Czy Liverpool ma szansę na wygranie Ligi Mistrzów?


Czy piłkarze „The Reds” mają szansę na końcowe zwycięstwo w rozgrywkach Champions League mimo kiepskiej formy na krajowym podwórku?

17 lutego 2021 Czy Liverpool ma szansę na wygranie Ligi Mistrzów?
Foto Szymon Gorski / PressFocus

Kibice Liverpoolu w tym sezonie ponownie wystawieni są na próbę cierpliwości. Ich klub dość często zawodzi. Szansę na wygranie Premier League są bardzo nikłe, a w grze brakuje świeżości i przede wszystkim skuteczności. Juergen Klopp jest krytykowany z wielu stron za to, co w obecnej chwili dzieje się na Anfield. Spora część kibiców i ekspertów obwinia Niemca za brak znaczących wzmocnień przy obecnej sytuacji kadrowej klubu oraz za wyniki, które pozostawiają wiele do życzenia. Obecnie jedynymi rozgrywkami, w których obecni mistrzowie Anglii mogą jeszcze odnieść końcowy triumf, jest Liga Mistrzów. Jakie szanse na to mają zawodnicy z hrabstwa Merseyside?


Udostępnij na Udostępnij na

Chodzi oczywiście o argumenty mówiące o sile Liverpoolu w bieżącym sezonie oraz o to, czym mogą zaskoczyć rywali w Lidze Mistrzów. Trudno byłoby określić procentową szansę na to, że „The Reds” podniosą puchar dla najlepszej klubowej drużyny w Europie, gdyż składa się na to wiele czynników. Wiadome jest, że wśród bukmacherów dalej są jednym z zespołów, które najprędzej mogą wygrać to trofeum.

Jednak czy Liverpool rzeczywiście ma wystarczająco dużo boiskowych atutów, żeby podobnie jak 2019 roku zostać najlepszą ekipą Starego Kontynentu? To pytanie z pewnością może nurtować godzinami każdą osobę, która na co dzień interesuje się futbolem. Wiele dowiedzieliśmy się też wczoraj po meczu Lipskiem. Natomiast już wcześniej nieśmiało pojawiały się głosy, jakoby rozgrywki Champions League były ostatnią szansą Liverpoolu na trofeum w tym sezonie. Jakie uzasadnienia może mieć takowa myśl?

Sytuacja kadrowa

Juergen Klopp w bieżących rozgrywkach musi borykać się z ogromnymi problemami, zresztą jak cały Liverpool. W ubiegły weekend niemiecki szkoleniowiec musiał wystawić siedemnastą inną parę stoperów w tym sezonie. Wszystko to przez kontuzje takich piłkarzy, jak: Fabinho, Joe Gomez, Joel Matip czy przede wszystkim Virgil van Dijk. Taka kolej rzeczy zmusiła trenera, aby marnować potencjał Jordana Hendersona do rozgrywania piłek w drugiej linii i wystawiać go na pozycji środkowego defensora.

Trudno nie uzasadnić takiej decyzji. Sytuacja kadrowa, w jakiej znaleźli się „The Reds”, jest na tyle trudna, że Henderson jest najlepszym rozwiązaniem na załatanie dziur w środkowej części formacji odpowiadającej za destrukcję. Mimo faktu, że nominalnie jest on pomocnikiem, to i tak stanowi o wiele większą jakość niż młody Rhys Williams czy sprowadzony zimą Ozan Kabak. Poziom środkowych defensorów Liverpoolu jest daleki od tego, jaki posiadają kontuzjowani gracze „The Reds”.

Wystawianie Hendersona w defensywie wiąże się z mniejszą jakością w środku pola. Dodatkowo dla fanów Liverpoolu irytujące jest to, że nie mogą pozwolić sobie oni na użycie całej gamy pomocników. Klopp musi zarządzać rotację w zespole, przez co klub z Anfield nie w każdym meczu dysponuje tak silnie zestawioną drugą linią, jak wszyscy związani z zespołem by tego chcieli. Porównując środek pola z początku sezonu do tego, który grał w meczu z Leicester City, można mieć spore zastrzeżenia.

