Ostatnimi czasy w zespole Erick Thohira nie dzieje się dobrze. Mediolański klub co rusz dostaje cięgie lanie od ligowych kolegów i jak na razie nie zapowiada się na błyskawiczny powrót formy. Co więcej, posada Waltera Mazzarriego stoi pod znakiem zapytania, a w mediach już pojawiają się jego potencjalni następcy. Czarny koń, za jakiego uznawano Inter przed sezonem, najwyraźniej zabłądził w drodze po scudetto.
A miało być tak pięknie…
Jeszcze zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek w obecnym sezonie Seria A, o Interze mówiono, jako o jednym z faworytów do zdobycia mistrzostwa. I chociaż zwyciężenie ligi byłoby niezwykle trudnym zadaniem, to awans do Ligi Mistrzów zdawał się być w polu możliwości „Nerazzurrich”. Pierwsze kolejki we Włoszech ponuro zweryfikowały jednak umiejętności mediolańczyków i jak się okazuje, możliwe, że będzie trzeba powalczyć nawet o Ligę Europy. Początek sezonu mógł jeszcze zwiastować utęsknioną wiosnę dla podopiecznych Mazzarriego. Najpierw remis z Torino, a następnie spektakularne zwycięstwo z Sassuolo Calcio aż 7:0. Niestety, wywalczone trzy punkty były wynikiem raczej bardzo słabej gry przeciwników niż zapowiedzią powrotu do lat świetności. Oprócz tego Inter mógł jeszcze raz świętować zwycięstwo, lecz ponownie nad zespołem z dołu tabeli. W pozostałych spotkaniach 18-krotny mistrz Włoch prezentował się już marnie. Najkoszmarniejsze okazały się dwie ostatnie rundy. Cagliari rozjechało Inter na jego własnym terenie 4:1, a we Florencji „Nerazzurri” musieli uznać wyższość Fiorentiny i przegrali 0:3. Nieco barwniej przedstawia się natomiast ich sytuacja w europejskich pucharach. Tam piłkarze z miasta mody po dwóch kolejkach mogą się wciąż cieszyć z kompletu punktów. Ale czy to, aby nie za mało biorąc pod uwagę przedsezonowe zapowiedzi?
Mazzarri na krawędzi
Słaba pozycja klubu i kolejne porażki to oczywiście śmiertelne zagrożenie dla szkoleniowca. Dzierżący 10. pozycję w tabeli Inter może się więc wkrótce pożegnać się z Walterem Mazzarrim. A, że tonący brzytwy się chwyta, to nie dziwi fakt, iż trener łapie się każdego sposobu, aby poprawić jakość gry. 53-latek próbuje zawzięcie rozwiązać problemy swoich podopiecznych i ostatnio zaczął ich zapraszać na indywidualne spotkania. Być może jest to dobra droga, by polepszyć słabe morele zespołu oraz zmotywować piłkarzy do walki. Mizerna determinacja, czy sama osoba trenera, wydaje się być jednak nie wystarczającym usprawiedliwieniem na ostatnie wyniki Interu. Głównym czynnikiem zagubienia się mediolańczyków jest raczej wciąż trwająca przebudowa zespołu. Od 2010 roku, czyli od chwili zdobycia przez „Nerazzurrich” ostatniego trofeum Ligi Mistrzów, klub przeszedł diametralne zmiany. Z drużyny odszedł Jose Mourinho, a wraz z nim wielkie gwiazdy. Na San Siro musi więc wpierw dojść do rewolucji transferowej a dalekosiężne plany Interu muszą w końcu zacząć wchodzić w życie, przynosząc przy tym oczekiwane zwycięstwa. Jak na razie jednak nie widać, aby zarząd spieszył się zanadto do wzmocnień kadry. Czy jest zatem sens straszenia Mazzariego utratą posady, gdy nie ma nawet porządnej ekipy? Efekt nowej miotły w postaci Waltera Zengi czy Davida Moyes’a może oczywiście przynieść chwilowe skutki, lecz bez radykalnych posunięć zarządu, droga do sławy będzie jeszcze długa.
Thohir chce opuścić San Siro
Na szczęście jedno z takich posunięć widać już na horyzoncie. Właściciel klubu zapowiada, że nie chce już dłużej tłoczyć się z Milanem na jednym stadionie i zapowiada rozmowy z władzami „Rossonerich” na temat przyszłości San Siro. Indonezyjczykowi marzy się własny obiekt, który byłby funkcjonalny i na którym mógłby zarabiać. Za wzór do naśladowania mógłby tutaj posłużyć wybudowany w 2011r. Juventus Stadium. Obiekt jest na wyłączność „Starej Damy”, a został wzniesiony za tylko 105 mln euro (dla porównanie wybudowanie Stadionu Narodowego w Warszawie kosztowało bagatela 500 mln euro).
Wracając do aspektów czysto sportowych, nie wróże jeszcze złotych triumfów Interowi. Czarny koń będzie musiał wpierw poczekać na solidne wzmocnienia i na mądre decyzje zarządu, zanim zacznie swój galop po trofea. Bez tego nawet zmiana trenera niewiele pomoże. Warto zacząć jak najszybciej, bo choć dopiero początek sezonu, to scudetto zdaje się być już dawno poza zasięgiem Interu, a z każdym meczem oddala się i Liga Mistrzów.