W ostatnim spotkaniu 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lechia Gdańsk podejmie ostatnią w tabeli Koronę Kielce. „Biało-zieloni” będą chcieli się zrehabilitować za wysoką porażkę z Wisłą Kraków, kielczanie natomiast liczą na sprawienie niespodzianki. W ostatniej kolejce drużynie Pachety udało się urwać punkty Górnikowi Zabrze. Czeka nas ciekawy pojedynek, bo obie drużyny potrzebują zwycięstwa. Lechia chce gonić czołówkę, a Korona wydostać się ze strefy spadkowej.
Lechia Gdańsk do ostatniej kolejki spisywała się naprawdę znakomicie. Wystarczy powiedzieć, że do zeszłego wtorku gdańszczanie pozostawali niepokonani. W 9. serii gier w Krakowie „Biało-zieloni” zostali jednak wypunktowani przez „Białą Gwiazdę”. Krakowianie wygrali 3:0 i teraz lechiści zrobią wszystko, aby się zrehabilitować. Wydaje się, że będzie to proste, bo grają u siebie z ostatnią drużyną w tabeli, jednak w naszej lidze niczego nie można być pewnym. Lechia w tym sezonie jest bardzo kompromisowa. Na dziewięć meczów pięć razy dzieliła się punktami z rywalami. Obecnie zajmuje piąte miejsce w tabeli z czternastoma oczkami. Takim samym dorobkiem mogą się pochwalić Jagiellonia Białystok i Piast Gliwice. Jeżeli „Biało-zieloni” chcą doskoczyć do ścisłej czołówki, to takie spotkania jak to poniedziałkowe muszą wygrywać. Kibice mają nadzieję, że wysoka porażka z Wisłą to wypadek przy pracy i jutro zobaczą swoją Lechię w wysokiej formie. Gdańszczanie nie raz już w tym sezonie potrafili cieszyć oko, wygrywając na przykład z Legią Warszawa czy Jagiellonią, i taką drużynę chcielibyśmy oglądać do końca sezonu.
Korona Kielce jest dotychczas zdecydowanie najsłabszą ekipą T-Mobile Ekstraklasy. Bilans meczów zespołu Pachety prezentuje się wprost tragicznie. Na dziewięć spotkań kielczanie zanotowali tylko jedno zwycięstwo, zaledwie dwa remisy i aż sześć porażek. Po walczącej, dobrze grającej Koronie Leszka Ojrzyńskiego nie pozostał ślad. Jeżeli tak dalej pójdzie, niestety pożegnamy się z drużyną z Kielc. Sezon dla „Złocisto-krwistych” zaczął się nie najgorzej, bo od remisu ze Śląskiem Wrocław. Później przyszły trzy porażki, promyk nadziei po wygranej z Piastem 2:0 i kolejne trzy przegrane. W ostatniej kolejce mieliśmy niezły mecz i remis z Górnikiem Zabrze. Kierując się statystykami, można stwierdzić, że Korona powinna teraz zanotować trzy spotkania bez oczek. Oczywiście to tylko statystyki, a kto wie, może kielczanie nagle zaskoczą i zaczną zdobywać punkty. Byłby to miły scenariusz, gdyż absencja kieleckiej drużyny w przyszłym sezonie T-Mobile Ekstraklasy będzie ogromną stratą dla rozgrywek. Trzeba wierzyć, że w końcu nastąpi przełamanie. Na razie Korona przypomina Podbeskidzie z początku poprzedniego sezonu, ale wątpliwe jest, aby zdołała powtórzyć wyczyn „Górali” z poprzedniego sezonu i utrzymać się w lidze. Kieleccy kibice liczą na punkty już teraz, lecz w poniedziałek będzie o nie trudno, bo Lechia w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze.
Korona nie najlepiej wspomina mecze z Lechią w poprzednim sezonie, w obu bowiem przegrała. W pierwszym pojedynku 1 września 2012 roku w Kielcach było 1:0 dla gości. Decydującą bramkę strzelił Ricardinho w 9. minucie spotkania. Na PGE Arenie 11 marca mecz był dużo lepszy i padło w nim pięć goli. Ostatecznie gospodarze wygrali 3:2. Dla Lechii strzelali Buzała, Pietrowski i Duda, a dla Korony – Janota i Stano. „Biało-zieloni” liczą na powtórkę z zeszłego sezonu.
Trener Lechii nadal jest dobrej myśli mimo słabego meczu w ostatniej kolejce. – Mimo porażki w Krakowie staram się wyciągnąć dla zespołu jakieś pozytywy – mówi Probierz. – Na pewno była to dla nas lekcja. Mimo że bolesna, to jednak trzeba z niej się czegoś uczyć i wyciągać wnioski. Przekonaliśmy się, jak to jest, gdy gra się w liczebnym osłabieniu. Nie ma się co czarować. Gdy gra się dziesięciu na jedenastu, to zawsze zmienia się oblicze meczu. Niemniej jednak nawet w takich niesprzyjających warunkach próbowaliśmy do samego końca strzelić bramkę honorową. I to też jest cenne. Plusem jest również postawa naszych rezerwowych, którzy weszli w drugiej połowie i pokazali się z dobrej strony – dodaje trener gdańszczan.
Sytuacja kadrowa Lechii prezentuje się nie najgorzej. Na pewno nie zagrają Krzysztof Bąk i Przemysław Frankowski. Pod znakiem zapytania stoi występ Matsuiego, a to byłoby już poważne osłabienie. Kibice liczą, że Japończyk da radę wyjść na boisko w poniedziałek i pomoże gdańszczanom w zdobyciu trzech punktów.
W Kielcach cały czas z utęsknieniem oczekuje się na powrót Jovanovicia, Korzyma i Dejmka. Dejmek ma dopilnować, by Korona traciła mniej goli, a Korzym poza charakterem ma dać więcej bramek. Jovanovic jest zaś ważnym zawodnikiem drugiej linii i bez tej trójki siła „Złocisto-krwistych” jest zdecydowanie mniejsza.
Rozjemcą tego spotkania będzie Daniel Stefański. Sędziował on już potyczki Korony z Wisłą Kraków (2:3) i Lechem Poznań (0:2). Jak widać, nie jest to szczęśliwy sędzia dla kielczan. Zdecydowanie lepiej arbitra pamiętają zawodnicy Lechii Gdańsk. Stefański prowadził starcia gdańszczan z Podbeskidziem (2:2) i Legią Warszawa (1:0).
Przewidywane składy:
Lechia Gdańsk: Małkowski – Deleu, Madera, Bieniuk, Pazio – Kostrzewa, Dawidowicz – Machaj, Wiśniewski, Grzelczak – Buzała
Korona Kielce: Małkowski – Golański, Stano, Malarczyk, Lisowski – Markovic, Lenartowski – Trojanowski, Janota, Pilipchuk – Gołębiewski