– Nie mogę się pogodzić z tym, że jednego dnia traktujecie mnie jak Boga, a drugiego – jak kawałek gówna. A ja nie jestem ani jednym, ani drugim. Po prostu dobrze wykonuję swoją robotę – powiedział kilka lat temu Leo Beenhakker. Słowa Holendra to wierzchołek góry lodowej, problemu polskiego środowiska, w którym od lat nie szanuje się szkoleniowców.
Kiedy „Biało-czerwoni” zremisowali na Stadionie Narodowym z Anglią, kibiców i media opanowała euforia. „To najlepsza kadra od czasów Górskiego” – zdało się słyszeć. Naiwne. Nawet bardzo. Chyba sam pan Kazimierz, słysząc tę laudację, kiwał głową w niebie z niedowierzaniem. Nie odbierając drużynie punktu, który wywalczyła z trudnym rywalem, wypadało już wtedy obiektywnie przyznać, że Anglia to kolos na glinianych nogach, drużyna, która z roku na rok staje się światowym przeciętniakiem. Eliminacje wygrywa z reguły bez większych problemów. Na turniejach jednak od lat zawodzi. Remis z tak słabymi synami Albionu nie był niczym nadzwyczajnym. Wynik, który należało docenić, ale nie powinno się nim zachwycać. Tymczasem większość dziennikarzy, a co za tym idzie także kibiców, popadła w nadmierny optymizm. Była niemal pewna triumfu w eliminacjach, Waldemara Fornalika nosiła na rękach, by… parę miesięcy później po porażce z Ukrainą domagać się jego głowy. Nie odkryję niczego nowego, jeśli powiem, że Polacy mają tendencję do równie szybkiego wynoszenia trenerów na piedestał, co sprowadzania ich na ziemię. Typowo polska maniera, nadmierna skłonność do uniesień i upadków. Mijają lata, a nie wyciągamy wniosków. Powielamy te same mechanizmy zachowań. „Przykre, ale prawdziwe” – jak śpiewała Metallica.
Fornalik to człowiek bardzo dystyngowany, prawy, uczciwy. To taki typ, który nie skrzywdziłby nawet muchy. I nie chodzi mi tu o Joannę, ale o pokazanie tego, że pan Waldek chyba nie jest skłonny do radykalnych, bezwzględnych rozwiązań. To typ polemisty, człowieka, który stara się do piłkarza dotrzeć siłą i spokojem argumentów, a nie krzykiem. Zaryzykuję tezę, że na chwilę obecną to jeden z najlepszych polskich trenerów klubowych. Należy mu się szacunek za to, jakim jest trenerem i człowiekiem. Jednak powierzenie mu kadry narodowej było nie tylko wielkim aktem odwagi ze strony Antoniego Piechniczka, ale także próbą zachowania kontroli. Bezpieczny wybór dla ówczesnej ekipy rządzącej.
Zawsze wychodziłem z założenia, że reprezentację powinien prowadzić trener, który odniósł sukces na arenie międzynarodowej. Czy to klubowy, czy reprezentacyjny. Dopiero przestrzeń międzynarodowa pozwala na prawdziwą weryfikację umiejętności i warsztatu. Sukces w granicach Polski wiele nie znaczy. Wierzę, że Fornalik wykonywał swą dotychczasową pracę najlepiej jak potrafił. Nie wyszło. Szanse na awans do mistrzostw świata w Brazylii mamy bardzo małe, niewielkie, ale realne. Tymczasem w mediach już ruszyła giełda nazwisk. Wiele mówi się o trenerach z zagranicy. Padają kandydatury Stevensa, Trapattoniego, czy van Bastena. Przeważnie są to spekulacje czysto medialne. Dziennikarze to pośrednicy kibiców. Ich rolą jest informować i reprezentować interes sympatyków futbolu. Tymczasem od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że wielu z nich skutecznie reprezentacji Polski szkodzi. Rolą dziennikarza jest krytykować, oceniać, opiniować. Pytanie jednak o proporcję, o formę, o pewną stabilność w wyrażaniu sądów. Z tym u polskich żurnalistów jest na bakier. Raz chcą Fornalikowi stawiać pomnik, po kolejnym meczu – go burzyć.
Z reguły jestem zwolennikiem zagranicznych trenerów w polskiej piłce. W szczególności holenderskich. Wprowadzają pewien ład i porządek organizacyjny, wiodą prym, jeśli chodzi o przygotowanie mentalne i taktyczne, a ponadto mają szczególną umiejętność współpracy z ludźmi i mediami. Ich geniusz potwierdza tylko to, że znajdują pracę na całym świecie i odnoszą sukcesy. Kibicom holenderska myśl szkoleniowa kojarzy się przede wszystkim z takimi nazwiskami, jak: Beenhakker, Hiddink, Advocaat, van Marwijk, van Basten, Rijkard czy nawet – w polskiej lidze – Maaskant czy śp. Theo Boss. Ale spójrzmy nieco dalej. Na przykład taki Tomas Rongen w 2011 r., prowadząc Wyspy Samoa, po raz pierwszy w historii FIFA wygrał mecz. Samoańczycy pokonali wówczas reprezentację Tonga 2:1. Na małej wysepce napisano holenderskim piórem kawał pięknej historii. W warsztacie trenerów z Niderlandów urzeka to, że do każdego piłkarza potrafią podejść indywidualnie. – U nas, w Holandii, mówi się, że drużyna jest jak pudełko z pchełkami. Rolą trenera jest sprawić, by żadna z pchełek nie wyskoczyła – zwykł mawiać Leo Beenhakker. Holendrzy rozumieją, że drużyna nie składa się wyłącznie z grzecznych, ułożonych piłkarzy. Doceniają także tych charakternych, zadziornych. W tym właśnie leży ich siła. W uwarunkowanej kulturowo tolerancji, która przekłada się także na zawodowe aspekty życia.
