Z dużej chmury mały deszcz. Derby Zagłębia Ruhry rozczarowały


Nie takiego spotkania oczekiwaliśmy w sobotni wieczór

29 października 2016 Z dużej chmury mały deszcz. Derby Zagłębia Ruhry rozczarowały
Marcusbanks7.com

Pierwsze w tym sezonie derby Zagłębia Ruhry rozczarowały. Zamiast wielu pięknych zwrotów akcji i dramaturgii, której nie powstydziłby się nawet sam Hitchcock, mieliśmy stojące na co najmniej średnim poziomie spotkanie. Zamiast łez rozpaczy jednej z drużyn i łez szczęścia drugiej widzieliśmy obie schodzące z boiska w podobnych nastrojach. 89. derby Zagłębia Ruhry bramek nie przyniosły i na pewno nie będzie to spotkanie, które będziemy wspomnać latami.


Udostępnij na Udostępnij na

Oj rozbudziliśmy Wasze apetyty dzisiejszym artykułem, w którym wspominaliśmy te derby Zagłębia Ruhry, które miały swoją magiczną historię i o których już chyba nigdy nie zapomną fani niemieckiej Bundesligi. Liczyliście z pewnością co najmniej na powtórkę meczów z zeszłego sezonu, kiedy padły wyniki 3:2 i 2:2. Okazja na to była bardzo dobra, ponieważ Borussia miała możliwość zrehabilitowania się za ostatnie niezbyt udane mecze. Schalke z kolei w październiku złapało wiatr w żagle i szybko odskoczyło z dołu tabeli.

Tym razem, cytując klasyka, z bardzo dużej chmury mieliśmy mały deszcz, a właściwie to mżawkę. Sytuacji stuprocentowych było jak na lekarstwo. Dortmundczycy częściej byli przy piłce, wymieniali więcej podań. Problem w ich grze polegał na tym, że o ile wszystko wyglądało dobrze do mniej więcej 25-30 metra, to bliżej pola karnego podopieczni Thomasa Tuchela mieli już duże problemy z głęboko cofniętym zespołem gości z Gelsenkirchen.

Schalke należy pochwalić przede wszystkim za dobrą organizację gry w fazie defensywnej, a także dobrą komunikację między formacjami. Widoczne to było wielokrotnie w tym spotkaniu, kiedy zespół prowadzony przez Markusa Weinzierla ustawiał się na własnej połowie w trzy linie.

W stylu gry uczestnika Ligi Europy było jednak jedno „ale”. Schalke, podobnie zresztą jak Borussia, zagrał słabo w ofensywie. Słabo zagrał Max Meyer, który ostatnio wydawało się wraca do wysokiej formy, nie zachwycił również Franco di Santo, który wybiegł w pierwszym składzie z uwagi na problemy zdrowotne Embolo i Huntelaara, a chyba najlepszym piłkarzem „Die Koenigsblauen” z przodu, ale także z tyłu, był… lewy obrońca Sead Kolasinac. Bośniak jest jednym z największych wygranych ostatnich tygodni, a w sobotnich derbach był mocno napakowany chęcią walki, angażowania się w akcje ofensywne i zatrzymywania rywala.

90 minut dla Borussii Dortmund rozegrał Łukasz Piszczek. Polak był często widoczny w akcjach ofensywnych, nie mógł jednak za bardzo rozwinąć skrzydeł, bo, jak już wspomnieliśmy, Schalke nastawiło się na bardzo skomasowaną defensywę i maksymalne przeszkadzanie rywalowi. Z kolei w defensywie zagrał przyzwoicie, choć kilka razy popełnił błąd ustawienia i kilka razy nie wrócił na czas do swojej strefy obronnej.

Borussia Dortmund ostatnie spotkanie ligowe wygrała przeszło miesiąc temu z Freiburgiem, a od tego czasu zagrała cztery razy. Trzy razy remisowała, a raz przegrała (z Bayerem Leverkusen). Schalke nie przegrało natomiast czwartego ligowego meczu z rzędu.

Remis z odwiecznym rywalem powoduje, że słowo kryzys zagości w Dortmundzie jeszcze przynajmniej na tydzień. Podopieczni Thomasa Tuchela ostatnie spotkanie ligowe wygrali przeszło miesiąc temu z Freiburgiem, a od tego czasu zagrali cztery razy. Trzy razy remisowali, a raz przegrali (z Bayerem Leverkusen). Schalke nie przegrało natomiast czwartego ligowego meczu z rzędu i za kilka miesięcy to ono będzie miało handicap w derbach w postaci własnego stadionu i własnych kibiców. Następne derby Zagłębia Ruhry już na początku kwietnia przyszłego roku. Oby były one lepsze niż te z soboty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze