O defensywie reprezentacji Polski napisaliśmy już wiele – zarówno podczas zakończonego we wtorek zgrupowania, jak i tego wrześniowego. „Biało-czerwoni” notują obecnie serię dziewięciu kolejnych meczów bez czystego konta i za kadencji Michała Probierza tracą średnio 1,33 gola na spotkanie. Poruszymy zatem ten temat raz jeszcze, tym razem pod kątem przyszłości – nadchodzących mistrzostw świata w 2026 roku, ale i bardziej długofalowo.
Defensywa reprezentacji Polski w ostatnich meczach to twór tragikomiczny. Jakub Kiwior nie gra regularnie w klubie i niestety to widać. Paweł Dawidowicz pokazuje się z najgorszej możliwej strony (we wtorkowym spotkaniu notorycznie rozdawał Chorwatom prezenty). A Jan Bednarek, mimo że tym razem nie zawiódł, to dalej jakoś mocno nie przekonuje.
Trochę optymizmu w serca polskich kibiców podczas październikowego zgrupowania wlali natomiast zmiennicy.
Piątkowski i Walukiewicz to dobre wybory już teraz
Zacznijmy od piłkarza Torino, bo to właśnie on znalazł się w wyjściowym składzie na mecz z Portugalią. Zaczął całkiem dobrze, ale potem straciliśmy dwie bramki – przy pierwszej nie było go w pobliżu tworzącego się zagrożenia, przy drugiej kompletnie odpuścił biegnącego z piłką Rafaela Leao.
W przerwie został zmieniony, a z Chorwacją już go nie oglądaliśmy. Mimo to i tak wydaje się, że obecnie Walukiewicz jest lepszą i pewniejszą opcją do gry w obronie niż Dawidowicz. Gdy ten we wtorek został zdjęty przez Probierza jeszcze w pierwszej połowie, w jego miejsce pojawił się Kamil Piątkowski. Jego wejście należy ocenić jako całkiem przyzwoite. Co by nie mówić, przeciwko brązowym medalistom mistrzostw świata on akurat zagrał na zero z tyłu.
Dobrze, że Piątkowski wszedł za Dawidowicza, bo przynajmniej nie ma gadki, że „najlepsi zawsze ci, co nie grali”. Piątkowski wstał z ławki i udowodnił, że jest lepszy właśnie dlatego, że zagrał.
— Przemek Langier (@plangier) October 15, 2024
Nie ma wątpliwości, że Piątkowski, ale i Walukiewicz, to zawodnicy, których powinno się w reprezentacji budować. Być może to docelowe opcje na zbliżające się eliminacje, czasu pozostało w końcu niewiele. Obaj grają w solidnych klubach, w których mają stosunkowo mocną pozycję, notują regularne występy, a i w kadrze jakoś bardzo jeszcze nikogo do siebie nie zrazili. Piłkarsko są zaś w najlepszym wieku, by dalej się rozwijać i piąć w górę.
A kto w dalszej perspektywie mógłby rywalizować z nimi o miejsce w składzie? Wzięliśmy pod lupę najbardziej utalentowanych obrońców poniżej 23. roku życia.
Ariel Mosór
Pewną zagadką pozostaje dla nas fakt, że nie został jeszcze w pierwszej reprezentacji sprawdzony, zwłaszcza że swego czasu szansę dostał nawet, grający wówczas w trzeciej lidze włoskiej, Patryk Peda. Z drugiej strony można próbować to tłumaczyć tym, że Mosór jest absolutnie kluczową postacią dla młodzieżówki – od czerwca 2022 roku nie opuścił w niej żadnego meczu o punkty.
W ubiegłym sezonie współtworzył drugą najlepszą defensywę w lidze, mniej bramek od jego Piasta stracił tylko Śląsk Wrocław. Wcześniej sporo mówiło się o jego potencjalnym transferze do norweskiego Molde. Długo walczył o niego także Raków Częstochowa, ale dopiero pod koniec sierpnia dopiął warunki, na mocy których sprowadził do siebie tego młodego piłkarza.
Ariel Mosór to niewątpliwie jeden z najlepszych obrońców w ekstraklasie, przynajmniej pod względem wyprowadzania piłki. Zarówno wspomniany Raków, jak i reprezentacja Adama Majewskiego, grają ustawieniem z trzema stoperami, więc zawodnik nie powinien mieć problemów z dopasowaniem się do systemu Michała Probierza (a grał już przecież pod jego wodzą w młodzieżówce).
O powołanie do kadry A na listopadowe mecze ze Szkocją i Portugalią może być jednak trudno. Mosór przedwcześnie opuścił boisko podczas ostatniego spotkania Polaków w ramach eliminacji do młodzieżowych mistrzostw Europy. Kontuzja wyglądała bardzo poważnie i aktualnie nie wiadomo, ile potrwa jego przerwa od gry. Niemniej jednak warto na niego czekać. Bo to, że trafi do pierwszej reprezentacji, jest raczej tylko kwestią czasu.
Podczas wtorkowego meczu reprezentacji Polski U-21, Ariel Mosór doznał urazu stawu skokowego w lewej nodze. Nasz zawodnik jest pod obserwacją sztabu medycznego, a szacowany termin powrotu do gry będzie znany po szczegółowych badaniach.
Ariel, czekamy na dobre wieści i życzymy… pic.twitter.com/HTMDvLiDum
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) October 16, 2024
Dominik Szala
W ekstraklasowym debiucie zatrzymał Kristoffera Veldego, i to w dodatku grając nie na swojej nominalnej pozycji. Był filarem drużyny, która przed rokiem dotarła do półfinału młodzieżowych mistrzostw Europy na Węgrzech. A reprezentacja prowadzona przez Marcina Włodarskiego grała tam przecież ustawieniem z trzema obrońcami.
– Najlepiej czuję się jako środkowy obrońca w ustawieniu z czwórką z tyłu. Ale na tym półprawym stoperze w trójce też czuję się dobrze, co widać po młodzieżowych reprezentacjach. Nieco gorzej wygląda moja gra na bokach defensywy – mówił nam na początku roku zawodnik Górnika.
Niedługo po tej rozmowie na stałe wskoczył do wyjściowego składu czternastokrotnych mistrzów Polski i miejsca nie oddał praktycznie do momentu kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu (skończyło się na dziesięciu ligowych występach).
W trwających rozgrywkach po raz pierwszy na boisku oglądaliśmy go dopiero w czwartej kolejce. Na razie Szala nie wrócił jednak do wiosennej dyspozycji, popełnia więcej błędów i jest zawodnikiem głównie do rotacji. Wcześniej pokazał jednak, że potencjał ma ogromny. Jeśli go wykorzysta, może być przyszłością pierwszej reprezentacji. Na razie w październiku zagrał we wszystkich meczach tej do lat 19, a z Gibraltarem strzelił nawet gola.
Igor Orlikowski
Kolejny przedstawiciel rewelacyjnej kadry Marcina Włodarskiego z turnieju na Węgrzech, a obecnie także jego podopieczny w Zagłębiu Lubin. Od meczu z Pogonią Szczecin (w 2. kolejce ekstraklasy) gra niemalże wszystko. Co więcej, gra solidnie. Dwukrotnie wybieraliśmy go już do jedenastki kolejki.
Po zatrudnieniu Włodarskiego w Lubinie Orlikowski urósł jeszcze bardziej. Niewykluczone, że niedługo pojawią się też chętni na sprowadzenie do siebie tego utalentowanego piłkarza.
– Wiem, czego chcę, mam ściśle określoną ścieżkę, którą chcę podążać. Umawiałem się z menadżerem, że nawet jeśli zainteresowanie będzie, to nie chcę jak na razie zaprzątać sobie głowy ofertami. Na ten moment nie mam zamiaru przechodzić za granicę, chcę udowodnić swoją wartość dobrymi występami w Polsce – przekonywał Orlikowski w rozmowie z portalem PolskaPiłka.pl.
Michał Gurgul
Mimo że obecnie nie występuje w klubie jako środkowy obrońca, to jego wszechstronność sprawia, że mógłby się w tej reprezentacyjnej trójce odnaleźć… choć pewne obawy budzą tutaj jego warunki fizyczne.
Z drugiej strony – to zawodnik lewonożny, odważny, potrafiący grać do przodu, z doświadczeniem na dużych turniejach młodzieżowych, a obecnie kapitan reprezentacji Polski U-19. To także wybór numer jeden Nielsa Frederisksena na lewej stronie defensywy w Lechu Poznań. Wygrywając rywalizację, schował do szafy Eliasa Anderssona.
Gurgul mógłby w przyszłości (może nawet niedalekiej) zwiększyć wachlarz możliwości defensywnych Michała Probierza, niezależnie od ustawienia. Przecież na swoim koncie ma on nawet występy na lewym wahadle. Powtórzmy zatem jeszcze raz: to piłkarz niezwykle wszechstronny i pewien towar deficytowy, jeśli chodzi o rynek polskich obrońców.
Jan Ziółkowski
Goncalo Feio postawił na niego po raz pierwszy w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu. Ziółkowski na trzy kolejki przed końcem rozgrywek wszedł na boisko z ławki w przegranym przez Legię meczu z Radomiakiem.
Dobre wrażenie, które zrobił na portugalskim szkoleniowcu sprawiło, że szansę otrzymał także w nowym sezonie – dotychczas pięć spotkań w lidze i jedno w eliminacjach do Ligi Konferencji. W czasie, gdy przebywał na boisku, Legia straciła pięć bramek i zachowała trzy czyste konta. Ziółkowski dostał też statuetkę dla najlepszego młodzieżowca miesiąca (lipca) w ekstraklasie.
W miniony wtorek rozegrał zaś całe spotkanie w reprezentacji do lat 20, która pokonała Turków w ramach Elite League. Obrońca Legii już na samym początku wpisał się na listę strzelców i całościowo pokazał się z dobrej strony.
Oczywiście, na razie w lidze tych minut ma jeszcze za mało, by myśleć o powołaniu do kadry A, ale w dłuższej perspektywie, jeśli złapie odpowiedni rytm, może znaleźć się w orbicie zainteresowań Michała Probierza.
Michał Synoś
Teoretycznie to najbardziej nieoczywisty zawodnik w tym zestawieniu, w końcu jedyny występujący na zapleczu ekstraklasy. Ale jeśli dostajesz szansę na tym poziomie w wieku zaledwie 17 lat, i to jeszcze jako środkowy obrońca, to znaczy, że musisz mieć papiery na duże granie. I on je ma.
Michał Synoś w tym sezonie jest podstawowym piłkarzem zespołu z Rzeszowa, który na razie plasuje się w strefie barażowej pierwszoligowych rozgrywek. Za lipcowy mecz z Arką Gdynia dziennikarze TVP Sport wybrali go nawet do jedenastki kolejki.
Stal Rzeszów’s 17-year old center back, Michał Synoś (2007) was named to the 1 Liga team of the week for his performance in their 1-0 win over Arka Gdynia.
Synoś played a key role in shutting down Arka star attacker Karol Czubak. 👏
Big talent brewing. pic.twitter.com/TNfewlTkNe
— Scouting Polska (@ScoutingPolska) July 23, 2024
Jednocześnie Synoś jest obecnie piętnastym najwyżej wycenianym przez Transfermarkt niepełnoletnim środkowym obrońcą na świecie, ex aequo z Janem Leszczyńskim (Legia Warszawa), Wojciechem Mońką (Lech Poznań) i dwoma innymi zawodnikami.
***
Czy mamy na polskich boiskach młodych, utalentowanych defensorów?
Jak widać, tak.
Czy mogą w przyszłości trafić do pierwszej reprezentacji?
Mogą. Do tego jednak jeszcze długa droga. W ostatnich latach mieliśmy wielu młodzieżowców czy nawet starszych piłkarzy z dużym potencjałem, którzy po jednym dobrym sezonie lub zagranicznym transferze kompletnie znikali z radarów.
A może warto wpuścić świeżą krew już teraz?
Może…