Myśląc o Paris Saint Germain, każdy przywołuje sobie w pamięci kosmiczne pieniądze wydane na transfery. Neymar, Icardi, Di Maria, Mbappé – oni są najbardziej rozpoznawalnymi, a także najdroższymi postaciami z Parc des Princes. To z nimi kojarzy się potęga klubu prowadzonego przez szejków. W kadrze PSG można też dostrzec paru młodych chłopaków z papierami na osiąganie sukcesów. Ich rola jest jednak marginalna. Większość z nich, sfrustrowana brakiem regularnej gry, odchodzi z klubu za bardzo małe pieniądze. Dlaczego klub ze stolicy Francji mimo ogromnych funduszy nie jest w stanie ich do siebie przekonać?
W ostatnim czasie fanów francuskiej piłki mogła zainteresować informacja o opuszczeniu PSG przez Tanguya Kouassiego. Część osób zwraca uwagę, że to agent młodego piłkarza pomieszał mu w głowie. Innym przykładem niespodziewanego odejścia z Paryża jest Adil Aouchiche. W 2019 roku został królem strzelców mistrzostw Europy U-17 – strzelił dziewięć bramek w pięciu meczach. Został nominowany do nagrody „Złotego Chłopca 2020”. Mimo to doczekał się zaledwie jednego meczu w barwach PSG. Młody zawodnik również nie miał ochoty czekać – przeszedł już testy w medyczne w Saint-Etienne i tam zapewne będzie grał od przyszłego sezonu.
Podobnych przykładów jest więcej: Yacine Adli (obecnie Bordeaux), Moussa Diaby (Bayer) czy choćby Christopher Nkunku (RB Lipsk). Jedynymi zawodnikami ze szkółki PSG, którzy przebili się do pierwszego składu, są Presnel Kimpembe, Alphonse Areola i Adrien Rabiot (ich też obecnie nie ma w klubie). Jakie są przyczyny aż takiego odpływu młodych zawodników?
Dowód słuszności
Tak jak już zostało wspomniane, PSG jest klubem budowanym za potężne pieniądze szejków. Nasser El-Khelaifi po przejęciu klubu przez Qatar Sports Investments od razu rzucił działaczom potężne pieniądze na transfery. Przez klub przewinęło się wielu piłkarzy, na których wydano setki milionów euro.
Obecnie głównymi postaciami w klubie są Neymar i Mbappé. Swego czasu wielkie pieniądze wydano na Cavaniego (który też odchodzi z klubu po 30 czerwca). Najnowszym nabytkiem będzie kontrowersyjny Mauro Icardi. Środek pola w ostatnich meczach okupowali Marco Verratti, Leandro Paredes i Idrissa Gueye. Ci pomocnicy kosztowali łącznie 80 mln euro. W obronie swoje miejsce z reguły ma ktoś z trójki Kimpembe, Marquinhos i Diallo. Na tych dwóch ostatnich łącznie również wydano ponad 60 mln euro. Na bramce z kolei widzieliśmy już Navasa, Buffona, Areolę, wcześniej Trappa.
Wyżej wymienieni zawodnicy kosztowali wiele milionów euro. Na mniej znaczące lub przyszłościowe transfery również wyrzucano masę pieniędzy. Thilo Kehrer, który nie jest na dzień dzisiejszy aż tak znaczącą postacią, kosztował 37 mln euro i był źródłem łatwego zysku dla Schalke 04.
Teraz należy się zastanowić, jaki wpływ miały dane inwestycje na kształt składu. Kto ma większe szanse na grę – zawodnik, za którego jakość ręczono ogromną ilością pieniędzy, czy tani wychowanek, jeszcze nieposiadający doświadczenia? Ludzie odpowiedzialni za transfery zawsze będą optować za wyszukanymi, rekomendowanymi oraz opłaconymi przez nich graczami. Inna polityka oznaczałaby przyznanie się do błędu i źle zainwestowanych pieniędzy.
Ktoś może powiedzieć, że przecież PSG praktycznie co roku zdobywa mistrzostwo. Ale teraz zastanówmy się, jaką opinię mają paryżanie na świecie? Dlaczego ich maksymalnymi możliwościami jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów? Może po prostu zawodnikom brakuje oddania dla swojego klubu? Neymar to świetny gracz, ale chyba nikt nie widział go walczącego do ostatniej minuty na boisku. On nie musi. A utalentowany wychowanek chętnie odwdzięczyłby się za szansę.
Rywalizacja
Moussa Diaby jest bardzo zdolnym skrzydłowym. Każdy, kto ogląda Bundesligę, widzi odrobinę magii w tym piłkarzu. Nie jest na poziomie Mbappé, ale jego jakości może dowodzić zainteresowanie transferem przez Arsenal. Zresztą Kingsley Coman też swego czasu nie zdołał się przebić do pierwszego składu, a dziś, jak jest zdrowy, to gra w Bayernie.
Nie dziwota, że ci zawodnicy, widząc swoją z góry straconą pozycję, szybko odeszli. Coman był majstersztykiem Juventusu, który dostał go za darmo. Moussa Diaby odszedł za 15 mln euro. Dzisiaj jest wart około 30 mln euro. A jest to bardzo poukładany chłopak, więc jego kariera może wystrzelić jak z procy. Obecność Mbappé i Neymara w Paryżu być może ostatecznie wyjdzie mu na dobre.
Najbardziej kuriozalna jest sytuacja w środku pomocy PSG. Dzisiaj poza Verrattim do wyróżnienia są Gueye, Paredes i Herrera. O ile tym panom jakości nie można odmówić (zwłaszcza Włochowi), o tyle skuteczniejsze w dłuższej perspektywie być może byłoby danie szansy komuś młodemu. Rok temu PSG bez żalu oddało do Bordeaux Yacina Adliego za 5,5 mln euro. Tym graczem swego czasu były też zainteresowane Arsenal i Bayern, ale 19-latek wolał regularną grę. I w tej chwili jest jednym z podstawowych zawodników Bordeaux. Podobny przypadek to Aouchachi, który po wygaszeniu kontraktu z paryżanami zapewne zrobi furorę w przyszłym klubie.
Niczego nie żałuję, mimo że przez ostatnie sześć miesięcy nie grałem w Paryżu. Jestem szczęśliwy, że tu byłem. Miałem codzienny kontakt ze świetnymi graczami. Rozwinąłem się. Ale to dla mnie przeszłość. Dzisiaj skupiam się na Bordeaux. Yacin Adli dla „Le Parisien” tuż po przejściu do Bordeaux
Trudno uwierzyć, że żaden z tych zawodników praktycznie nie dostał szansy na grę. Mając takie talenty w odwodzie, trudno im nie dać szansy, nawet biorąc pod uwagę wszechobecny w składzie gwiazdozbiór. Niełatwo jest zrozumieć, jakim cudem te młode perełki tak łatwo odchodzą z klubu. Zawodników tego formatu o dziwo uznano za zupełnie bezwartościowych.
Cień nadziei w formacjach defensywnych
W kadrach stworzonych za nieprzyzwoitą ilość pieniędzy z reguły zapomina się o pradawnej zasadzie, że zespół buduje się od obrony. I tutaj młodzi z PSG mieli najwięcej pola do manewru. Tanguy Kouassi pod koniec sezonu zaczął grać. Na dodatek z przyzwoitym efektem. Leonardo i Tuchel mieli wielką chęć na zatrzymanie tego zawodnika. Ale z jakiejś przyczyny Tanguy zapewne wybierze Bayern, w którym kadra jest węższa, a młodzi zawodnicy (np. Alfonso Davies) coraz częściej dostają szansę gry.
PSG dostrzegło w nim ogromny talent i chciało podpisać nowy kontrakt, ale tutaj zadziałał jego menadżer Hakim Hamouche, który ma we Francji opinię mitomana mamiącego zawodników i ich rodziny w celu osiągnięcia swoich celów. I choć PSG nauczyło się sprzedawać swoje perełki za dość znaczące kwoty, tak w przypadku Kouassiego niestety to się nie uda, gdyż zawodnik nie miał podpisanego profesjonalnego kontraktu. skomentował w wypowiedzi dla iGol.pl Michał Bojanowski z Le Ballon Mag
Szanse dostawał też Colin Dagba na prawej obronie. Nie jest on wychowankiem, ale sporą część sportowego życia spędził w PSG. Króciutki debiut zaliczył Loic Mbe-Soh. Może kiedyś dobije się do pierwszego składu. Lub również ucieknie po skończeniu kontraktu. Bo o ile na bokach obrony nie ma aż takiej rywalizacji, o tyle w środku jest duże zagęszczenie.
Lekkomyślność zarządzających
O ile zrozumiały jest fakt, że część młodych nie prezentuje odpowiedniego poziomu, o tyle zaskakująca jest bezradność dyrektorów. Lub bezmyślność. Jeśli młody zawodnik prezentuje pewien poziom, jest reprezentantem młodzieżówek i imponuje podczas międzynarodowych turniejów, to dlaczego ma kisić się w głębi składu?
Obszar Île-de-France jest jednym z najbardziej płodnych w talenty piłkarskie miejscem na świecie. Stąd też co chwila w akademii PSG trafiają się perełki, które pukają do pierwszej drużyny paryskiej ekipy. Niestety w wielu przypadkach nie dostają odpowiedniej liczby szans na pokazanie swojego talentu, co skrupulatnie wykorzystują inne drużyny z Ligue 1 czy ostatnio zespoły z Bundesligi. W PSG mimo świetnego szkolenia nie mają pomysłu na to, jak zagospodarować tymi młodymi talentami. Nie dziwi więc fakt, że znaczna część z nich woli zejść nieco niżej, do teoretycznie słabszych klubów, ale grać regularnie. Lille, korzystając z takiej okazji, ma w swoim składzie czterech zawodników wychowanych w PSG, którzy mają duży udział w ostatnich dwóch bardzo owocnych sezonach (Maignan, Soumaré, Ikoné, Weah). Michał Bojanowski
Dobra szkółka szkoleniowa jest na pewno sukcesem. Ale w klubie z Paryża brakuje odpowiedniego schematu. Nikt nie wytycza ścieżki kariery dla perspektywicznego zawodnika. Adliego, Diaby’ego, Kouassiego i Aouchichego łączyło jedno – brak gry i frustracja. Nie wiedzieli, co ich czeka. Nie mieli pewności, czy mają szansę przebić się do pierwszego składu. Żadnemu z nich nie zorganizowano solidnego wypożyczenia. Jest to tym bardziej dziwne, że wiele klubów z Ligue 1 lub Bundesligi z chęcią połasiłoby się na młodych Francuzów. Nawet krótkoterminowo.
Czy można coś zmienić?
Do zmiany jest na pewno polityka kadrowa PSG. Kluczem do sukcesów w europejskich pucharach może być kilku oddanych zawodników ze szkółki. Ajaksowi mieszanka młodych zawodników, doświadczonych graczy z czołowych lig i ofensywny styl Erika Ten Haga przyniosły półfinał Ligi Mistrzów. W PSG do skopiowania tego rozwiązania brakuje tylko większej okazji do wykazania się dla wychowanków.
Zawodnicy chętniej będą przedłużać kontrakty, jeśli ktoś zacznie z nimi rozmawiać. Leonardo powinien zwrócić na to uwagę i podczas swojego drugiego rozdziału w PSG usprawnić ten element. Bo fakt, że tylu przyszłościowych zawodników zostało bezmyślnie odrzuconych, jest w przypadku tak renomowanego klubu wręcz śmieszny. Większość z nich na pewno chętnie postawiłaby na dalszy rozwój w miejscu ich wychowania.