Crouch nie do zatrzymania


Mecz lansowany na hit kolejki, czyli spotkanie pomiędzy Liverpoolem a Arsenalem, stanął na wysokości zadania. A na bohatera wyrósł Peter Crouch, który będąc po prostu nie do zatrzymania dla obrońców trzy razy umieścił piłkę w siatce.


Udostępnij na Udostępnij na

W tym sezonie spotkania pomiędzy „The Reds” a Kanonierami to prawdziwy grad bramek. Na Highbury padł wynik 3:0 dla graczy Wengera, a potem piłkarze z Ashburton Grove grając już na Anfield rozprawili się z drużyną Rafy Beniteza w aż 6:3. Piłkarze Liverpoolu wzięli sobie jednak do serca te dwie porażki i w ubiegłą sobotę pokazali kawałek kapitalnego futbolu. Klasa samą dla siebie był Peter Crouch. Zawodnik często krytykowany i siedzący na ławce ciągle był o krok przed obrońcami Arsenalu i aż trzy razy pokonał słabo dysponowanego Jensa Lehmanna. W ekipie gości zawiodła siła rażenia. Zresztą nie ma się czemu dziwić, bowiem najlepsi snajperzy klubu: Thierry Henry i Robin van Persie nie zagrają do końca sezonu. Walka o trzecia lokatę trwa. Obecnie Liverpool wyprzedza Londyńczyków o dwa punkty, jednak Arsenal ma w zanadrzu jeden zaległy mecz.

Również wynikiem 4:1 zakończyło się spotkanie pomiędzy Manchesterem United a Blackburn, ale to goście przez ponad godzinę sensacyjnie prowadzili po trafieniu Matta Derbyshire’a. „Czerwone Diabły” wykazały się jednak należytym spokojem, a sygnał do ataku dał Paul Scholes. Weteran i wychowanek klubu minął w świetnym stylu dwóch obrońców i spokojnie umieścił piłkę w siatce. Następnie dryblingiem popisał się oczywiście Cristiano Ronaldo i wyłożył piłkę jak na tacy Carrick’owi, który zrewanżował się za swój błąd przy trafieniu dla gości. Pozostałe dwie bramki to dzieło Koreańczyka Ji-Sunga. Najpierw dobił strzał Ronaldo, a potem asystował przy trafieniu Solskjaera.

Wielką ochotę na urwanie punktów Chelsea przejawiali piłkarze Watford. Zagrali bardzo odważnie i mieli kilka dobrych okazji do zdobycia bramki po strzałach Kabby i Francisa. „The Blues” odpowiedzieli tym samym, jednak świetnie bronił wypożyczony z Manchesteru United (!) Ben Foster. W końcu, rzutem na taśmę, do siatki, w doliczonym czasie gry, trafił Salomon Kalou i wydłużył szansę Chelsea na dogonienie MU.

W ubiegłej kolejce zwycięstwa odniosły zespoły heroicznie walczące i utrzymanie, czyli ekipy Charltonu i West Hamu. Ci pierwsi w szczęśliwych okolicznościach uporali się z Wigan. Bramkę na wagę zwycięstwa na cztery minuty przed końcem – i to z rzutu karnego – zdobył najlepszy strzelec zespołu, Darren Bent.
W Londynie przewaga „Młotów” nad Boro była bezdyskusyjna. Trafienie Bobby’iego Zamory z drugiej minuty spotkania zdecydowanie ustawiło mecz. Wynik ustalił mierzonym uderzeniem w doliczonym czasie pierwszej połowy Carlos Tevez.

Wreszcie pechową passę przerwali zawodnicy Bolton Wanderers. „Kłusaki” nie mogli wygrać od trzech spotkań, jednak udało im się to w końcu w meczu z Sheffield. Na te trzy punkty trzeba było czekać aż do 80 minuty, kiedy to sposób na bramkarza „Szabli” znalazł Kevin Davies.

Za to piąte zwycięstwo z rzędu odnieśli piłkarze Tottenhamu. Tym razem ich łupem padła drużyna Reading. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Robbie Keane, celnie egzekwując rzut karny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze