Real Madryt w poszukiwaniu słodkiej zemsty, Atletico żądne przedłużenia znakomitej passy. Dzisiejszy wieczór po prostu nie może nas rozczarować. Przed nami półfinały Pucharu Króla, w których dojdzie do wielkich derbów Madrytu pomiędzy Realem a Atletico. W drugiej parze rywalizować będą FC Barcelona i Real Sociedad.
Większych niespodzianek w tegorocznym Copa del Rey nie było. Drabinka ułożyła się tak, a nie inaczej i komplet czterech zespołów prezentuje się akurat w ten sposób. Bez wątpienia na miejsce w ½ finału zasługiwali piłkarze Athleticu Bilbao, jednak oni akurat nie mieli szczęścia przy losowaniu. „Los Leones” mieliby bez wątpienia więcej szans w starciu z Barceloną, aniżeli „Txuri-Urdin”, jednak niewykluczone, że i Real Sociedad pokusi się o niespodziankę. Co do drugiej pary, która elektryzuje całą Hiszpanię, przewidzenie tego, kto awansuje do finału, jest praktycznie niemożliwe.
Real Madryt – Atletico Madryt
Jeszcze rok temu podchodzilibyśmy do tego starcia bez gorących głów. Atletico w maju zeszłego roku przełamało jednak klątwę, wygrywając z „Królewskimi” w finale Pucharu Króla, a na początku obecnego sezonu wbiło swojemu największemu rywalowi kolejną szpilkę, pokonując go po raz drugi na Estadio Santiago Bernabeu, tym razem w lidze. Atletico jest mocno rozpędzone, a owo rozpędzanie trwa już drugi rok. Podopieczni Diego Simeone ani myślą zwalniać i to jest w tym wszystkim najbardziej zaskakujące. W sezonie 2012/2013 „Rojiblancos” brakło sił na drugą część sezonu. Obecnie nic jednak nie wskazuje na to, aby ekipa z Vicente Calderon miała złapać zadyszkę. To tym bardziej dziwne, że w Primera Division jedynie Athletic Bilbao może pochwalić się intensywnością podobną do tej prezentowanej przez Atleti.
Wydaje się jednak, że derbowy półfinał przychodzi w najlepszym momencie. Zespół Realu Madryt co prawda ciągle nie odnalazł swojej tożsamości, jednak Carlo Ancelottiego bronią wyniki i świetna gra w obronie. Niesamowity progres Luki Modricia sprawił, że także „Królewscy” biegają momentami za piłką, jak wygłodniałe psy. Słowo klucz to jednak „momentami”. „Los Colchoneros” robią to przez cały czas i będą to robić także na Santiago Bernabeu. Chyba że „Cholo” stwierdzi inaczej. Zdaje się, iż Argentyńczyk dobiera taktykę na mecz w dniu jego rozegrania. Dostosowuje się niejako do rywala, jednak nie tylko przygląda się przeciwnikowi, ale przede wszystkim neutralizuje jego największe zalety. Dlatego pokonanie drużyny z Calderon wydaje się wręcz niemożliwe. Ciężko przewidzieć zwycięzcę z psychologicznego punktu widzenia. Z jednej strony pod presją są „Królewscy”, którzy przegrali dwa ostatnie mecze z rywalem zza miedzy, ale z drugiej strony ten fakt może powiązać nogi także graczom Simeone. W ekipie „Królewskich” słyszy się zapewnienia, iż wszyscy są żądni rewanżu, jednak prawda jest taka, że na ten moment Carlo Ancelotti nie ma żadnego pomysłu na to, jak tej zemsty dokonać. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż Atletico znowu może triumfować, pomimo faktu, że na papierze faworytem są „Los Blancos”.
Za gospodarzami dzisiejszego starcia przemawia przede wszystkim sytuacja kadrowa. „Carletto” w końcu ma do dyspozycji praktycznie wszystkich swoich podopiecznych. Kontuzje leczy jedynie Sami Khedira. Do gry gotowy jest rzecz jasna Cristiano Ronaldo, którego czerwona kartka z meczu z Athletic będzie rozpatrywana dopiero dzisiaj, ale nikt nie wierzy w to, aby Portugalczyk miał otrzymać najsurowszy wymiar kary. „Cholo” ma więcej problemów. W weekendowym starciu z Realem Sociedad kontuzji nabawił się David Villa i jego występ przeciwko Realowi jest wykluczony. Niezdolni do gry są również Filipe Luis i Mario Suarez. Dobre wiadomości dotyczą z kolei Ardy Turana i Tiago. Obydwaj prawdopodobnie będą mogli zagrać przeciwko „Królewskim” od pierwszej minuty.
