Przez ostatni rok na ustach wszystkich kibiców Legii Warszawa było wygranie mistrzostwa, narzekanie na Mioduskiego oraz Zielińskiego i spory na temat Feio. Jednak spośród tych zgliszczy wyłonił się temat Maxiego Oyedele. Wystarczył jeden sezon, by wychowanek Manchesteru United trafił za 6 mln euro do ligi TOP5 w Europie. Jednak warto pochylić się nad tym tematem trochę dłużej. Czy aby na pewno ten ruch to pokłosie dobrej formy Oyedele? A może RC Strasbourg skusił się na jego CV?
Od jakiegoś czasu w środowisku piłkarskim panuje narracja, że Maxi Oyedele „zjadł” naszą ligę. Od kibiców po dziennikarzy wszyscy jak jeden mąż opowiadają, czego ten piłkarz nie dokonał. Oyedele ma tak dobry PR, że mógłby zamiast Jana Urbana zostać selekcjonerem naszej reprezentacji, a i tak wszyscy biliby mu brawa. Jednak ten sam Oyedele „wielki pożeracz naszej Ekstraklasy” nie rozegrał nawet 1000 minut w lidze w poprzednim sezonie. Serio?
Początek Oyedele w Legii i gra dla reprezentacji
Były zawodnik „Czerwonych Diabłów” zadebiutował na polskich ligach dopiero w połowie września. Już na samym starcie opuścił osiem kolejek, ze względu na termin przeprowadzenia transferu i proces aklimatyzacji samego piłkarza. Wrzesień oraz październik dawały nadzieję, że pomocnik zagości w pierwszym zespole Legii na dłużej. Podekscytowany Oyedele okazał się być także Michał Probierz, który wysłał temu piłkarzowi powołanie do pierwszej reprezentacji. Jednak nie ma co ukrywać, samo powołanie było dosyć mocno na wyrost, a sam piłkarz w koszulce z orzełkiem na piersi nie spisał się najlepiej.

Kontuzja pokrzyżowała plany
Gdy kibice Legii mieli nadzieje, że ich nowy pomocnik już się rozkręcił, Polakowi przydarzyła się kontuzja. Uraz stawu skokowego wyeliminował go z gry, do końca roku kalendarzowego. Przez całą rundę jesienną w drużynie „Wojskowych”, Oyedele rozegrał 359 minut w łącznie sześciu spotkaniach. Daje to około 60 minut na mecz. Jeśli przez pół roku dany zawodnik praktycznie w ogóle nie grał, to o jakim podbiciu Ekstraklasy my mówimy?
Rafał Dębiński: Ja należę do osób, które nie za bardzo rozumieją ten zachwyt nad Oyedele. Przerzutu nie ma w ogóle, do przodu do kolegi gra na 20 metrów na wysokości kolan, nie jest szczególnie szybki, z odbiorem piłki bywa różnie, dla mnie jest przereklamowany, naprawdę. pic.twitter.com/jAvk7O6KOE
— Polish Merkury (@Merkuury) July 14, 2025
Runda wiosenna zadecydowała o wszystkim?
Jeśli Maxi Oyedele chciał zaliczyć ten sezon do udanych, musiał rozegrać znakomitą rundę wiosenną. Jak faktycznie było? Wiosną w Lidze Konferencji Polak rozegrał cztery spotkania w tym trzy w pierwszym składzie (dwa razy z Chelsea i przegrany mecz z Molde). W Pucharze Polski dostał 66 minut z Jagiellonią i 90 minut w finale z Pogonią. Łącznie na tych dwóch frontach, Oyedele wiosną rozegrał 548 minut. Za to w Ekstraklasie zagrał w 12 meczach, jednak w pierwszym składzie wyszedł tylko w dziewięciu. Ostatecznie Polak skończył sezon mając rozegrane w koszulce Legii 1530 minut na 4950 możliwych. Czy to faktycznie taki dobry wynik?
Jeśli transfer Oyedele dojdzie do skutku tego, to zostanie on 3. najdrożej sprzedanym piłkarzem przez Legię w historii.
🥇 Ernest Muci – 10 milionów euro
🥈 Radek Majecki – 7 milionów euro
🥉 Maxi Oyedele – 6 milionów euro ❓ pic.twitter.com/3OkmH97zLX— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) June 8, 2025
Czy RC Strasbourg to dobry kierunek?
RC Strasbourg to klub mocno powiązany z londyńską Chelsea. Często „The Blues” wysyłają swoich piłkarzy właśnie do tego zespołu, by tam mogli rozwinąć skrzydła. Jeśli Oyedele pokaże we Francji swoje umiejętności, transfer do Chelsea będzie tylko formalnością. Dodatkowym atutem może być fakt, że kadra Strasbourga jest stosunkowo młoda. Raptem dwóch piłkarzy ma więcej niż 23 lata, a aż ośmiu zawodników jest młodszych niż Polak. Biorąc pod uwagę wszystkie kluby w Ligue 1, Strasbourg wydaje się najlepszym kierunkiem.
Zastanawiam się, gdzie ta narracja panuje, bo dosłownie każdy pisząc o tym transferze wspominał, że Oyedele nie zagrał zbyt wielu minut, a w reprezentacji się spalił. Może za mało czytam portali, w których piszą ludzie - delikatnie mówiąc - niezbyt zorientowani.
Nie ma takiej narracji. Urodziła się w głowie pismaka, by napisać tekst pod tezę. Żenada!