Damsko-męskie Euro 2008


„Kobiety są gorące” śpiewał swego czasu Norbi. Za oknem słońce, a w myślach wakacyjne plany, tytułowe kobiety i zakończone Euro 2008. Przed mistrzostwami wydawało mi się, że dziewczyny i Euro są nie do pogodzenia. Minione czerwcowe dni przekonały mnie, że całkowicie się myliłem.


Udostępnij na Udostępnij na

Euro 2008 zakończyło się nie tylko sportowym sukcesem, pomogło także przełamać pewien stereotyp. Jaki? Ano taki, że na czas wielkich piłkarskich imprez każdy mężczyzna stoi w obliczu dylematu. Z jednej strony chęci obejrzenia świetnego, piłkarskiego widowiska, z drugiej spotkania z kobieta, nie zawsze pełnego wrażeń, ale dającego poczucie spokoju w postaci braku uwag w stylu – „Znów ważniejszy jest mecz”.

Podczas turnieju dziewczyny były w swoim żywiole
Podczas turnieju dziewczyny były w swoim żywiole (fot. Łukasz Jaskuła)

O tym, że są to dylematy mocno wyolbrzymione przekonałem się pierwszy raz odwiedzając Strefę Kibiców w centrum mojego miasta. Nie mogłem ukryć zdziwienia kiedy na placu mogącym pomieścić nawet parę tysięcy osób, przed telebimem zgromadziło się tyle pań co mężczyzn. Co więcej, przeważnie ubrane i umalowane były w reprezentacyjne barwy (po odpadnięciu Polski, także innych państw). Nie ukrywały swoich emocji, często głośno je okazując po nieudanych zagraniach futbolowych ulubieńców. Bez wątpienia wpłynęło to pozytywnie na atmosferę piłkarskiego święta, jaką mimo setek kilometrów dzielących nas od Austrii i Szwajcarii dało się odczuć. Choć znajdą się pewnie malkontenci, którzy zachwyceni wdziękami pań, podziwiając je, przegapili część spotkań.

Jadąc następnego dnia rano tramwajem, przekonałem się, że to co zobaczyłem w Strefie Kibiców nie było przypadkiem. Nieco z nudów, przyznam się, podsłuchałem rozmowę podróżujących w moim sąsiedztwie dwóch studentek. I czekał mnie kolejny szok, obie miłe dziewczyny rozmawiały o Euro 2008.
Wiesz, co Niemcy nawet nieźle grają, ale ja u nich nie lubię Lehmanna, Ballacka no i tego blondyna – stwierdziła pierwsza z nich
Pewnie Schweinsteigera – odparła druga, sprawiająca wrażenie jakby znała wszystkie składy występujących drużyn. Aż w język musiałem się ugryźć, żeby nie wtrącić się do rozmowy.

Próbując znaleźć odpowiedź, dlaczego tak nagle i na tak szeroką skalę dziewczyny zaczęły się interesować piłką nożną, doznałem kolejny już raz niezłego szoku. Zacząłem podpytywać różne koleżanki o Euro, zadając pytania jaki piłkarz podoba im się najbardziej, którego zaprosiłby na kolację itd. I co? Niemal wszystkie twierdziły, że je średnio interesuje temat wyglądu piłkarzy i wolą rozmawiać o sportowej formie poszczególnej reprezentacji. Uwierzylibyście w to? Bo ja jednak uwierzyłem.

Dlaczego zatem kobiety tak mocno zainteresowały się turniejem w Austrii i Szwajcarii a na co dzień omijają piłkę nożną z daleka? Precyzyjnej odpowiedzi sam nie znam, ale na pewno wpływ miało na to kilka czynników. Mistrzostwa Europy to impreza, która nie trwa za długo, przez co nie jest nużąca. Gra w niej naprawdę 16 mocnych zespołów, w dodatku na zasadach jasnych i czytelnych nawet dla laików. Dwa najlepsze zespoły wychodzą z grupy, potem ćwierćfinały i tak aż do finału. Łatwo zrozumieć, łatwo się utożsamiać. W przeciwieństwie do drużyn klubowych, gdzie trudniej jest pojąć, że Francuz może grać we włoskim zespole i odwrotnie.

Na koniec Drogie Panie chciałbym podziękować za wyrozumiałość i wspólne oglądanie Euro 2008. Mam nadzieje, że za dwa lata w czasie mundialu w RPA Wasze zainteresowanie będzie jeszcze większe! Ach, bym zapomniał koledzy nie wybaczyliby mi, gdybym nie szepnął na ucho, że już za miesiąc kolejny czas próby dla Was. Mam nadzieje, że olimpijski spokój wystarczy… Tego wszystkim Paniom i Panom życzę!

Komentarze
~mendi (gość) - 16 lat temu

no prosze prosze PAULINKO gwiazda wywiadów sie z
CIEBIE robi pozdrawiam bussi

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze