Kilka dni temu definitywnie zakończyła się współpraca Renato Sanchesa i Bayernu Monachium. Portugalczyk na pewno nie będzie miło wspominał tego okresu, a i kibice klubu z Bawarii nie powinni rozpaczać z powodu rozstania. Jednak trzy lata temu, gdy przychodził do Bayernu, wydawało się, że ma wszystko, żeby odnieść tam sukces. Dlaczego rzeczywistość okazała się zgoła inna od oczekiwań?
2016 rok był najlepszym w dotychczasowej karierze Sanchesa. Liczne sukcesy i transfer do Monachium miały być jedynie początkiem drogi na sam szczyt futbolowej hierarchii. Niestety stało się zupełnie na odwrót i dzisiaj daleko mu do światowego topu. Co miało wpływ na to, że najlepszy młody zawodnik sprzed trzech lat nie poradził sobie w stolicy Bawarii?
Mistrz Europy, Golden Boy, wielki transfer
Zapowiadało się świetnie. Trudno wyobrazić sobie lepsze wejście do poważnej piłki od tego, jakie zanotował Sanches. W wieku zaledwie 19 lat osiągnął wiele sukcesów, które miały być tylko wprowadzeniem do tego, co czeka go w przyszłości.
Największym osiągnięciem było zdecydowanie zdobycie mistrzostwa Europy. Już sama gra w reprezentacji narodowej razem z Cristiano Ronaldo jest ogromnym wyróżnieniem, a przecież Renato został także najlepszym młodym zawodnikiem tego turnieju. Strzelił wtedy także swoją pierwszą (i jak na razie jedyną) bramkę w dorosłej reprezentacji. Zrobił to w pamiętnym meczu ćwierćfinałowym przeciwko Polsce. Chociaż dla większości z nas jest to gorzkie wspomnienie, warto przypomnieć sobie i docenić, jak ten, nastoletni wówczas, chłopak grał w tak ważnym meczu.
Po mistrzostwach Europy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Transfer do Bayernu Monachium, nagroda dla najlepszego piłkarza do lat 21. Wydawało się, że kariera Portugalczyka idzie w najlepszym możliwym kierunku. Niestety okazało się, że następne miesiące są o wiele słabsze, a zamiast drogi na szczyt rozpoczął się regularny zjazd w dół.
Not a bad 2016 for Renato Sanches:
🏆 Youngest player to win Euros
👶 Young Player of #EURO2016
✒️ Signs for @FCBayern
👌 Wins Golden Boy pic.twitter.com/6htjYtgLzO— FourFourTwo (@FourFourTwo) October 24, 2016
Odbicie się od ściany
Pierwszy sezon i zaledwie 903 rozegrane minuty. Wynik bardzo słaby i rozczarowujący. Gdy grał, to przeważnie wchodził z ławki, rzadko rozpoczynał mecze w wyjściowym składzie. Był to bardzo trudny okres dla Sanchesa, ponieważ po raz pierwszy w karierze musiał zmierzyć się z taką sytuacją. Brak gry był frustrujący, a wchodzenie na końcówki spotkań nie pomagało w złapaniu formy i regularności.
Dlaczego więc piłkarz, który kilka miesięcy wcześniej był chwalony przez cały piłkarski świat, nie może wywalczyć sobie miejsca w składzie Bayernu? Powodów jak zawsze jest kilka. O jednym z nich powiedział sam zainteresowany w marcu tego roku. Dla Sport 1 wypowiedział takie słowa: – Kiedy przychodziłem do Bayernu, myślałem, że byłem gotowy na zrobienie kolejnego kroku. Ale w rzeczywistości nie byłem jeszcze na to przygotowany.
Co kryje się za tymi słowami? Bardzo możliwe, że Sanches nie poradził sobie z presją i oczekiwaniami, jakie mieli w stosunku do niego kibice i ludzie ze środowiska piłkarskiego. Duży sukces i liczne nagrody mogły negatywnie odbić się na formie młodego zawodnika. Być może transfer do topowego klubu w tamtym momencie nie był najlepszym rozwiązaniem. Wiąże się to z kolejną przyczyną jego niepowodzeń, a mianowicie z wielką rywalizacją o miejsce w składzie.
Duża konkurencja
Środek pomocy w drużynie z Bawarii wyglądał naprawdę dobrze. Chętnych do gry nie brakowało i trzeba przyznać, że byli to zawodnicy nietuzinkowi. Taki stan utrzymywał się przez cały pobyt Sanchesa w Bayernie i na pewno nie ułatwiało mu to wywalczenia miejsca na boisku. Nie jest to co prawda najmocniejszy argument, ponieważ w każdym dobrym klubie jest wielu zawodników na wysokim poziomie. Wszędzie, żeby grać, trzeba być po prostu lepszym od innych. Jednak nie zmienia to faktu, że o regularną grę było naprawdę trudno.
Wypożyczenie i brak zmian
Carlo Ancelotti nie widział dla Renato miejsca w drużynie, dlatego Portugalczyk cały następny sezon spędził na wypożyczeniu w Swansea. Nie wyszło mu to na dobre, ponieważ przez długi czas zmagał się z kontuzją uda, która wykluczyła go z gry na kilkanaście spotkań. Tamten czas w jego życiu można podsumować tym zagraniem.
https://www.youtube.com/watch?v=8oWQYFqW67k
Lepiej miało być po powrocie z Premier League. Nowy trener i nowe nadzieje na odegranie ważnej roli w klubie. Niko Kovac miał wycisnąć z Sanchesa to, co najlepsze, i przywrócić go do formy z 2016 roku. Jednak skończyło się tylko na planach i obietnicach. Znowu grał mało, wchodził głównie z ławki rezerwowych. Rozegrał jeszcze mniej minut niż w swoim debiutanckim sezonie. Zmienić się miało dużo, a na końcu wszystko pozostało takie same. W monachijskiej drużynie nie mógł liczyć na regularną grę, a to dla piłkarza jest przecież najważniejsze. Nie dziwi więc fakt, że zdecydował się na zmianę klubu.
Czas zacząć grać
Renato Sanches ciągle pozostaje młodym zawodnikiem. Ma dopiero 22 lata, a za sobą wielki bagaż doświadczeń, którym mógłby obdzielić niejednego starszego piłkarza. Trzy ostatnie lata nie były dla niego dobre, ale ten czas ma już za sobą. Teraz musi skupić się na dobrych występach w Lille, żeby przypomnieć o sobie piłkarskiemu światu. Gdy następnym razem zapracuje na transfer do drużyny ze światowej czołówki, będzie wiedział, jakich błędów unikać, żeby odnieść sukces.
📺 Vous aviez raté l'annonce d'hier ? Renato Sanches est Lillois !
Pour ceux qui ne le connaissent pas (encore), Sanches, c'est ça ⤵ pic.twitter.com/Sf9wtg8cgX
— LOSC (@losclive) August 24, 2019
To, dlaczego nie udało mu się zatriumfować w Bayernie, nie jest sprawą oczywistą. Z pozoru miał wszystko, aby stać się ważną postacią monachijskiego klubu. Być może jego życie potoczyło się za szybko, a nie miał wokół siebie ludzi, którzy doradziliby mu we właściwy sposób. Wpływ na to miał pewnie też fakt, że nigdy nie dostał szansy rozegrania kilku meczów w pełnym wymiarze czasowym. Złapanie rytmu i zaufania pomogłoby mu w wejściu na swój najlepszy poziom. Przygoda z Bayernem okazała się nieudana, ale przed Sanchesem jeszcze wiele lat grania i na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w wielkim futbolu.