Mohamed Salah był niezwykle bliski napisania pięknego rozdziału w swojej karierze. Jako zawodnik klubowy wygrał już niemalże wszystko, lecz do pełni sukcesu brakowało mu triumfu z reprezentacją. Niestety Egipt w finale Pucharu Narodów Afryki przegrał po rzutach karnych z Senegalem i musiał zadowolić się 2. miejscem. Piłkarz Liverpoolu na kolejną szansę będzie musiał poczekać niecały rok, ale nie wiadomo, czy kiedykolwiek przytrafi mu się jeszcze taka okazja...
Przed turniejem mało kto stawiał na Egipt. Były mocniejsze kadry, a „Faraoni” nie dawali argumentów do przedstawiania ich w roli faworytów. W samym Pucharze Narodów Afryki styl drużyny Carlosa Queiroza był oparty głównie na defensywie. Nie grała widowiskowo, nie była skuteczna, ale mimo to doszła do samego finału. Tam już zabrakło szczęścia.
Salah nie miał łatwo
Jak już wcześniej wspomniałem, Egiptu nie wskazywano jako faworytów turnieju. Oczywiście, że Mohamed Salah to ogromna wartość, ale Algieria, Senegal czy Nigeria na papierze prezentowały się o wiele lepiej. Z tymi ostatnimi „Faraoni” mierzyli się na starcie Pucharu Narodów Afryki. Śmiało można stwierdzić, iż Nigeria zweryfikowała umiejętności egipskiego monolitu i pokazała miejsce w szeregu. Podczas oglądania tego starcia momentami po prostu bolały oczy.
Żal było przede wszystkim Salaha. Dało się zauważyć, że taktyka obrana przez Carlosa Queiroza mu nie w smak. Egipt przede wszystkim chciał bronić, a gdy tylko nadarzy się okazja, to ekspresowo posyłać futbolówkę w kierunku skrzydłowego Liverpoolu. Mohamedowi brakowało wsparcia, jego koledzy nie garnęli się do rozgrywania, a i on sam nie miał najlepszego dnia. Nigeria ostatecznie wygrała tylko 1:0, lecz był to bez wątpienia najmniejszy wymiar kary.
Szkoda Salaha. Widać, że mu bardzo zależy, ale Egipt kompletnie w niczym mu nie pomaga. Wydawało się, że granie filozofią Engela „po co grać krótkimi podaniami, skoro jednym można rozmontować całą defensywę” odeszło do lamusa, ale Queiroz to wierny kontynuator. #AfrykaGra 🇳🇬-🇪🇬 pic.twitter.com/AuAtHjru1Z
— Marek Wadas (@Marek_Wadas9) January 11, 2022
Porażka jednak nie zmieniła sposobu myślenia selekcjonera. Queiroz był konsekwentny i choć styl wciąż pozostawiał sporo do życzenia, to pojawiły się wyniki. Egipt w dwóch kolejnych spotkaniach pokonał Sudan oraz Gwineę-Bissau i wyszedł z fazy grupowej, plasując się na 2. miejscu. Mimo to wciąż nikt nie odważył się postawić „Faraonów” w gronie kandydatów do złota.
Męczarnie
Egipt w fazie pucharowej objawił się nam jako męczennik. Zespół wciąż był pozbawiony jakiegokolwiek sensownego planu ofensywnego, lecz z pewnością imponował wszystkim swoją walecznością. W 1/8 finału Egipcjanie stanęli naprzeciw Wybrzeża Kości Słoniowej i nie zaskoczę, jeśli stwierdzę, iż nie byli faworytami. WKS wyglądało lepiej, ale to nie miało żadnego znaczenia, skoro Salah i spółka wytrzymali do karnych, w których koniec końców zwyciężyli.
Awans do ćwierćfinału już był lepszym rezultatem niż podczas PNA trzy lata temu rozgrywanego na własnych stadionach. Wciąż jednak martwiła nieumiejętność wykorzystania potencjału najlepszego zawodnika. Mohamed walczył i poświęcał się dla dobra drużyny, lecz trzeba też stwierdzić, że dużo z tego nie wynikało. Był kluczowym elementem każdej akcji ofensywnej, jednakże założenia taktyczne nie pozwalały mu na rozwinięcie skrzydeł. Salah to zawodnik, który potrzebuje wsparcia i podczas PNA dostawał go po prostu za mało.
Można było się czepiać stylu, ale najważniejsze są tylko i wyłącznie wyniki. Egipt ledwo, bo ledwo, ale przeszedł każdą fazę. Maroko miało wiele szans, ale i ono poległo po karnych, a w półfinale drużyna Queiroza sprawiła kolejną niespodziankę i wyeliminowała gospodarzy turnieju — Kamerun. Wydawało się, że wieczny minimalizm w końcu się zemści, ale nic z tych rzeczy. Portugalski selekcjoner miał prawo czuć dumę, gdyż mimo wszechobecnej krytyki nie pękł i konsekwentnie realizował swój plan.
Egipski dramat
W finale to raczej Senegal określano jako faworyta, lecz takie mecze rządzą się swoimi prawami. Egipt wciąż grał swoje, był bardzo twardy w defensywie i niezwykle skuteczny w swoich działaniach. Mohamed Salah gdzieś osamotniony szukał kontaktów z piłką i starał się pomagać swoim kolegom, lecz to „Lwy Terangi” dyktowały warunki. Tempo spotkania mogło się podobać, jednak podstawowy czas gry zakończył się klasycznym dla tego turnieju wynikiem 0:0.
7-krotni triumfatorzy Pucharu Narodów Afryki w dogrywce byli nastawieni głównie na utrzymanie remisu i rozstrzygnięcie wszystkiego w serii rzutów karnych. Senegal co prawda jeszcze próbował odmienić losy meczu, lecz bezskutecznie. Zmęczeni, ale jakże ambitni i waleczni reprezentanci Egiptu wyszarpali ten mecz i doprowadzili do „jedenastek”.
Tę historię znamy już dobrze. Senegal wygrał konkurs „jedenastek” i tym samym cały turniej, a Mohamed Salah nawet nie zdążył podejść do swojej próby. Trudno sobie wyobrazić, jak musiało być to przykre. Egipcjanin cały turniej pracował dla dobra zespołu, niespodziewanie zagrał w finale tylko po to, by zobaczyć, jak jego klubowy kolega Sadio Mane świętuje zdobycie tytułu.
Sadio Mané 1-0 Mohamed Salah. El senegalés se consagró campeón de África. Viene la lucha por un boleto para el Mundial de Qatar 2022. LO QUE NOS ESPERA. pic.twitter.com/ib1uha1rmR
— Invictos (@InvictosSomos) February 6, 2022
Największa niespodzianka turnieju
Chyba nikt nie spodziewał się przed turniejem, że Mohamed Salah będzie aż tak blisko złota. Jak wspominałem wcześniej, nie było zbyt wielu podstaw, by stawiać Egipt w gronie faworytów. Mimo porażki w finale można uznać, iż „Faraoni” okazali się największą niespodzianką całego Pucharu Narodów Afryki. Nie byli efektowni, ale walczyli i pokazali niesamowitą determinację.
Tylko tak naprawdę to nie ma najmniejszego znaczenia. Kto za parę lat będzie pamiętał o walecznym Egipcie, który heroicznie pokonywał trudy turnieju? Garstka fanatyków. Liczą się tylko zwycięzcy. Egipt w najważniejszym meczu musiał uznać wyższość lepiej dysponowanego Senegalu i przełknąć okrutną gorycz porażki. Można wskazywać, że Queiroz mógł postawić na inną taktykę, że powinien postawić na ofensywę. Ale to tylko teoretyzowanie.
Być może gdyby nie jego konsekwencja, to Egipcjanie nie dotarliby aż tak daleko. Queiroz pokazał, iż jest naprawdę dobrym taktykiem, jednak w moim odczuciu nie potrafił wykorzystać potencjału swojej gwiazdy. W tej całej sytuacji bardzo szkoda właśnie Salaha. To wielki piłkarz, bez dwóch zdań. W Liverpoolu wygrał prawie wszystko, co mógł, lecz cały czas brakowało jakiegoś sukcesu z kadrą.
To było maksimum
Do złota w tym roku zabrakło naprawdę niewiele. Mohamed Salah ma prawdo czuć ogromne rozgoryczenie, bo był niezwykle blisko, a z pewnością zasłużył sobie na moment chwały w koszulce reprezentacji. Nie chcę tu być defetystą, ale wydaje mi się, że lepszej szansy niż w tym roku to już nie będzie nigdy. Egipt prócz waleczności miał przede wszystkim sporo szczęścia. Ten turniej był zenitem jego możliwości.
Salah z pewnością przechodzi teraz trudny okres. W Kamerunie był o krok o triumfu, trzy lata temu na własnych stadionach wraz z drużyną zawiódł i pożegnał się z turniejem już na 1/8. Jednak to nie koniec i choć nie będzie łatwo, to wciąż jest nadzieja. Niebawem Egipt staje do walki o mistrzostwa świata w barażach, a już za niecały rok kolejna edycja Pucharu Narodów Afryki.