Mimo iż jedynym kontuzjowanym w ofensywie jest Diogo Jota, to trójka kluczowych atakujących jest w pełni zdrowa. Jednak wcześniej wymienione problemy kadrowe Liverpoolu nie stanowią z pewnością żadnego argumentu do wygrania Ligi Mistrzów, wręcz przeciwnie. Może to bardzo źle oddziaływać na dalsze losy tego sezonu. Wiadomo, gdy powrócą piłkarze przechodzący rehabilitację wiele może się zmienić. Natomiast pytanie, czy nie będzie wtedy już za późno na triumf w żadnych rozgrywkach.

Obecna dyspozycja i skuteczność

Jak już wielokrotnie wyżej napominano, Liverpool nie jest w dobrej dyspozycji. Piłkarze Juergena Kloppa w 2021 roku przed meczem z Lipskiem wygrali zaledwie trzy z 10 możliwych spotkań. Jest to wynik co najmniej fatalny. Nie do takiej formy przyzwyczaili swoich kibiców zawodnicy „The Reds”, stąd oburzenie ze strony trybun jest coraz większe. Jest to w stu procentach zrozumiałe podejście fanów klubu z Anfield Road.

Skuteczność również nie przemawia na korzyść Kloppa i jego podopiecznych. W ostatnich trzech ligowych meczach strzelili zaledwie dwie bramki. Dodatkowo w każdej z tych konfrontacji to właśnie przeciwnik koniec końców okazywał się lepszy. Zarówno w meczu z Leicester City, jak i Brighton zawodnicy niemieckiego menedżera oddawali więcej strzałów, ale to nie poskutkowało. Nie wspominając o spotkaniu z „The Citizens”, w którym ekipa Guardioli zdeklasowała Liverpool w drugiej części spotkania, wykorzystując jego błędy i strzelając cztery bramki na Anfield.

Stosunek liczby strzałów do ich celnych prób, a przede wszystkim do samych bramek, jest mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Liverpool w tym roku strzelił osiem bramek w ośmiu kolejkach Premier League. Wynik mizerny jak na tak renomowany klub. Jeszcze gorzej to wygląda, gdy spojrzymy na wspomnianą ogólną liczbę strzałów zestawioną z celnymi uderzeniami ekipy „The Reds”.

Cieszyć może jedynie to, że dyspozycja ofensywy uległa lekkiej poprawie. Niemniej jednak nie są to bardzo słabe wyniki, które z pewnością będą rzutować na resztę sezonu. Pewne jest, że Liverpool to klub z ogromnym potencjałem ofensywnym. Natomiast jeżeli chce osiągnąć dobry wynik w rozgrywkach Ligi Mistrzów, musi zdecydowanie ustabilizować formę.

Forma ofensywnych piłkarzy

Ostatnia dyspozycja Liverpoolu, jak już wcześniej wspomniano, zasługuje na sporą krytykę. Podczas walki o mistrzostwo kraju nie możesz przegrywać 1:3 z takim klubem jak Leicester City, a już na pewno nie z twoim bezpośrednim rywalem – Manchesterem City – na własnym stadionie 1:4. Wyniki te spotykają się z uzasadnionymi atakami ze strony mediów oraz fanów.

Mimo to poprawie uległa gra ofensywnej trójki, czyli Sadio Mane, Roberto Firmino i Mohameda Salaha. Ich forma jest jeszcze co prawda daleka od doskonałości. Natomiast ich ostatnie wyczyny mogą dawać nadzieje sympatykom zespołu w czerwonych trykotach. Jeszcze na początku stycznia potrafili zbierać oni fatalne noty i mieć ogromne problemy ze znalezieniem drogi do bramki.

Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. Widać lekką metamorfozę w wydajności oraz skuteczności gwiazd Liverpoolu. Dowodem na to może być ich akcja bramkowa w ostatnim meczu z Leicester City. W tamtej sytuacji postawa całej trójki zasługiwała na pochwałę. Wystarczy spojrzeć na grę kombinacyjną i asystę Roberto Firmino przed trafieniem Salaha. Istny majstersztyk.

Jeżeli chodzi o boki defensywy, których nie sposób nie zaliczyć do ofensywnej części gry zespołu, to sytuacja wygląda dobrze, praktycznie jak zwykle. Andrew Robertson i Trent Alexander Arnold od kilku sezonów grają na najwyższym poziomie. Dodają do tego regularność, ponieważ nawet przy słabszej dyspozycji swojego zespołu mogą pochwalić się dwoma bramkami i dziesięcioma asystami we wszystkich rozgrywkach.

Wczorajszy mecz z Lipskiem pokazał, że ofensywa Liverpoolu jest w coraz lepszej dyspozycji. Znowu mogliśmy oglądać pokaz świetnej gry ofensywnej trójki zespołu „The Reds”. Kombinacyjne podania oraz pracowitość sprawiły, że Sadio Mane oraz Mohamed Salah zdołali wpakować piłkę do siatki. Zapewnili oni tym samym Liverpoolowi prawdopodobnie awans do dalszej fazy turnieju.

Klasa rywali

Po przejściu fazy grupowej i zajęciu w niej pierwszego miejsca Liverpool wpadł w 1/8 finału na RB Lipsk. Ekipa prowadzona przez Juliana Nagelsmanna jest niezwykle silną drużyną, jednym z najbardziej wymagających rywali, na jakich mogli trafić „The Reds”. Jak można się więc domyślić, nastroje kibiców klubu z Anfield przed spotkaniem były bardzo stonowane. Nie było w tym nic dziwnego.

Pierwszy mecz pokazał jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Piłkarze Juergena Kloppa wygrali na wyjeździe z zespołem Juliana Nagelsmanna 2:0. Będą podchodzić więc do rewanżu na Anfield w znacznie lepszej sytuacji niż ekipa „Byków”. Liverpool dominował przez większość spotkania, a w grze zespołu można było dostrzec czynniki, które cechują prawdziwych zwycięzców.

W końcowym sukcesie Liverpoolu dużą rolę odgrywałaby klasa przeciwnika, z jakim mógłby się mierzyć po ewentualnym przejściu Lipska. Prócz dyspozycji klubu oraz sytuacji kadrowej bardzo ważne jest też losowanie i trafienie na dogodnego przeciwnika. Zwłaszcza przy tak chimerycznie grającym Liverpoolu. Pierwszy mecz pojedynku z Lipskiem napawa nadziejami na przyszłość. Z pewnością Juergen Klopp wolałby grać z nieco słabszym przeciwnikiem w przypadku awansu do ćwierćfinału.

***

Piłkarzom Juergena Kloppa może być niezwykle trudno wygrać Champions League. Składa się na to wiele czynników, a wydaje się, że wszystkie najważniejsze zostały wyżej wymienione. Jednakże w przypadku przebudzenia Liverpoolu końcowy triumf w Lidze Mistrzów jest jak najbardziej możliwy. Nie zmienia to faktu, że muszą mu sprzyjać przy tym korzystne koleje losu.

Wczorajsze starcie na Puskas Arena z RB Lipsk pokazało, że „The Reds” nie złożyli broni w walce o najważniejsze trofeum w europejskim futbolu. Konfrontacja ta chyba najlepiej dowiodła, jak silny potrafi być Liverpool w formie, nawet w przypadku braków kadrowych. Przy ustabilizowaniu formy i dobrym doborze przeciwników klub z czerwonej części hrabstwa Merseyside z pewnością ma na co liczyć w tegorocznych rozgrywkach Champions League.

Sprawdź kursy na zwycięstwo Liverpoolu w Lidze Mistrzów jakie oferują legalni bukmacherzy na zakłady-bukmacherskie.com.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze