Girona FC była rewelacją minionego sezonu. Beniaminek La Liga do końca liczył się w walce o europejskie puchary. Takiego sukcesu z pewnością nie odnieśliby, gdyby nie niesamowita forma największej gwiazdy klubu. Cristhian Stuani zachwyca swoją skutecznością wszystkich miłośników Primera Division.
Stuani i jego idealne miejsce
Urugwajski snajper zawitał do Europy jako wielki talent i dwukrotny król strzelców rodzimej ligi. Stary Kontynent nie był już dla niego tak przychylnym miejscem. Zaliczał zarówno spadki formy, jak i nagły wzrost. Mozolnie, ale jednak piął się po najlepszych ligach. W swojej karierze grał już w Premier League i Serie A, choć nie jest zbytnio pamiętany z gry w obu rozgrywkach. Drugi dom znalazł dopiero w katalońskiej Gironie. To w tym klubie Stuani odblokował się na dobre. Dzięki jego trafieniom Girona FC była w stanie przez znaczną część sezonu liczyć się w walce z największymi ligi. Walnie przyczynił się m.in. do zwycięstwa nad ekipą Realu Madryt.
Jego waleczny styl gry idealnie wpisuje się w zespół Girony, który zawsze walczy do końca. Waleczność idzie u niego w parze z wrodzonymi umiejętnościami. Odnajdywanie się pod bramką rywali i technika uderzenia tworzą z niego „golleadora”, jakiego potrzebował kataloński klub.
Christian Stuani is among the most prolific No9's of this moment.
The striker is on 6 goals in 7 apps for Girona this season with his latest successful strike being a delightful Panenka vs. Huesca earlier today.
No Uruguayan in Europe has scored more than Stuani this campaign. pic.twitter.com/CoYAwwbG07
— Warriors of Uruguay (@UruguayanHeroes) September 30, 2018
21 trafień, jakie zanotował w kampanii 2017/2018, zapewniło mu powołanie na mistrzostwa świata w Rosji. Na turnieju musiał zaakceptować wyższość Luisa Suareza i Edinsona Cavaniego. Dużym wyróżnieniem był jednak fakt, iż Oscar Tabarez właśnie w Stuanim widział pierwszego rezerwowego za tę dwójkę, dzięki czemu pod nieobecność Cavaniego miał okazję wyjść w pierwszym składzie na mundialową murawę.
Powtórzyć sukces
Obecnie Girona gra w kratkę. Zajmuje jedenaste miejsce w tabeli, ale takie wyniki jak zwycięstwa z Villarrealem i Celtą Vigo czy remis z FC Barcelona dają nadzieję kibicom. Na pewno mogą oni liczyć na Cristhiana Stuaniego, który utrzymuje strzelecką formę na początku rozgrywek. Po siedmiu kolejkach ma na koncie sześć trafień. Jest to wynik, dzięki któremu w klasyfikacji strzelców wyprzedza nawet Lionela Messiego. Daje mu to tytuł najlepszego strzelca w Katalonii i wicelidera La Ligi. Jego grą zachwycają się kibice Girony.
Goals ⚽️ scored in @LaLiga per match day:
1 – 2⃣6⃣
2 – 2⃣2⃣
3 – 2⃣9⃣
4 – 1⃣8⃣
5 – 3⃣3⃣❗️@LaLiga top scorer 👇
Lionel Messi 5⃣
Christian Stuani 5⃣More Spanish Football #LiveOnStrive already TOMORROW 👀 pic.twitter.com/7zZXSHPwjx
— Strive Sport (@strivesport) September 24, 2018
O komentarz na temat postawy drużyny i jej supergwiazdora poprosiliśmy Emila Rykaczewskiego, właściciela fanpage’a Girona FC Polska.
– Po ostatnim sezonie oczekiwania były duże. Przez dłuższy czas liczyliśmy się w walce o europejskie puchary. Sezon 2017/2018 był mocnym wejściem w La Liga. Świetnym prognostykiem było zwycięstwo w meczu towarzyskim z Tottenhamem. Początek sezonu ligowego zaczęliśmy jednak słabo, od remisu z Realem Valladolid, gdzie nie potrafiliśmy stworzyć klarownej sytuacji. Potem mecz z Realem Madryt, w którym nasza gra wyglądała przyzwoicie, mimo że wynik na to nie wskazuje. Następnie zwycięstwa z Villarrealem i Celtą oraz remis z Barceloną. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety porażka z Betisem i remis ze słabą Huescą nie wyglądają zbyt dobrze.
Jednak dalej uważam że europejskie puchary nadal są w zasięgu ręki. Podczas tych siedmiu meczów strzeliliśmy osiem bramek. Sześć z nich było autorstwa Cristhiana Stuaniego. Jest on obecnie najważniejszym piłkarzem w drużynie i razem z Portu świetnie ze sobą współpracują na boisku. Jest to zawodnik silny z dobrym przyjęciem i celnym uderzeniem. Piłka szuka Urugwajczyka w polu karnym, a on lubi ją dostawać, a przede wszystkim wie, co z nią zrobić. Gdyby nie Stuani, to o grze w europejskich pucharach moglibyśmy tylko pomarzyć, a teraz wydaje się to realnym planem na przyszły sezon.