Nazwisko Eusebio Di Francesco jest jedynym z najbardziej rozpoznawalnych w Italii. Mówiąc o nim, na myśl przychodzi nie tylko udana kariera piłkarska, ale i czasy, w których trenował AS Roma, z którą potrafił między innymi dojść do półfinału Champions League w sezonie 2017/2018. Dziś jednak został on zwolniony z funkcji menedżera Cagliari.
Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że w decyzji zarządu Cagliari nie ma nic dziwnego. W końcu zespół zajmował niesatysfakcjonujące 18. miejsce w ligowym zestawieniu. Patrząc na same liczby w wykonaniu drużyny, też nie wyglądało to dobrze, bo mieli oni na koncie zaledwie trzy zwycięstwa w 23 meczach Serie A oraz aż 41 straconych bramek. Na początku sezonu gra „Rossoblu” momentami mogła się podobać, jednak później coś zwyczajnie przestało ze sobą współgrać.
BREAKING: Di Francesco is no longer the coach of Cagliari anymore 🚫
Cagliari sit in 18th place picking up just 5 points in their past 16 Serie A games 😵 pic.twitter.com/DD66IW16Jf
— Italian Football TV (@IFTVofficial) February 22, 2021
Zwolniony po raz kolejny
Nie jest to pierwszy raz, kiedy to klub postanawia rozstać się z Di Francesco. Jeszcze niedawno, bo niespełna półtora roku temu na zerwanie kontraktu z trenerem zdecydowała się Sampdoria. Nie było w tym nic dziwnego. Eusebio i jego „Sampa” przegrali sześć z siedmiu pierwszych meczów ligowych sezonu 2019/2020 i zajmowali ostatnie miejsce w tabeli Serie A z dorobkiem zaledwie trzech punktów. Włoch nie wytrwał zbyt długo na tamtym stanowisku, ponieważ zdołał poprowadzić klub w zaledwie ośmiu spotkaniach.
Dłużej natomiast piastował posadę menedżera Romy, ba, prowadził ją nawet ze sporym powodzeniem. Po tym, jak przejął zespół w sezonie 2017/2018, poprowadził go w 87 spotkaniach, uzyskując średnią 1,79 punktu na mecz. W pamięć mogły zdecydowanie zapaść boje stoczone we wcześniej wspomnianej Lidze Mistrzów, w której Di Francesco doszedł z Romą do półfinału.
Eusebio Di Francesco oficjalnie zwolniony z Cagliari. Najbardziej spektakularny upadek trenerskiej kariery w Italii. Zbudowanie bardzo solidnego Sassuolo, półfinał LM z Romą, gdzie drużyna skradła serca wielu osób.
Później strefa spadkowa z Sampdorią i Cagliari. #włoskarobota— Radosław Laudański (@radek_laudanski) February 22, 2021
Wyeliminował on wówczas między innymi Barcelonę po fantastycznym comebacku w dwumeczu. Rzymianie przegrali na Camp Nou 1:4, aby potem wygrać u siebie 3:0. Niestety w następnej rundzie, w półfinale, odpadli oni z Liverpoolem. W ligowych rozgrywkach zajęli wtedy korzystną 3. lokatę na koniec sezonu, za walczącymi o tytuł mistrzowski Juventusem i Napoli.
Roma postanowiła się jednak rozstać z Włochem w marcu 2019 roku. Miało to miejsce po przegranym starciu w Lidze Mistrzów z Porto. Nikt wówczas nie był tą decyzją zszokowany. Klub odpadł już na etapie 1/8 finału Champions League z przeciwnikiem, z którym na spokojnie mógł sobie poradzić. Dodatkowo rzymianie zajmowali po 26. kolejce rozczarowującą 6. lokatę, co było słabym wynikiem w obliczu tak świetnego poprzedniego sezonu.
W ważnych spotkaniach zespół Di Francesco też grał słabo, bo kilka dni przed konfrontacją z Porto potrafił przegrać 0:3 w derbach Rzymu z Lazio. Jeszcze wcześniej nie potrafili wygrywać w ważnych starciach z ligowymi potentatami. Porażka z portugalską ekipą tylko przelała czarę goryczy.
Roma sack Eusebio Di Francesco following dramatic Champions League exit at the hands of Porto https://t.co/PTY6XlldU1 pic.twitter.com/0ySlu3rcmY
— Mail Sport (@MailSport) March 8, 2019
Fatalna forma
Ekipa z Sardegna Arena zajmuje obecnie trzecie miejsce od końca w ligowej klasyfikacji. Nie tak to miało wyglądać, ponieważ w zeszłym sezonie drużyna uplasowała się na spokojnej 14. lokacie. Za kadencji Di Francesco klub miał poczynić progres, na który się zapowiadało na początku tych rozgrywek.
Klub z Sardynii wygrał trzy z pierwszych siedmiu meczów oraz jeden zremisował. W tabeli Serie A znajdował się na 11. miejscu, co dobrze wróżyło. Kibice spoglądali więc z nadziejami na dalszą część sezonu. Podobać się mogła też gra, ponieważ drużyna Eusebio grała przyjemną dla oka, ofensywną piłkę.
Wszystko jednak zaczęło się psuć po wyjazdowej porażce z Juventusem. Cagliari co prawda przeszło jeszcze do następnej rundy Pucharu Włoch, eliminując Hellas Verona, natomiast w lidze grało fatalnie. Licząc klęskę z „Juve”, ekipa Di Francesco odnotowała 16 meczów ligowych bez zwycięstwa, dokładając jeszcze do tego porażkę w 1/8 finału Pucharu Włoch z Atalantą. Wszystkie optymistyczne myśli fanów „Isolani” powoli znikały z tygodnia na tydzień, ze spotkania na spotkanie…
Sky are reporting that Cagliari are looking for a new coach after just recently extending Di Francesco's contract….
Cagliari sit in 18th place picking up just 5 points in their past 16 Serie A games 😵 pic.twitter.com/5YtkQw9MPK
— Italian Football TV (@IFTVofficial) February 20, 2021
Liczby ani trochę nie przemawiały za osobą byłego zawodnika Romy. W 26 spotkaniach zaliczył on pięć zwycięstw, sześć remisów i 15 porażek, co daje fatalną średnią 0,81 punktu na mecz. Patrząc na same wyniki oraz statystyki, ruch ze strony działaczy z Sardynii jest jak najbardziej zrozumiały.
Zaskoczenie?
Jednak jeszcze pod koniec stycznia klub podjął niecodzienną decyzję o przedłużeniu kontraktu z Di Francesco do końca sezonu 2022/2023. Mimo beznadziejnej formy drużyny wszyscy myśleli, że zarząd ufa trenerowi, dlatego też zdecydowali się na przedłużenie umowy. Nic bardziej mylnego. Dzisiaj Cagliari podjęło decyzję o zwolnieniu Eusebio Di Francesco z funkcji trenera pierwszego zespołu.
Wielu ekspertów mówiło, że Sardegna Arena będzie idealnym miejscem dla Di Francesco. Mógł on tam powoli odbudowywać swoją renomę w świecie trenerskim. Jednak prezydent klubu, Tommaso Giulini, zdecydował się na zwolnienie włoskiego menedżera.