Nie jestem jednym z tych, którzy chcieliby zwolnić Waldemara Fornalika. Preferuję zaufanie i ciągłość pracy trenerskiej. Mało tego, na miejscu prezesa PZPN-u zrobiłbym wszystko, aby zapewnić mu komfort pracy do końca eliminacji. Jeżeli poniesiemy w nich klęskę, to wówczas rozważyłbym poważnie zatrudnienie renomowanego trenera z zagranicy. Może właśnie z Holandii. Tylko wtedy trzeba się spieszyć, zanim San Marino zatrudni Rongena i wygra pierwszy mecz eliminacyjny w historii. Oby nie z Polską…
Tekst ukazał się także na blogu Marcinszymanski.wordpress.com
Fajny artykuł a co do naszych trenerów to na serio
trzeba znalezc jakiegos dobrego trenera nie chodzi mi
no van bastena ale fornalin nic nie osiagnal jako
trener co wicemistrzostwo ekstraklasy chwaly mu nie
przynosi
Mam podobne,acz bardziej radykalne zdanie na ten
temat. Zapraszam serdecznie-tu znajduje się moja
skromna opinia na ten temat ;)
http://thespecial3.blogspot.com/2013/03/czy-jest-na-s
ali-lekarz-nieuleczalna.html
Uważam że zagraniczny trener nie mówię o Van
Bastenie bo ost czytałem art i Van Basten gdy
usłyszał słowo Polska się rozłączył nie
pamiętam ale chodziło w tym art o wyp Luisa Figo i
coś było wspomniane o którymś z naszych piłkarzy
czy coś . Ale np proponował bym Marcello Lipiiego
czy Svena Gorana Erikssona albo Husa Hiddinka panowie
z PZPN ruszczie mózgiem Fronalik jest dobrym
trenerem ale na naszą polską ligę a nie na arenę
miedzynarodową . Im dłużej będzie w kadrze tym
mamy mniejsze szanse na awans do Euro 2016 gdyż
możemy spaść do koszyka 4 go i dostać w grupie
Francje i Hiszpanię w el albo np Włochy i Niemcy
czy coś więc wiecie ja bym go już zwolnił
Ja na selekcjonera najbardziej chciałbym Roberto Di
Matteo, ale to niestety marzenie zciętej głowy...
Po sezonie do wzięcia byłby również Rafa Benitez,
ale szanse wynoszą około 0.5%. Jeśli ma być to
możliwa wersja, to najodpowiedniejszy byłby może
Huub Stevens.
@james181 Nie dziwilbym sie reakcji Van Bastena , ze
odlozyl sluchawke slyszac propozycje pracy w Polsce
hehe. Twoja propozycja Eriksona - chciwca i buraka
zupelnie mi nie odpowiada. Przypomnij sobie co sie
dzialo jak prowadzil reprezentacje Meksyku... @ole!
Benitez -daj spokoj. Po co , na co i co on zmieni.
Wiesz , powiem Ci tak - wspolczuje nastepcy
Fornalika... Kto wogole bedzie chcial ta nasza kadre
prowadzic :)
Van Basten, Kenny Dalglish, O'neil, Benhakker i Di
Matteo - to ludzie którzy są godni naszej
reprezentanci i w miarę zasięgu naszych rąk :)
Metallica śpiewała "smutne, ale prawdziwe", bo to
było "sad but true", a nie "unpleasant but true" :)
@ barto666 wskazuje, że sukces na krajowym podwórku
chwały nie przynosi. Też tak uważam. Większe
osiągnięcia mieli wtedy chociażby
Kasperczak,Lenczyk, Engel, czy Skorża.
@TheSpecial3 Dzięki za linka do bloga. Z chęcią
później poczytam!
@james181 Hiddink kosztowałby fortunę, nie wiem czy
PZPN stać, nawet gdyby pomogli sponsorzy. To nie
jest takie proste...
@ ole! Huub Stevens realny. Hajto go nawet ostatnio
rekomendował.
@Biker Spokojnie, to jest biznes. Wielu będzie
chętnych. Proszę mi wierzyć :)
@!!! Beenhakker to juz niestety historia. Patrząc na
formę, w jakiej został zwolniony, wątpię, by
chciał wrócić. W wywiadzie z "Faktem" oznajmił,
że jeszcze nie zakończył kariery trenerskiej.
@~Pitcha Smutne, czy przykre - dla mnie to synonimy.
Ale utwór świetny, co do tego jesteśmy chyba
zgodni.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie!
To może by tak Mourinho wziąć?:p U nas nawet on
nie pomoże....
No niestety... szkoda mi naszej reprezentacji. Mamy
naprawdę duży potencjał, tylko nie mamy dobrego,
ba, nawet przeciętnego szkoleniowca. Lepszy więc
Benitez niż nikt, ale to możliwe, tak jak
napisałem, na 0.5%. Do tego on sam ogłosił, że
chciałby prowadzić czołowy klub.
Lewy jest cienki jak parasol. Drewno do wy.jebania a
Waldek jest good . PS> jeastem synem ksiedza a Lewus
to gniot . Fornal zostaje a drewniak won. co ty na to
stary pedrylu?