Czarne konie Euro 2016


Kto tym razem może nas zaskoczyć?

10 czerwca 2016 Czarne konie Euro 2016

Kto pamięta rok 1992 czy 2004, ten wie, że na Euro działy się w przeszłości przedziwne rzeczy. Na ówczesne zwycięstwa Duńczyków i Greków nie stawiał absolutnie nikt, a mimo to zapisały się one tłustym drukiem w historii mistrzostw. My w dzień rozpoczęcia Euro 2016 zastanowimy się, które zespoły tym razem mogą wcielić się w rolę czarnego konia turnieju.


Udostępnij na Udostępnij na

Na początek zaznaczę tylko, że – trochę, by nie zapeszać, a trochę dlatego, że w iGolu wolimy twardo stąpać po ziemi – wśród zespołów, które mają największe szanse zaskoczyć na zbliżającym się turnieju, nie umieściłem Polaków. Zresztą o naszej reprezentacji wiemy niemal wszystko i jej opis jako ewentualnego czarnego konia mistrzostw nie miałby większego sensu. Możemy za to przyjrzeć się innym kadrom, które zdają się mieć papiery na to, by na Euro zgotować nam nie lada sensację.

Chorwacja

Bałkański zespół od lat zmaga się z problemem słabych występów na najważniejszych międzynarodowych imprezach. Jedna jaskółka w postaci brązowego medalu na mundialu w 1998 roku wiosny nie czyni, lecz niesamowicie mocny środek pola graczy Ante Cacicia może stanowić klucz do sukcesu na rozpoczynającym się dziś turnieju we Francji.

Po nieudanych dla Chorwatów mistrzostwach świata w 2014 roku przyszłe równie nerwowe, okraszone w odjęte punkty za stadionowy rasizm eliminacje do Euro. Bałkański zespół nie zachwycał – tracił punkty z Azerbejdżanem, przegrywał z Norwegią, lecz finalnie zgromadził mniej oczek jedynie od Włochów i awansował na turniej we Francji. Na nim przydzielono go chyba do najsilniejszej grupy mistrzostw, w której to przyjdzie mu się zmierzyć z Turcją, Czechami oraz Hiszpanią. Losowanie możliwie najgorsze, lecz dla zespołu, który dysponuje takim potencjałem kadrowym, nie powinna być to specjalna bolączka.

W gruncie rzeczy, patrząc na nazwiska najlepszych chorwackich piłkarzy, może nam się zdawać, że ta drużyna powinna być wymieniana w gronie kandydatów do zwycięstwa, a nie czarnych koni. Przecież w środku pola zespołu Ante Cacicia rządzą gwiazdy Realu i „Barcy” – Rakitić oraz Modrić, na skrzydle wspomaga ich najlepszy strzelec reprezentacji w eliminacjach Ivan Perisić, a w napadzie biega były gracz Bayern,u a obecnie zawodnik Juventusu, Mario Mandzukić. Jednak ci zawodnicy dla swojej reprezentacji nie zdziałali jeszcze praktycznie nic (umówmy się, awans na wielkie turnieje nie jest dla nich spełnieniem marzeń), a z ich występami w kadrze wiązały się ostatnio przede wszystkim zawody.

Czemu w tym roku ma być inaczej? Można pisać, że pod wodzą nowego trenera zespół z Bałkanów radzi sobie wyjątkowo dobrze, że obok doświadczonych liderów na Euro wystąpią także bardzo młodzi zawodnicy, którzy mogą nas mocno zaskoczyć, lecz w gruncie rzeczy uznanie, iż Chorwacja może zostać czarnym koniem turnieju, bierze się przede wszystkim z przekonania, że zespół dysponujący takim potencjałem kadrowym zwyczajnie stać na wszystko. Zaskoczeniem nie będzie, jeśli podopieczni Cacicia pożegnają się z Euro już po rozgrywkach grupowych, lecz jeśli powalczą nawet i o występ w półfinale, nie będzie to chyba dla nas wyjątkowo sensacją.

Turcja

Na czarnego konia rozpoczynającego się dziś Euro typujemy kolejny zespół z najsilniejszej w turnieju grupy H. A są nim prowadzeni przez Fatiha Terima Turcy, którzy zapewnili sobie awans na mistrzostwa prawdziwym rzutem na taśmę, by nagle stać się drużyną niemal nie do pokonania.

