Cywka: Premierhip jest moim celem


4 czerwca 2013 Cywka: Premierhip jest moim celem

Tomasz Cywka już od siedmiu lat biega po angielskich boiskach. Obecnie jest zawodnikiem FC Barnsley, które gra w Championship. Polski ofensywny pomocnik cały czas wierzy, że będzie mu dane grać w Premiership. W rozmowie z nami Tomek opowiada o niedawno zakończonym sezonie, przedziwnym meczu o utrzymanie z Huddersfield i swoich celach na przyszły rok. Zapraszamy do lektury!


Udostępnij na Udostępnij na

Championship nie gra już od kilkunastu dni, czyli masz wakacje. Jak zamierzasz je spędzić?

Najpierw wybrałem się na wakacje z narzeczoną, a teraz poświęcę trochę czasu mojemu hobby. Jadę powędkować na Węgry.

Jesteś obecnie związany umową z Barnsley. Możesz opisać nam ten klub?

Barnsley jest małym zespołem (jak na standardy Championship) z długą tradycją i, jeśli się nie mylę, jednym z najdłużej grających klubów w Championship.

A ile osób przychodzi na Wasze mecze i jaka panuje na nich atmosfera?

Mamy niewielki stadion na około 18 tysięcy fanów. Na mecze przychodzi jednak zazwyczaj około 10 tysięcy. Barnsley jest miastem górniczym, gdzie większość osób całe życie ciężko pracowała, zwłaszcza w kopalni. Stąd ich podejście do futbolu jest trochę inne niż fanów w innych miastach. Powiedziano mi, że właśnie z tego powodu ich doping może być czasami niemrawy. Mimo to podczas ostatniego sezonu, szczególnie w jego końcówce, wsparcie ze strony naszych kibiców było na najwyższym poziomie.

Twój kontrakt wygasa jednak z końcem czerwca. Jesteśmy ciekawi, co będziesz robił od 1 lipca. Zostajesz w Barnsley czy zmieniasz klub? Może powrócisz do Polski?

Tomasz Cywka, zawodnik Barnsley
Tomasz Cywka, zawodnik Barnsley (fot. skysports.com)

Została mi przedstawiona opcja przedłużenia umowy z Barnsley. Do tego mam dwie, może trzy oferty z innych klubów Championship i w najbliższym czasie powinienem podjąć decyzję co do mojej przyszłości.

Czyli wykluczasz grę na polskich boiskach?

Na pewno moim priorytetem jest dalsza gra w Anglii. Mam stąd oferty, więc postaram się wybrać opcję najkorzystniejszą dla mnie pod względem sportowym.

Widzę, że angielski klimat Ci sprzyja. Wróćmy zatem do właśnie zakończonego sezonu 2012/2013. Jak go oceniasz?

Myślę, że było dobrze. Zagrałem bodajże w 35 meczach, z czego 22 w pierwszym składzie. Strzeliłem pięć bramek i tu mi zależało na poprawieniu wyniku z mojego pierwszego sezonu z Derby. Niestety, tylko go wyrównałem. Do tego zaliczyłem kilka asyst, więc uważam, że nie było najgorzej.

Utrzymaliście się w ostatniej kolejce po remisie z Huddersfield 2:2. Jednak jeszcze na pięć minut przed końcem tego meczu spadaliście z ligi. Uratował Was… zespół Crystal Palace. Jak zapamiętałeś ten pojedynek o być albo nie być?

Zdecydowanie był to najbardziej zwariowany mecz, w jakim kiedykolwiek grałem. Remisowaliśmy 2:2. Ostatnie pięć minut to był nasz napór, aby zdobyć zwycięską bramkę, która dawała nam utrzymanie w Championship. Jednak na dwie minuty przed końcem cała ławka rezerwowych i zawodnicy, którzy nie znaleźli się w składzie, zbiegli z trybun, aby dać nam znać, że mamy się cofnąć i bronić. Wszyscy na boisku nie wiedzieliśmy, co się dzieje, kiedy jeden z zawodników Huddersfield dał nam znać, że Palace zdobyło dwie bramki w kilka minut. Powodowało to spadek Peterborough, a zarówno nam, jak i Huddersfield dawało utrzymanie.

W tym momencie piłkę otrzymał nasz bramkarz, zaczął z nią chodzić, żonglować, a my wraz z sędzią i zawodnikami Huddersfield rozmawialiśmy i czekaliśmy na koniec meczu przez 120 sekund. Nikt nie chciał zaatakować, żeby przypadkiem nie stracić gola i nie spaść do League One.
Trener gospodarzy starał się zmusić swoich napastników do ataku na naszego bramkarza zgodnie z duchem walki i fair play. Jednak parę sekund później sędzia zakończył mecz.

Gracze Huddersfield byli pewni utrzymania, my za to zebraliśmy się w kółko i czekaliśmy na oficjalne zakończenie meczu Palace – Peterborough. Trener bramkarzy wsłuchiwał się w relację live w radiu z tego spotkania i po chwili wykrzyknął, że zostajemy w lidze!

Mocno się stresowałeś przed tym spotkaniem? Jak podchodziła do niego drużyna?

Był to najważniejszy mecz sezonu. Byliśmy świadomi stawki. Jednak to nam tylko dodało skrzydeł i pozwoliło zagrać na dobrym poziomie.

Najważniejsze jednak, że się utrzymaliście, a Ty dołożyłeś swoją cegiełkę do tego sukcesu. W Pucharze Anglii odpadliście z nie byle kim, bo z samym Manchesterem City. Grałeś w tym meczu 90 minut. Duża jest różnica pomiędzy Barnsley a „The Citizens”?

Tak, ten mecz pokazał nam, jaki jest poziom na szczycie Premiership. Samo przygotowanie atletyczne i motoryczne zawodników City robiło wrażenie. Oglądając spotkania MC w telewizorze, wydawać by się mogło, że na przykład taki Dzeko, przez swój wzrost, nie należy do najszybszych i najzwinniejszych. Jednak nie miał problemu, żeby wyprzedzać naszego najszybszego obrońcę. Również Bary, który też, wydawać by się mogło, że swoje najlepsze lata ma za sobą, był mózgiem drużyny w środku pola i grał na pełnych obrotach przez 90 minut. Ogólnie rywale pokazali nam klasę na najwyższym poziomie. Również zawodnicy ze środka pola przez cały czas wymieniali się pozycjami i czasami wokół mnie samego było trzech, czterech graczy City.

Co czułeś, gdy rywalizowałeś na boisku z Nasrim, Yaya Toure czy Lescottem?

W czasie samego meczu nie myślałem o tym, przeciwko komu gram. Jednak kiedy na chłodno o tym pomyślałem, to na pewno był to ogromny przywilej zagrać przeciwko takim zawodnikom. Przypatrzeć im się z bliska i nauczyć się z ich gry choćby odrobinę.

Jakie cele wyznaczasz sobie na najbliższy sezon?

Będę się starał rozegrać jeszcze więcej meczów niż w tym sezonie. Chciałbym strzelić więcej bramek i oczywiście zająć wyższe miejsce w tabeli na koniec rozgrywek.

Czy myślisz nadal o powrocie do Premiership?

Powrót i gra w Premiership to zdecydowanie mój cel numer jeden.

A więc tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę!

Dzięki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze