Didier Drogba. To nazwisko zna każdy fan piłki nożnej. Nawet taki, który ogląda tylko Ligę Mistrzów i większe reprezentacyjne imprezy. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że nie każdy z Was wie, że Iworyjczyk wciąż kopie piłkę, i to jak!
Możliwe, że Drogba zniknął z Waszych radarów w lipcu 2012 roku, kiedy to opuścił Chelsea i wybrał egzotyczny kierunek, którym były Chiny. Napastnik przeniósł się wówczas do drużyny Szanghaj Shenhua. Zespół z największego miasta w Chinach prowadził wówczas argentyński szkoleniowiec Sergio Daniel Batista, a w kadrze był między innymi Nicolas Anelka. Chińskie realia nie odpowiadały jednak zawodnikowi z Wybrzeża Kości Słoniowej. Drogba szybko rozmyślił się i już po pół roku szukał klubu w Europie. I takowy znalazł. 28 stycznia 2013 został on zatrudniony przez Galatasaray. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że Drogba wystąpił w Chinach w 11 spotkaniach, w których zdobył osiem goli. W Stambule Iworyjczyk grał przez półtora roku. Z klubem ze Stambułu zdobył mistrzostwo, a później wicemistrzostwo Turcji. Przez pierwsze pół roku w Turcji, na które przypadła runda wiosenna sezonu 2012/2013 Drogba zagrał 17 meczów, strzelił sześć bramek i zanotował sześć asyst. Sezon 2013/2014 to 36 spotkań, 14 goli i siedem asyst. Po zakończeniu sezonu okazało się, że Didier w żółto-czerwonych barwach już nie wystąpi. Do Londynu chciał go ściągnąć stary znajomy – Jose Mourinho. A gdy „The Special One” czegoś chce, to zazwyczaj to dostaje. W ten sposób Drogba, ku uciesze fanów „The Blues”, powrócił na Stamford Bridge. W Chelsea napastnik wystąpił w 40 spotkaniach, w większości wchodząc z ławki. Siedem goli i dwie asysty to wynik, który na kolana nie powala. Po sezonie Drogba po raz drugi odchodził z Chelsea, po raz drugi odchodził do ligi, która jest traktowana jako idealne miejsce dla piłkarskich emerytów. Tym razem Drogba udał się do Kanady, do Montrealu, do MLS.
Didier Drogba zostanie zaprezentowany jako piłkarz Montrealu przed czwartkowym meczem z New York Red Bulls. #MLSpl pic.twitter.com/uw9qSgfAK8
— Adam_Kotleszka ⚽🏝️🇺🇸🇦🇺🇨🇦 (@Adam_Kotleszka) August 2, 2015
Amerykański, a właściwie kanadyjski sen Iworyjczyka rozpoczął się 27 lipca, kiedy to podpisał on kontrakt z klubem z Montrealu. Spora grupa fanów witała byłą gwiazdę europejskiej piłki klubowej na lotnisku. W Montrealu Drogba jest zdecydowanie największą gwiazdą. Nie znaczy to jednak, że w Impact brakuje znanych nazwisk. Najbardziej znanymi oprócz Drogby piłkarzami drużyny z Montrealu są Marco Donadel, znany przede wszystkim z Fiorentiny, oraz kapitan drużyny z Montrealu, były zawodnik m. in. Aston Villi czy West Hamu, Nigel Reo-Coker. Trenerem Drogby jest obecnie Mauro Biello. Musicie przyznać, że przy Mourinho, Ancelottim czy Mancinim jest to nazwisko anonimowe. Kanadyjczyk był do tej pory asystentem trenera Franka Klopasa, jednak po jego odejściu pełni rolę tymczasowego trenera.
Debiut Drogby w Impact miał miejsce 28 sierpnia. Jego drużyna zmierzyła się z Philadelphia Union, a sam napastnik rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się w 59. minucie. Niestety w debiucie nie udało mu się pokonać bramkarza rywali.
W kolejnym derbowym spotkaniu z Toronto FC Iworyjczyk nie wystąpił. Jednak już kilka dni później, w spotkaniu z Chicago Fire, Drogba grał od pierwszej minuty. Tym razem napastnik nie zapomniał przedstawić się kibicom swojej drużyny zgromadzonym na stadionie i w 65. minucie skompletował hat-tricka. Tym samym miał ogromny wkład w zwycięstwo 4:3 nad drużyną z Illinois. Wystarczy obejrzeć te gole, by zauważyć, że Drogba nie zapomniał, jak się strzela. Wciąż ma w sobie instynkt napastnika i tę siłę, z której słynął przez wiele lat.
W kolejnym spotkaniu z Los Angeles Galaxy Didier nie wpisał się na listę strzelców. Z San Jose Earthquakes nie wystąpił w ogóle. Dlatego też kolejną okazję na zdobycie gola miał Drogba 14 dni po wspomnianym wyżej hat-tricku. I okazję tę wykorzystał. W 60. minucie były gracz Chelsea pokonał bramkarza drużyny New England Revolution, Bobby’ego Shuttlewortha, bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego.
https://youtu.be/PiwkrVFLWc4
W kolejnej kolejce przeciwnikiem Impact znów była drużyna z Chicago. Między słupkami Fire nastąpiła zmiana bramkarza. Jon Busch zastąpił Seana Johnsona. Drugi z tych panów miejsce w bramce stracił po ostatnim spotkaniu z Drogbą. Busch jednak z pojedynku z Iworyjczykiem wyszedł lepiej, bo puścił tylko jednego gola. Bramka ta była kwintesencją stylu gracza Impact. Wygrana fizyczna walka z obrońcą, odskoczenie od niego i strzał głową. Drogba jak za starych dobrych lat.
Dwa dni później Impact mierzyli się z DC United, a Didier Drogba po raz kolejny rozpoczął to spotkanie od pierwszej minuty. Już cztery minuty później cieszył się z pierwszego gola strzelonego z rzutu wolnego, dającego prowadzenie swojej drużynie. Przy drugim golu strzelonym w tamtym meczu Drogba pokazał szybkość, drybling, spokój i technikę. Tym golem ustalił on wynik spotkania i po raz kolejny walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny.
W spotkaniu z Orlando, Iworyjczyk dostał od trenera Biello pół godziny. Niestety nie wystarczyło to na zdobycie bramki. Impact przegrali, a z tego meczu pozostały tylko zdjęcia z inną gwiazdą światowej piłki, Kaką.
Respect. #Legends pic.twitter.com/TSQ1XJVLtV
— Orlando City SC (@OrlandoCitySC) October 4, 2015
Następne spotkanie to mecz przeciwko liderom Konferencji Wschodniej – New York Red Bulls. Po 39 minutach NYRB prowadzili 2:0 i mieli ogromną przewagę. Na pewno duży wpływ na to miała czerwona kartka, którą obejrzał gracz Impact, Oyongo. Mimo to Drogbie udało się jednak zdobyć 8. bramkę dla drużyny z Montrealu. Iworyjczyk pokonał Luis Roblesa strzałem z rzutu karnego.
Ostatni do tej pory mecz Drogby dla Impact miał miejsce 10 października. A było to wyjazdowe spotkanie z Colorado Rapids, czyli najsłabszą drużyną konferencji zachodniej. Także w tym spotkaniu były gracz Chelsea wpisał się na listę strzelców. Mało tego, gol ten dał Impact zwycięstwo, mimo że to gospodarze byli stroną przeważającą w tym meczu.
https://www.youtube.com/watch?v=mSWL4NP3LHA
Śmiało możemy stwierdzić, że Drogba jest dla drużyny z Montrealu niezastąpiony. Dziewięć goli w dziewięciu meczach. Wiele z tych bramek przesądzało o wyniku spotkań, czyli dawało Impact punkty. A te są im bardzo potrzebne. Na chwilę obecną drużyna prowadzona przez Biello zajmuje szóste miejsce w konferencji wschodniej, ostatnie dające awans do play-off. Nad siódmym w tabeli Orlando City mają oni cztery punkty przewagi, których gdyby nie Drogba, nie byłoby. Do tego dochodzi troska, jaką Drogba obdarza klub i zawodników.
Evan Bush: "Didier really cares about this group and he's totally dedicated to this team." #IMFC pic.twitter.com/7wAzu1BzYA
— CF Montréal (@cfmontreal) October 13, 2015
Drogba, mimo swojego wieku, wciąż może dać bardzo dużo swojej drużynie. Przede wszystkim siłę, z której zawsze słynął. Do tego umiejętność ustawienia w polu karnym. Innym atutem Iworyjczyka jest doświadczenie. Do tego dochodzi niesamowita skuteczność z rzutów wolnych. Śmiało możemy stwierdzić, że to właśnie Drogba, spośród ostatniego zaciągu gwiazd do MLS (Pirlo, Lampard, Gerrard), daje najwięcej swojej drużynie. Drużyna Montreal Impact ma gracza, który jest w stanie w pojedynkę przechylić szalę zwycięstwa na stronę drużyny z Kanady. A to jest niezwykle ważne przed play-off. Kto wie? Może już niedługo Drogba będzie mógł się pochwalić kolejnym mistrzostwem, tym razem wywalczonym w MLS?
Didier #Drogba:
9 goals in 9 games
6 goals in last 6 games
A goal in 5 of last 6 games
Already 7th all-time with #IMFC in #MLS— CF Montréal (@cfmontreal) October 10, 2015