam Nawałka czy Jerzy Brzęczek. Akurat ten drugi trzymał się długo powołań dla Arkadiusza Recy. Ale akurat on wreszcie zaczął grać w klubie, to może trochę na bok zejdzie to zaczepianie. W przeszłości w kadrze znalazło się miejsce dla Adama Dźwigły czy Damiana Szymańskiego. Tych dwóch zawodników już nie ma na liście, ale pojawił się kolejny osobnik znany polskiemu szkoleniowcowi. Dominik Furman powrócił do reprezentacji Polski po ponad sześcioletniej przerwie.

Dominik Furman piłkarsko się broni

Swoją karierę w ekstraklasie zaczynał w Legii Warszawa. Dominik Furman dość szybko wywalczył sobie miejsce w warszawskiej drużynie i zaledwie po trzech latach gry zdecydował się na transfer zagraniczny. Niestety FC Toulouse nie było ziemią obiecaną dla Polaka. Z resztą nie tylko Francja zweryfikowała poczynania polskiego piłkarza. Wypożyczenie do Hellas Werona też nie było dobrym posunięciem, bo Furman nie potrafił przekonać do siebie trenera. W Serie A zagrał tylko w jednym spotkaniu, a w Ligue 1 w pięciu. Z takim skromnym dorobkiem wrócił do Polski, a konkretnie został zawodnikiem Wisły Płock. W tym klubie występuje do dnia dzisiejszego.

Odkładając tę średnią przygodę zagraniczną na bok, skupmy się tylko na obecnych poczynaniach tego piłkarza. Może PKO Ekstraklasa nie jest najsilniejszą ligą w Europie, ale nawet w niej trzeba coś pozytywnego zaprezentować, żeby znaleźć się czterokrotnie w jedenastce kolejki. A tego właśnie dokonał Dominik Furman. Przyjrzeliśmy się jego statystykom z występów ligowych. Aktualnie ten środkowy pomocnik ma na swoim koncie cztery bramki i jedną asystę. Może nie jest to bardzo imponujące, ale jak na zawodnika grającego na tej pozycji to jest dobre osiągnięcie. Z resztą ten dorobek asyst mógłby być jeszcze większy jakby tylko koledzy byli skuteczniejsi. 27-latek wykonał w tym sezonie już siedem kluczowych podań, ale jego partnerzy wykorzystali tylko jedną taką świetną okazję stworzoną przez kapitana Wisły Płock. Dla porównania z innymi ligowcami w tworzeniu takich sytuacji jest lepszy od niego tylko jeden zawodnik w ekstraklasie.

Sam reprezentant Polski miał taką jedną okazję, którą zamienił na gola. Patrząc na dorobek bramkowy Wisły Płock (15 goli), bierze on udział w co trzeciej zdobyczy drużyny. Ale wracając do jego pozycji, dość kluczowa jest walka w tej strefie boiska. W niej Dominik Furman nie przebiera w kosztach i jest w dziesiątce najczęściej faulujących zawodników w lidze (22 faule). Co ciekawe, pod tym względem nie jest liderem w swojej drużynie, bo wyprzedza go Mateusz Szwoch – 28 fauli, co daje mu 1. miejsce w klasyfikacji ligowej. Wracając do 27-latka, też jest on jednym z najczęściej faulowanych graczy w ekstraklasie. Tylko sześciu piłkarzy z całej ligi jest częściej nieprzepisowo zatrzymywana od niego. To też świadczy o tym jak potrafi on utrzymywać się przy piłce i jak patrzą na niego rywala. Atakują go, mając świadomość jakie stwarza zagrożenie.

Co Dominik Furman wniesie do kadry?

To jest bardzo dobre pytanie. Do tej pory w reprezentacji Polski zagrał w dwóch meczach, ale miało to miejsce jeszcze za kadencji Waldemara Fornalika. Dominik Furman wystąpił w meczach kadry, kiedy była ona zbudowana głównie z piłkarzy ligowych. Spotkania były rozgrywane poza terminem FIFA. Tutaj można więc się czepiać tego powołania, bo co takiego w sobie niezwykłego ma ten zawodnik? Tutaj trochę chcielibyśmy odwrócić to pytanie. A co takiego w ostatnich zgrupowaniach dawał od siebie Karol Linetty? Jerzy Brzęczek wysyłał powołanie do piłkarza Sampdorii, ale tak jak poprzedni selekcjoner za bardzo nie miał pomysłu na niego. Więc tak naprawdę nie ma co się zbyt mocno pocić i męczyć w obrażaniu selekcjonera, bo powołał w miejsce piłkarza przyjeżdżającego tylko na treningi z kadrą kolejnego, który będzie głównie potrzebny do treningów.