Po fatalnym początku eliminacji podopieczni Terima na trzy kolejki przed końcem rozgrywek byli w bardzo trudnej sytuacji. Dzięki zwycięstwom nad Holandią, Czechami i Islandią udało im się jednak dopiąć swego i zapewnić sobie bilet do Francji. Od tego czasu coś jakby drgnęło w tureckim zespole, a jego zawodnicy zaczęli prezentować się wręcz wyśmienicie. W ostatnich dziesięciu meczach gracze Fatiha Terima odnieśli aż dziewięć zwycięstw, pokonując między innymi wspomniane wyżej już drużyny, a także chociażby Szwedów czy Austriaków. Polegli z kolei jedynie raz – po bardzo wyrównanym meczu towarzyskim z Anglią.

W przeciwieństwie do Chorwatów reprezentację Turcji możemy uznać za czarnego konia Euro nie ze względu na jakiś niezwykły potencjał kadrowy, a z uwagi właśnie na świetną dyspozycję w ostatnich miesiącach. Nie znaczy to jednak, że Fatih Terim nie ma w swoich szeregach nietuzinkowych zawodników. W środku pola prawdopodobnie desygnuje on do gry kapitana Galatasaray Inana, a także wschodzącą gwiazdę Fenerbahce, Ozana Tufana. Za lidera ekipy Terima wciąż będzie prawdopodobnie robił niespełniony w Barcelonie Arda Turan, lecz jej najsilniejszym punktem może okazać się obrona, która to we wspomnianych już ostatnich dziesięciu meczach dała sobie strzelić jedynie pięć bramek.

Swój pierwszy mecz na Euro Turcy rozegrają właśnie z reprezentacją Chorwacji i miejmy nadzieję, że szybko dowiemy się, który z tych dwóch zespołów ma wszystko, by stać się czarnym koniem turnieju. A może tak oba pokusiłyby się o to miano?

Austria

Ostatnim zespołem, który ma szansę pokusić się we Francji o sprawienie nie lada sensacji, jest reprezentacja Austrii. Od czasów zatrudnienia na stanowisko szkoleniowca reprezentacji Szwajcara Marcela Kollera, drużyna, za której lidera uchodzi dziś David Alaba, przeżywa prawdziwy renesans. Na wielki turniej Austriacy zdołali awansować po raz pierwszy od 1998 roku (na Euro 2008 startowali z racji bycia gospodarzem), a zrobili to w naprawdę wielkim stylu.

W grupie, w której musieli się mierzyć z innymi finalistami Euro 2016, czyli Szwecją oraz Rosją, odnieśli aż dziewięć zwycięstw w dziesięciu spotkaniach. Najlepszym strzelcem eliminacji w zespole Marcela Kollera był świetnie spisujący się w tym sezonie ligowym napastnik FC Basel, Marc Janko, który to dla swojego klubu zdobył w tegorocznej kampanii aż 22 bramki. Oprócz niego o sile ofensywnej austriackiego zespołu mają decydować bardzo dobrze radzący sobie w Stoke Marko Arnautović oraz grający w Werderze Brema Zlatko Januzović, który to w swojej narodowej reprezentacji odpowiada za rozprowadzanie piłek w ofensywie.

Jednak kluczem do sukcesu Austriaków na Euro powinna być świetna gra w destrukcji. O jej sile stanowić ma występujący w kadrze w roli defensywnego pomocnika David Alaba, wspomagający go w środku pola Julian Baumgartlinger, a także obrońcy: mający za sobą świetny sezon w Leicester kapitan Christian Fuchs oraz czołowy stoper Dynama Kijów, Aleksandar Dragović. Defensywa zespołu Marcela Kollera straciła w całych eliminacjach do Euro jedynie pięć bramek i także na samym turnieju powinna okazać się najsilniejszą formacją.

Austria zagra na Euro w grupie F z Portugalią, Węgrami oraz Islandią i wydaje się bardzo prawdopodobne, że bez problemu zdoła zająć w niej co najmniej drugą lokatę i awansować do 1/8 finału. A co dalej? Nic, tylko walczyć o sprawienie nie lada sensacji – szczególnie jeśli ma się ku temu wszystko, co potrzeba.

Najnowsze