W ubiegłym sezonie obie ekipy walczyły o awans na najwyższy szczebel hiszpańskich rozgrywek. Natomiast dzisiaj biją się o to, która szybciej wydostanie się z dna tabeli. Deportivo La Coruna i Malaga CF po 11 kolejkach dorobiły się zaledwie ośmiu punktów i zamykają stawkę w La Liga 2. Sezon zaczyna się rozkręcać, ale ani jedna, ani druga drużyna nie przypomina samych siebie. Kandydaci do awansu stali się workiem treningowym dla średniaków zaplecza La Liga Santander.
Deportivo La Coruna i Malaga CF są klubami, które zapisały się na kartach historii hiszpańskiej piłki. Pierwsza ekipa przeżywała swój złoty okres na przełomie XX i XXI wieku, który został zwieńczony mistrzostwem kraju w sezonie 1999/2000. Dodatkowo pierwszy raz w historii zdobyła Puchar Króla oraz Superpuchar Hiszpanii w trakcie jednego sezonu (2001/2002). Malaga CF nie może się pochwalić takimi sukcesami, ale każda drużyna przyjeżdżająca do Andaluzji podjąć ćwierćfinalistę Ligi Mistrzów z sezonu 2012/2013 musi liczyć się z ewentualnym pogubieniem punktów. Topograficznie oba zespoły dzieli od siebie ponad 1100 kilometrów, natomiast w tabeli La Liga 2 zaledwie kilka bramek. Jak to możliwe, że zespoły, które w ubiegłym sezonie były o włos od awansu do La Liga, dopadł tak poważny kryzys?
Niesmak z ubiegłego sezonu
Po zaciętej końcówce sezonu i braku ostatecznego sukcesu trudno jest wrócić do optymalnej dyspozycji. Deportivo La Coruna i Malaga CF zmierzyły się ze sobą w pierwszej rundzie barażów o awans do La Liga. Lepsza okazała się ekipa z Galicji, zwyciężając 5:2 w dwumeczu. Jak się później okazało, „Los Turcos” byli na najlepszej drodze, aby osiągnąć swój cel, ponieważ w pierwszym meczu finałowym pokonali przed własną publicznością RCD Mallorca 2:0. Drugie spotkanie było koncertem skuteczności przeciwników i ulegli 0:3.
Jak widać, piłka nożna często bywa brutalna nawet dla faworytów. Malaga CF zajęła trzecie miejsce w lidze i to ona była pierwszym kandydatem do awansu. Rewelacyjne Deportivo La Coruna zakończyło sezon na szóstym miejscu i mało kto spodziewał się tak dobrych wyników w play-offach. Ostatecznie obie ekipy zawiodły i są skazane na kolejny sezon na zapleczu La Liga, który dotychczas układa się kompletnie nie po ich myśli.
Jedno zwycięstwo, pięć remisów i pięć porażek. Tak prezentuje się bilans meczowy Deportivo La Coruna i Malaga CF po 11 kolejkach trwającej kampanii. Jeszcze ani razu w historii swoich istnień nie zanotowały tak fatalnego startu rozgrywek na zapleczu La Liga. Blamaż z poprzedniego sezonu sprawił, że zawodnicy nie wykazują odpowiedniego zaangażowania na boisku i praktycznie za każdym razem prezentują się wyraźnie słabiej od przeciwników.
https://twitter.com/JoaquinMGG03/status/1183487038521262083
Trenerzy
Z początkiem sezonu władze Deportivo La Coruna sprowadziły nowego trenera Luisa Cesara Sampedro. Swoje umiejętności taktyczne kreował głównie w niższych hiszpańskich ligach. Zaliczył epizod w Realu Valladolid, który ostatecznie awansował do La Liga. Jego poprzednicy, Natxo Gonzalez i Josep Lluis Marti, nie zdołali utrzymać „Los Turcos” w odpowiedniej dyspozycji, dlatego zdecydowano się na taki ruch. Niestety Hiszpan ma problem ze znalezieniem złotego środka w zespole. Piłkarze niekoniecznie dobrze się z nim dogadują, co przekłada się na osiągane wyniki. Dzisiaj jego pozycja jest zagrożona i jeżeli wyniki pozostaną bez zmian, podzieli los swoich poprzedników.
Malaga CF od ubiegłego sezonu prowadzona jest przez Victora Sancheza. 43-letni trener ma za sobą przeszłość w takich klubach, jak: Deportivo La Coruna, Olympiakos Pireus czy Real Betis. Władze klubu darzą Hiszpana wielkim zaufaniem i pomimo kiepskiego startu wierzą w odbudowę formy zespołu. Jednak nie wszyscy piłkarze potrafią znaleźć z nim wspólny język, co może być jednym z powodów fatalnej dyspozycji drużyny. Np. wypożyczony z Interu Mediolan Samuele Longo przyznał, że zmiana trenera powoduje problematyczność. Swoją wypowiedź uzupełnił taką: – Z nowym trenerem musimy oczyścić głowę i ruszyć do przodu. Nie jesteśmy zadowoleni z wyników ani poziomu, który osiągnęliśmy, kiedy trener był na miejscu, ale nie martwimy się, personel jest dobry i musimy się podnieść.
Deportivo La Coruna i Malaga CF znajdują się w wyraźnym kryzysie, a pierwszą obwinianą osobą zawsze jest trener. Mimo zaangażowania w pracę zespołu niekoniecznie wychodzi ona dobrze. Nie znamy sytuacji w szatni obu klubów, ale wyraźnie coś tam nie gra. Obaj panowie mają jeszcze czas, aby odmienić losy swoich zespołów, ale wszystko ma swoje granice, szczególnie cierpliwość władz i kibiców.
Problem władzy i pieniędzy
Ta kwestia dotyczy głównie klubu z Andaluzji. W 2010 roku Malaga CF została wykupiona przez katarskiego szejka Abdullaha Bin Nassera Al Thaniego. Kiedy przejmował zespół, obiecywał, że zostanie jedną z najlepszych ekip w Hiszpanii. Niestety na obietnicach wszystko się zakończyło. Mimo zapewnień, że Malaga CF jest dla niego całym życiem, od momentu spadku z La Liga nie wykazuje odpowiedniego zaangażowania w funkcjonowanie klubu.
Wszystko zaczęło się całkiem przyzwoicie, kiedy to w 2010 do klubu dołączyli wielcy zawodnicy, tj: Martin Demichelis, Ruud van Nistelrooy czy Julio Baptista. Kibice mieli nadzieję na nową erę, która przyniesie Maladze upragniony blask, dlatego obdarzyli nowego prezesa wielkim zaufaniem. Jak się później okazało – nadaremnie. Z klubu odeszły perełki tamtejszej szkółki piłkarskiej. Wśród nich można wymienić takich piłkarzy, jak: Isco, Pablo Fornals, Santi Cazorla czy Nacho Monreal.
Katarski prezes klubu niejednokrotnie popisywał się swoimi nieczystymi zagrywkami na rynku transferowym. Np. w 2012 roku Villarreal oraz Osasuna oskarżyły Malagę o niewywiązanie się z umowy transferowej na czas. Dodatkowo katarski przedsiębiorca został skazany w swoim kraju na trzy lata więzienia. Wszystko zostało spowodowane wypisaniem czeków poleconych na sumę 234 000 dolarów, które przeznaczył na zakup luksusowego auta. Kibice podejrzewają, że potraktował klub jako przykrywkę dla swoich interesów. Jego dzieci dostały wysokie stanowiska w klubie, a przy tym bardzo wysokie pensje. W przeciwieństwie do piłkarzy.
Jak widać, słowo szejk zaślepiło fanów Malaga CF. Klub jest w fatalnej dyspozycji finansowej i popada w coraz większe długi. Władze miasta z burmistrzem Francisco de la Torre na czele mają dość rządów Al Thaniego i robią wszystko, aby wyprowadzić klub z kryzysu. W ubiegłym sezonie władze Malagi przedstawiły plan rentowności w La Liga, który nie zostaje należycie spełniany. Czas ucieka, a efektów nie widać, dlatego muszą działać szybko. Bez cienia wątpliwości ta sytuacja niekorzystnie wpływa na funkcjonowanie zespołu. Do drużyny dołączyli głównie zawodnicy wypożyczeni, w tym były zawodnik Legii Warszawa Armando Sadiku. Spadek gaży oraz niski budżet klubu nie pozwalają na przeprowadzanie wielkich transferów, które jeszcze przed kilkoma laty były zapowiadane.
Wszyscy chcieliby mieć takich kibiców jak Deportivo La Coruna i Malaga CF
Chcąc doszukiwać się plusów obecnej sytuacji obu klubów, wystarczy spojrzeć na trybuny. Każde spotkanie cieszy się wielkim zainteresowaniem kibiców. Co prawda bilans frekwencji na stadionach Deportivo La Coruna i Malaga CF względem ubiegłego sezonu jest ujemny, ale nadal zadowalający. Malaga CF zajmuje trzecie miejsce w lidze pod względem obecności fanów na stadionie, a Deportivo czwarte.
Datos de asistencia de la J10 y media de las 10 primeras jornadas de la liga smartbank.
Imagen tomada de @vintage_stats pic.twitter.com/IphVC7E9mZ
— 11 Uros (@enmiequipo) October 10, 2019
W La Coruni i Maladze mecze lokalnych drużyn są wielkim wydarzeniem. Estadio Riazor liczy sobie 34 711 krzesełek. Podczas każdego meczu zapełniona jest minimum połowa. Nie inaczej jest na południu. Estadio La Rosaleda to obiekt, którego miejsca siedzące są w stanie pomieścić 33 000 kibiców. Kiepska dyspozycja w trwającym sezonie nie podcina fanom skrzydeł.
Dzień jutrzejszy (20.10.2019) będzie szczególny dla sympatyków obu zespołów, ponieważ Deportivo La Coruna i Malaga CF staną naprzeciw siebie. Możemy zatem spodziewać się dobrego widowiska. Obie ekipy chcą zażegnać kryzys i zaprezentować się z dobrej strony. Początek spotkania o godzinie 16:00 na Estadio Riazor.