Bezbarwny jak Linetty. Kolejne reprezentacyjne rozczarowanie w środku pola

Temat Linettego w kadrze to osobna sprawa, którą już kiedyś na naszym portalu poruszaliśmy. Niestety, od tego momentu zbyt wiele się nie zmieniło. Dlatego też w powołaniu Furmana nie widzimy jakiegoś zbawiciela reprezentacji Polski. To nie będzie gość, który zostanie na dłużej w kadrze. Chyba że jakoś uda mu się na treningach przekonać do siebie selekcjonera. Może po znajomości przy korzystnym wyniku dostanie parę minut w meczu z Łotwą lub Macedonią Północną. Nie wydaje nam się, żeby mógł on walczyć o miejsce w pierwszym składzie albo nawet o rolę pierwszego zmiennika. Na ten moment w środku pola rządzi Grzegorz Krychowiak, a po ostatnich meczach kadry trudno sobie wyobrazić brak w tej strefie Krystiana Bielika. Pierwszy do wkroczenia na boisko jest Mateusz Klich.

Jedyne co na większy plus zasługuje przy powołaniu Furmana to charakter zawodnika. Często kibice narzekali, że nasza kadra grała tak jakby bez jakiejś energii czy siły walki. Może właśnie obecność takiego „mocniejszej” osobowości pomoże na zgrupowaniu? Momentami tej drużynie brakuje takiego krzyku kogoś z wewnątrz, aby rozbudzić kolegów. Często z młodszymi reprezentantami rozmawia Robert Lewandowski czy Grzegorz Krychowiak, ale czasem trzeba mocniejszego impulsu. Trudno powiedzieć czy piłkarz Wisły Płock na swoim tak naprawdę pierwszym poważnym zgrupowaniu będzie potrafić taki impuls wyzwolić. I czy będzie mu wypadało tak postępować.

Nie obędzie się bez zarzutów

Nie moglibyśmy skończyć tego tekstu tylko na bronieniu powołania selekcjonera. Za bardzo nie będziemy zagłębiać się w związkach pomiędzy Jerzym Brzęczkiem a Wisłą Płock. To akurat każdy widzi, choć jak wyżej napisaliśmy do końca nie odzwierciedla prawdy powołania Furmana. Ale nam chodzi o inną sprawę. Parę dni temu Zbigniew Boniek potwierdził, że selekcjoner przy zatrudnieniu otrzymał misję kontynuacji pracy Adama Nawałki. Do tego miał on stopniowo odmładzać skład. Dlatego w tej drużynie już praktycznie na stałe mamy Dawida Kownackiego, Sebastiana Szymańskiego czy Krystiana Bielika. Na obecnym zgrupowaniu pojawił się jeszcze Radosław Majecki. Skoro wypada Karol Linetty, który i tak nie mieści się w szerszych planach trenera, to nie można było powołać jakiegoś młodego piłkarza?

Dominik Furman to 27-latek ze słabym dorobkiem reprezentacyjnym. Trudno nawet powiedzieć, że w przeszłości poczuł smak zgrupowania. Zagrał w dwóch meczach, kiedy to grała kadra złożona z piłkarzy ligowych. Dla niego obecność w takiej grupie to coś nowego. Czy naprawdę nie mamy w środku pola nikogo młodego wartego sprawdzenia? Na ten moment niestety odpada Szymon Żurkowski, który próbuje podnosić się z ławki Fiorentiny. Być może jakby zaczął grać więcej Patryk Dziczek, to znalazłby się w kadrze A.

A może warto byłoby zbudować sobie reprezentanta? Czasem powołanie do reprezentacji dla kogoś młodego może zbudować psychicznie takiego potencjalnego przyszłego reprezentanta Polski. W przeszłości takimi dziwnymi ruchami potrafił zaskakiwać Adam Nawałka czy –sięgając dalej w przeszłość – Leo Beenhakker. Obecnie w polskiej ekstraklasie przebija się paru młodych ciekawych zawodników w Legii Warszawa czy w Lechu Poznań. Ciekawie wygląda też choćby Marcin Listkowski w Pogoni czy Sylwester Lusisz w Cracovii. Może warto byłoby też zaglądnąć do ligi rosyjskiej, gdzie gra sporo naszych. W ostatnim czasie dobre recenzje zgarnia już nie najmłodszy Rafał Augustyniak.

Opcji było wiele, ale Brzęczek w sytuacji awaryjnej wybrał kogoś znajomego. Czy to też świadczy o tym, że selekcjoner ma wąski zakres selekcji? Dlatego pojawił się taki problem uzupełnienia kadry i sięgnięcia po znanego sobie piłkarza? To już zostawimy bez odpowiedzi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze