Derby Północy i Południa, czyli w Bundeslidze nudy na pudy


23 listopada 2014 Derby Północy i Południa, czyli w Bundeslidze nudy na pudy

Za co wszyscy fani Bundesligi kochają niemiecką piłkę? Mimo tego, że gra może nie powalać, to w ostatnich akcjach każda ze stron nagle może zacząć przeważać. Co wydarzyło się w niedzielę na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej za naszą zachodnią granicą?


Udostępnij na Udostępnij na

O 15:30 swoje spotkanie rozpoczęły drużyny Hamburgera SV z Werderem Brema. „Nordderby” rokrocznie przynosiły nam wiele emocji. Co działo się w dzisiejsze niedzielne popołudnie? Niestety, ku rozczarowaniu wszystkich fanów tej ligi nie wydarzyło się niemal nic. Każdy, kto poświęcił trzy godziny dla Bundesligi, raczej żałuje. Derby Północy uśpiły nawet najbardziej wytrwałych kibiców. Hamburger SV toczył wyrównany bój, jednak ani jedni, ani drudzy przez długi czas nie potrafili udokumentować swojej przewagi. To wszystko do 84. minuty, gdy wynik meczu otworzył Artjoms Rudnevs.

Frustracja zawodników Werderu była niesamowita w złym tego słowa znaczeniu. Przed upływem regulaminowego czasu gry upust emocjom dał Clemens Fritz. Brzydkie wejście nakładką w nogi przeciwnika zakończyło się dla niego drugim kartonikiem i w konsekwencji opuszczeniem placu gry. To tylko dodatkowo zmotywowało HSV, które ruszyło do ataku. W ciągu czterech doliczonych minut zawodnicy mieli trzy okazje do podwyższenia wyniku. Po jednej sytuacji zmarnowali Rudnevs i Lasogga. Jak padła druga bramka dla „Die Rote”? Czterech graczy ruszyło do kontry i to oni zostali w sytuacji 4 na 1. Wolf nie miał żadnych szans. Piłka po strzale Arslana toczyła się po linii bramkowej, a golkiper pogorszył sytuację i wpakował ją rękoma do siatki.

Kibice są zgodni, że jedni i drudzy z obecną formą pretendują do spektakularnego wylotu z Bundesligi. Lepsza nie była konfrontacja Stuttgartu z Augsburgiem. Podopieczni Armina Veha już 28 minut po rozpoczęciu gry musieli radzić sobie w dziesiątkę. Z boiska po drugim głupim faulu wyleciał Daniel Schwaab. „Nowe Derby Południa” były prowadzone w spokojnej atmosferze, w której przeważali przyjezdni. Chłopcy Markusa Weinzierla nie potrafili wykorzystać żadnego z błędów miejscowych do 72. minuty. Zagranie ręką Hlouska zostało zinterpretowane przez arbitra jako przewinienie. Pan Kinhoefer nie wahał się wskazać na „jedenastkę”, którą na gola zamienił Paul Verhaegh.

Niestety zabrakło nam wielkich emocji. Derby, które powinny mrozić krew w żyłach i podnosić ciśnienie sprawiły, że kibice musieli zajmować się czymś innym, by po prostu się nie zanudzić. Na pewno każdy z fanów tej ligi liczył na coś więcej. W szczególności, że Augsburg to szósta drużyna tabeli, walcząca o awans do europejskich pucharów. Również od ekip walczących o utrzymanie oczekiwalibyśmy czegoś więcej. Na razie tego od nich nie dostajemy…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze