Czy Real Betis jest już tylko średniakiem?


Co spowodowało tak szybki upadek hiszpańskiego klubu?

4 lipca 2020 Czy Real Betis jest już tylko średniakiem?
http://talking-baws.hoqt2ws7j.netdna-cdn.com

Real Betis w tym sezonie prezentuje się fatalnie, czego potwierdzenie możemy znaleźć między innymi w tabeli La Liga. Hiszpańska ekipa po 33 meczach ma na koncie zaledwie 37 punktów i okupuje odległą od europejskich pucharów 13. lokatę.


Udostępnij na Udostępnij na

To właśnie europejskie puchary dla Betisu były obowiązkiem, czymś, bez czego kibice oraz zarząd nie wyobrażali sobie końca sezonu. Przy dobrych wiatrach „Beticos” mieli awansować nawet do Ligi Mistrzów. Wszystkie te plany legły w gruzach 1 lipca, kiedy to klub zatrudnił Rubiego na stanowisko szkoleniowca.

Rubi miał odmienić grę Betisu, która pod koniec kadencji Quique Setiena była fatalna. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała nowego trenera, który po pięciu kolejkach zajmował z klubem 15. miejsce w La Liga. Minęły już 34 kolejki sezonu, a „Los Verdiblancos” tylko dwukrotnie byli w pierwszej dziesiątce ligowej tabeli.

Początek końca

Właśnie tak możemy nazwać zwolnienie Quique Setiena. Pod koniec jego kadencji drużyna faktycznie nie grała dobrze i przypominała obecny Betis – nudny, bez polotu, bez pomysłu, nieskuteczny i opierający się na indywidualnościach. Mimo wszystko zaledwie jedna statystyka może nam pięknie pokazać wyższość obecnego szkoleniowca Barcelony nad Rubim. Setien został zwolniony z „Beticos”, mając 42% zwycięstw, podczas gdy jego następca opuścił Estadio Benito Villamarin z procentem niższym od 30.

Pod wodzą Quique Setiena Betis nie grał źle, ponadto prezentował oni bardzo podobny styl do Barcelony. Za Rubiego drużyna ta nie prezentowała absolutnie żadnego stylu, nikt nie wiedział, po co jest na boisku i za co odpowiada. Piłkarze nie potrafili się komunikować, przez co swoją grę opierali tylko i wyłącznie na swoich indywidualnych umiejętnościach. Gra Betisu w pewnym momencie była już tak fatalna, że jeden z hiszpańskich dziennikarzy nazwał klub „żywym trupem”.

„Bez pucharów nie będzie Fekirów”

Właśnie taki nagłówek miała jedna z hiszpańskich gazet w artykule odnoszącym się do Realu Betis. Oznacza to między innymi to, że jeżeli klub wciąż będzie miał problemy z zakwalifikowaniem się do choćby Ligi Europy, to żaden zawodnik z reputacją Nabila Fekira nie będzie chciał przejść na Estadio Benito Villamarin.

Kimś, kto miał odmienić grę Betisu, z pewnością jest Diego Lainez. „Meksykański Messi”, bo tak określają go kibice z jego ojczyzny, gra piłkę juniorską, chce się wykazać jedynie przewidywalnym dryblingiem, przez co ciągle jest zatrzymywany przez stoperów. Przez tak słabą dyspozycję skrzydłowego w Hiszpanii rozgorzała dyskusja, czy aby Lainez nadawał się do ligi na takim poziomie. W mediach pojawiły się informacje, jakoby Diego miał już tego lata wrócić do ojczyzny.

Indywidualne kłopoty

Mimo że Betis polega obecnie wyłącznie na indywidualnościach piłkarzy, to nawet takie umiejętności zawodników wyglądają obecnie fatalnie. Aissa Mandi, Marc Bartra, Sidnei czy Zou Feddal to stoperzy, którzy znani są w Hiszpanii z dobrego wyprowadzania piłki. Niestety, ale w tym sezonie nawet to u nich szwankuje.

Carles Alena dołączył zimą do Betisu na zasadzie wypożyczenia z Barcelony. To właśnie on miał pomóc środkowym obrońcom w wyprowadzaniu piłki, jednak jego jedyne podania, jakie możemy oglądać, to te do stoperów. Ponadto Hiszpan gra bardzo ostrożnie, nie podejmuje żadnego ryzyka, nie drybluje.

Warto przyjrzeć się Nabilowi Fekirowi, który teoretycznie ma niezłe statystyki indywidualne, jest najczęściej faulowanym zawodnikiem ligi i jest jednym z najlepszych dryblerów. Co jest z nim nie tak? Francuz często odpuszcza sobie w pressingu, w grze obronnej. Na boisku jest zwyczajnie leniem. Mało który trener z czołówki pozwoliłby jakiemukolwiek piłkarzowi na taką fuszerkę, jednak Rubi na to zezwalał.

Loren Moron i Borja Iglesias wyrobili sobie marki w Hiszpanii. Obaj graliby w pierwszej jedenastce większości drużyn z Primera Division. Dwóch takich napastników powinno się wzajemnie motywować, walczyć o pierwszy skład, jednak coś się nie udało i obaj stracili formę. Loren w 31 meczach strzelił 9dziewięć bramek, a Iglesias na 30 spotkań ma trzy gole.

Frustracja

Piłkarze nie mają już chęci grać. Świetnie pokazał to całemu światu Nabil Fekir, który w ostatnim meczu z Villarealem obejrzał czerwoną kartkę za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego, po czym uderzył w monitor od VAR-u.

W normalnej drużynie zawodnicy po nieudanej akcji często się denerwują, co jest zupełnie normalne przy takiej presji i przede wszystkim – zaangażowaniu. W piłkarzach Betisu czegoś takiego nie widać. Są oni zdemotywowani, załamani, zrozpaczeni. Czasem wyglądają nawet na pogodzonych z obecną sytuacją.

Lekarstwo na całe zło?

Całkowita rewolucja stylu, jaki prezentuje Real Betis, jest wskazana, by w przyszłości odnieść sukces. Właśnie to mógłby zapewnić Marcelino. Hiszpan już od jakiegoś czasu ma zostać szkoleniowcem klubu, a zwolnienie Rubiego tylko nasiliło te plotki. Marcelino preferuje styl, jakiego nie preferował żaden trener „Los Verdiblancos” od lat – lubi grać 4-4-2, szybkimi, bezpośrednimi kontrami.

 

Obecnie funkcję tymczasowego trenera pełni Alexis Trujillo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze