Transfer do Liverpoolu miał być spełnieniem marzeń Dejana Lovrena. Jednak paradoksalnie to od momentu przenosin na Anfield Road wszystko w życiu Chorwata wywróciło się do góry nogami. Defensora spotykały nieszczęścia zarówno na boisku, jak i w sferze prywatnej. Seria niefortunnych zdarzeń w życiu Dejana Lovrena trwa już prawie cztery lata.
Lato 2013 roku było przełomowe dla chorwackiego defensora. Dejan Lovren w drugim miesiącu okna transferowego został zawodnikiem Southamptonu. Przenosiny na południe Anglii oraz gra w Premier League miały być dla zawodnika trampoliną do wielkiej kariery. Stało się to jednak szybciej, niż ktokolwiek mógł podejrzewać. Po zaledwie jednym sezonie na angielskich boiskach, na których Dejan Lovren rozegrał trzydzieści jeden spotkań, parol na Chorwata zagiął Liverpool. Paradoksalnie wtedy zaczął się zbieg niefortunnych zdarzeń w życiu zawodnika.
Bunt i lider, którego nie było
Southampton nie chciał sprzedawać swojego gracza i z miejsca odrzucił ofertę Liverpoolu. To rozwścieczyło Chorwata, szczególnie że na Anfield Road trafili już dwaj zawodnicy „The Saints” – Rickie Lambert oraz Adam Lallana. Dejan Lovren, co ostatnio jest modne wśród piłkarzy, całą sytuację naświetlił w mediach.
– W tym momencie nie wiem, co robić, i nie podoba mi się to. To niewiarygodne, że kilka dni temu złożono za mnie ofertę opiewającą na 20 milionów funtów. To było rankiem, a po południu klub odrzucił tę ofertę, twierdząc, że nie jestem na sprzedaż. Szczerze mówiąc, myślami już jestem w Liverpoolu. [Liverpool] wysłał ofertę, a klub mnie o tym nawet nie poinformował – żalił się Dejan Lovren.
– Liverpool jest jednym z największych klubów na świecie. Tylko Real Madryt ma tylu fanów na całym świecie. Gdy ostatni raz grałem na Anfield, miałem ciarki na całym ciele, podczas „You’ll Never Walk Alone” na trybunach. Chciałbym móc słuchać tego cały czas – zakończył Chorwat.
Przepychanki między Southamptonem a defensorem trwały kilkanaście dni. Ostatecznie Dejan Lovren trafił do Liverpoolu, a menedżer „The Reds”, Brendan Rodgers, z miejsca namaścił Chorwata na lidera linii defensywnej. Przedsezonowe spotkanie przeciwko Borussii Dortmund tylko utwierdziło w przekonaniu, że zawodnik może stać się liderem bloku obronnego. Dejan Lovren umiejętnie kierował kolegami z zespołu, pokrzykując oraz ustawiając linię spalonego. Później było tylko gorzej.
W meczach o stawkę Chorwat spisywał się o wiele słabiej. Często popełniał błędy, które nierzadko kończyły się bramką dla przeciwników. To z kolei spowodowało widoczny brak pewności siebie, do którego swoją cegiełkę dołożyli również kibice naśmiewający się z kolejnych pomyłek „lidera defensywy”. Przestrzelona „jedenastka” w przegranej serii rzutów karnych przeciwko Besiktasowi Stambuł w 1/16 finału Ligi Europy jeszcze bardziej zaogniła sytuację zawodnika. Dejan Lovren stał się symbolem nieporadności Liverpoolu, notując dużo słabszy sezon niż w Southamptonie.
Kampania 2015/2016 stała pod znakiem zmian w klubie z Anfield Road. Dwa miesiące po rozpoczęciu sezonu po zwolnieniu Brendana Rodgersa zespół przejął Jürgen Klopp. Media zwiastowały wietrzenie szatni, a jednym z pierwszych graczy, którzy mieli pożegnać się z „The Reds”, był Dejan Lovren. Nic takiego jednak się nie stało. Nowy menedżer zaufał graczom, których zastał w klubie, a Chorwat otrzymał swoją szansę na nowy początek w Liverpoolu.
Finałowe fatum i problemy rodzinne
Z Jürgenem Kloppem za sterami już w pierwszym (choć niepełnym) sezonie niemieckiego szkoleniowca na Anfield Road „The Reds” dotarli do dwóch finałów. W finale Pucharu Ligi ulegli jednak Manchesterowi City po serii rzutów karnych. Natomiast decydujące starcie o triumf w Lidze Europy Liverpool przegrał z hiszpańską Sevillą.
Mimo porażek Dejan Lovren pod wodzą Jürgena Kloppa prezentował się nadzwyczaj solidnie. Niemiecki szkoleniowiec zaufał defensorowi, co zaowocowało dużo lepszą dyspozycją Chorwata niż w poprzednim sezonie. Co więcej, Dejan Lovren przez kilka tygodni był bohaterem kibiców Liverpoolu, zdobywając w dramatycznych okolicznościach decydującą o awansie do półfinału Ligi Europy bramkę w rewanżowym starciu z Borussią Dortmund.
Gdy kurz po przegranym finale z Sevillą opadł, a Chorwat stał się ważnym elementem układanki Jürgena Kloppa, na światło dzienne wyszły problemy rodzinne zawodnika. Gazeta „The Sun” opublikowała informacje dotyczące romansu żony zawodnika z Dario Torbiciem. Według doniesień dziennika odkrycie romansu miało zdruzgotać Dejana Lovrena. Zawodnik jednak za wszelką cenę starał się ratować swoje małżeństwo. Według licznych spekulacji miał być to jeden z powodów nieobecności Chorwata na francuskim Euro 2016.
Anita Lovren dążyła do rozwodu za namową Dario Torbicia. Chciał w ten sposób zagarnąć połowę majątku zawodnika szacowanego na 7 milionów funtów. Plany Dario Torbicia legły w gruzach. Anita Lovren wróciła do męża, natomiast byłego kochanka spotkały konsekwencje karne.
Jeszcze podczas trwania romansu przed Dario Torbiciem ostrzec małżonkę zawodnika chciała jej przyjaciółka, Anita Drazić. Kochanek żony Lovrena porwał ją wówczas z kawiarni i wywiózł do lasu. Gdy Dario Torbić wypuścił w końcu Anitę Drazić z zamknięcia, kobieta po kilku dniach opowiedziała o całej sytuacji, a sprawa trafiła w ręce policji.
– Torbiciowi chodzi tylko o pieniądze. Mówił Anicie, że ją kocha i wszystko, co chciała usłyszeć, ale ja go dobrze znam. Musiałam jej powiedzieć, że ma dobrego męża, który ciężko pracuje, by zapewnić dobry byt jej i ich dzieciom – opowiadała Anita Drazić.
Ujawnienie problemów rodzinnych Dejana Lovrena przez „The Sun” rozwścieczyło klub z Anfield Road. Korespondenci dziennika dostali bezwzględny zakaz uczestnictwa w konferencjach prasowych „The Reds”. Ponadto jeszcze dzień przed publikacją artykułu Jürgen Klopp ignorował pytania zadawane przez dziennikarza gazety.
Sprawa romansu Anity Lovren po kilku tygodniach ucichła. Małżonkowie pojechali na wspólny urlop, po którym zawodnik wrócił od przygotowań z zespołem Liverpoolu. Jednak sezon 2016/2017 nie był już tak udany zarówno dla Dejana Lovrena, jak i całego zespołu „The Reds”. Klub z Anfield Road co prawda zajął w lidze miejsce gwarantujące grę w eliminacjach do Ligi Mistrzów, lecz nie zameldował się nawet w jednym finale. Gdy Dejan Lovren myślami zaczął być na arenach najbardziej elitarnych europejskich rozgrywek klubowych, na wierzch wyszła kolejna afera.
Persona non grata i bohater narodowy w jednym
We wrześniu 2017 roku zawodnik zeznawał w sprawie Zdravko Mamicia, szarej eminencji chorwackiego futbolu. Transfer Dejana Lovrena do Olympique’u Lyon w 2010 roku miał służyć oskarżonemu (ówczesnemu dyrektorowi Dinamo Zagrzeb) do wyciągania pieniędzy klubowych i matactw. W zeznaniach zawodnik często zasłaniał się osobą matki, która miała sprawować wtedy piecze nad wszelakimi dokumentami gracza.
– Nie czytałem tego. Podpisywałem to, co kazała mi mama. Nie czytałem tych aneksów – powiedział Dejan Lovren podczas rozprawy.
Brak obciążenia Zdravko Mamicia w zeznaniach defensora spowodował, że dla kibiców z Chorwacji zawodnik (podobnie jak inny uczestniczący w rozprawie – Luka Modrić) stał się persona non grata. Problemy związane z transferem do Olympique’u Lyon Dejan Lovren pozostawił jednak w kraju, koncentrując się na grze w barwach Liverpoolu. Chorwat w pierwszej części sezonu prezentował się solidnie, jednak daleko od oczekiwań. Dopiero zimowy transfer Virgila van Dijka na Anfield Road sprawił, że defensor rozwinął skrzydła. Grając w parze z Holendrem, Dejan Lovren znacznie ograniczył liczbę błędów, prezentując się najlepiej od momentu przybycia do zespołu „The Reds”.
Dobra dyspozycja Chorwata przyczyniła się do awansu Liverpoolu do finału Ligi Mistrzów. Klub z Anfield Road przegrał jednak kolejny raz decydujące starcie. Tym razem z Realem Madryt. Dejan Lovren podobnie jak reszta graczy Jürgena Kloppa znów musiał obejść się smakiem. Czasu na smutek nie było jednak dużo, gdyż wielkimi krokami zbliżały się mistrzostwa świata.
W Chorwacji tuż przed mundialem dalej pamiętano o zeznaniach Dejana Lovrena (oraz Luki Modricia), co nie zwiastowało dobrej atmosfery wokół narodowego zespołu. Jednak podopieczni Zlatko Dalicia zaskoczyli cały świat i w niesamowitym stylu zameldowali się w finale rosyjskiego mundialu. Mimo porażki w decydującym meczu o zwycięstwie w turnieju z Francją każdy z zawodników (włącznie z Dejanem Lovrenem) został bohaterem narodowym.
Wielkimi krokami zbliża się kolejny sezon ligowy. Przed Dejanem Lovrenem szansa, by odwrócić nieprzychylny los i zakończyć serię niefortunnych zdarzeń. Serię zarówno problemów prywatnych, jak i fatum finałów. Karta kiedyś musi się przecież odwrócić.