FC Barcelona – Real Sociedad
Faworyt w drugim półfinale jest tylko jeden, choć ostatnia forma Katalończyków, bo to ich trzeba stawiać w tej roli, nie jest powodem do radości. Drużyna „Taty” Martino w miniony weekend sensacyjnie przegrała na własnym obiekcie 2:3 z Valencią, a jej ogólna dyspozycja w paru ostatnich spotkaniach nie rokuje dobrze na najważniejszą część sezonu. W słabszym momencie „Blaugrany” swoich szans szukać mogą Baskowie. Cel dla „Txuri-Urdin” powinien być jeden: przetrwać na Camp Nou. Jeśli Sociedad wyjedzie ze stolicy Katalonii w miarę żywy (czyt. nie dostanie trzy-, czterobramkowego bagażu), to na Anoeta stać może się absolutnie wszystko. Gracze z Kraju Basków będą bez wątpienia świeżsi, aniżeli rywale. Drużyna Jagoby Arrasate nie musiała biegać za futbolówką w rewanżowym starciu ¼ finału w związku ze strajkiem, jaki przygotowali piłkarze Racingu Santander.
To jak ciężko Barcelonie gra się na Estadio Anoeta, dobitnie pokazują statystyki. Barcelona wygrała co prawda dwanaście ostatnich spotkań z Realem Sociedad na własnym obiekcie, ale decydujące starcie odbędzie się w Baskonii. Dlatego ważne jest, by Arrasate postarał się powalczyć na Camp Nou o jak najmniejszy wymiar kary. Niespodzianka nie jest wykluczona, ale szanse na jej zaistnienie mocno spadły po ogłoszeniu kadry. Kontuzje uniemożliwią występ przeciwko Barcelonie „Chory’emu” Castro i Imanolowi Agirretxe. W kadrze znaleźli się jednak najnowszy nabytek Sociedad, Sergio Canales, a także rekonwalescent, Gorka Elustondo. Jeśli chodzi o piłkarzy gospodarzy, to największym osłabieniem jest brak Neymara. Do składu po kontuzjach wracają jednak Puyol, Montoya, Afellay i Cuenca.
Wracając jeszcze do wagi dzisiejszego meczu w kontekście rewanżu na Anoeta. Obydwie ekipy już w tym sezonie ze sobą rywalizowały. W pierwszym starciu ligowym na Camp Nou, Barca rozbiła przeciwnika aż 4:1. W zeszłym sezonie Katalończycy odprawili rywala wynikiem 5:1, jednak w Kraju Basków Real Sociedad wygrał 3:2. W ogóle „Txuri-Urdin” nie przegrali trzech ostatnich meczów z „Blaugraną” przed własną publicznością. Mało tego – aż dwa wygrali. Presja w środowym meczu bez wątpienia spoczywa na Katalończykach, którzy muszą zmazać plamę z meczu z Valencią. Z drugiej strony, ta porażka na pewno siedzi w ich głowach. „Tata” Martino może mieć jednak dużo szczęścia, bo kto jak kto, ale Real Sociedad na pewno nie ruszy do huraganowych ataków, zwłaszcza w obliczu nieobecności Agirretxe i Castro. Jeśli już jednak skłaniać by się ku jednej opcji, to bardziej prawdopodobna jest ta, że akurat losy tego dwumeczu zostaną rozstrzygnięte już na Camp Nou.
Stawiam na wyniki:
2-1 dla Realu i 3-2 dla Barcy.
A raczej chciałbym, aby tak one wyglądały - w
rewanżu Atleti wciąż miałoby szansę, ale
musieliby się otworzyć i nie murowaliby tylko
swojej bramki, natomiast w drugi meczu byłoby
szkoda, gdyby rywalizacja zakończyła się po 90
minutach...
myślę że real 4:2 atletico i barca 3:1 sociedad