Do końca sezonu 2015/2016 pozostało kilka kolejek, a my nadal nie wiemy, kto zostanie mistrzem Polski, kto zagra w europejskich pucharach, a kto może szykować się na mecze w I lidze. Niespotykany ścisk w tabeli sprawia, że tak naprawdę każdy z grupy mistrzowskiej (oprócz Ruchu Chorzów) może w niej zamieszać i znaleźć się na premiowanym miejscu. Jednak czy wszyscy się nadają? Czy Cracovia Kraków, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin poradzą sobie w Europie? Oto przegląd polskich kandydatów do Ligi Europy.
Z roku na rok walka o polskie miejsce w europejskich pucharach robi się bardziej zacięta. Trudno przewidzieć, który klub z miejsca od 3. do 6. będzie reprezentował nasz kraj w Lidze Europy. Bogaci w doświadczenie z poprzednich lat dobrze wiemy, że większość z tych zespołów (jeśli nie wszystkie) najprawdopodobniej nie wyjdzie nawet z grupy, a być może nie przejdzie eliminacji. Jednak dopóki piłka w grze, trzeba wierzyć. A więc kto najbardziej pasuje do europejskiej układanki? Kluczem w kolejności opisywanych drużyn było miejsce w tabeli.
Cracovia Kraków
Zacznijmy od 3. drużyny ligi, „Pasów”, które w tym momencie chyba mogą czuć się najpewniej. No nie licząc Piasta Gliwice, ale zespół Radoslava Latala nadal walczy o mistrzostwo kraju, więc z prostych przyczyn nie brałem go pod uwagę. Spójrzmy całościowo: czy Cracovia ma jakiekolwiek szanse na coś więcej niż kilka spotkań eliminacyjnych? Wydaje się, że tak.
Po pierwsze – zgrany, solidny zespół. Nie jest też tak, że drużyna, która wybija się na na tle rodzimego podwórka, od razu w Europie będzie skazywana na pożarcie przez większych. Prawda – Cracovii brakuje doświadczenia w europejskich rozgrywkach, ale wielu jej zawodników ten zachodni poziom stara się już reprezentować. Bartosz Kapustka, Mateusz Cetnarski czy Erik Jendrisek to piłkarze, którzy mogliby pociągnąć cała grę „Pasów” i zrobić zamieszanie. Pytanie tylko: czy po dobrym sezonie gracze krakowian najzwyczajniej nie pójdą dalej? Przed nami Euro 2016, Kapustka może czuć się niemal powołany, załóżmy, że w turnieju pokaże się z bardzo dobrej strony. Do Krakowa spłyną oferty z europejskich klubów, czy wtedy pomocnik zostanie w Polsce? Wątpliwe.
Po drugie – doświadczony trener. Jacek Zieliński jeszcze w zamierzchłej przeszłości, gdy był trenerem drużyny z Grodziska Wielkopolskiego, stawiał pierwsze kroki w europejskim futbolu. Potem przyszedł okres Lecha Poznań w Lidze Mistrzów (nieudany), ale później dobra gra w LE zaowocowała awansem do 1/16 finału. Zieliński co prawda został wcześniej zwolniony, jednak trzeba mu oddać część z wygranego spotkania z Manchesterem City (jeśli nie całe zwycięstwo). Polski trener potrafił odnaleźć się w Europie, miał pomysł na grę, dlaczego by nie mógł mieć tego samego pomysłu w Krakowie?
Wydaje się, że Cracovia już nie odda miejsca dającego grę w LE. Być może to i dobrze – „Pasy” to ułożony zespół, który w trwającym sezonie udowodnił, że potrafi grać z najlepszymi w Polsce. Teraz czas sprawdzić się w Europie.
Zagłębie Lubin
Kto by pomyślał, że prosto z zaplecza ekstraklasy można zajść aż do Europy? Gdzie są ci, którzy mówią, że potrzeba aklimatyzacji? Albo ci, którzy beniaminków rzucają na pożarcie hegemonom ligi? Przykład Zagłębia Lubin pokazał, że najważniejszy jest dobry zespół i pomysł na grę. Być może rozgrywają właśnie sezon życia, być może Piotr Stokowiec trafił na najlepszy czas swoich podopiecznych. Co z tego, drużyna „Miedziowych” zaraz po Cracovii jest najbliżej Ligi Europy i całkiem możliwe, że nie planuje tylko pograć sobie w wakacyjnym klimacie.
Podobnie jak w przypadku Cracovii – to, co najbardziej przekonuje, że Zagłębie może przebrnąć przez eliminacje, to lubiący zaliczać serie zwycięstw zespół. Jego droga z I ligi do ekstraklasy była jak bułka z masłem. Przez trzy miesiące lubinianie nie przegrali żadnego starcia, co daje aż 15 spotkań bez porażki! Podobnie było już w najwyższej klasie rozgrywkowej. Początki mieli słabe, a potem z meczu na mecz udowodniali, że przyjście z niższej ligi wcale nie oznacza gorszej gry. W konsekwencji Zagłębie już kilka kolejek przed podziałem na grupy zapewniło sobie miejsce w najlepszej ósemce.
Zawodnicy Piotra Stokowca być może nie reprezentują tego samego poziomu co piłkarze Cracovii. Być może w Lubinie nie dysponują aż taką liczbą wyróżniających się zawodników. Jednak nie można też mówić o jakimkolwiek braku dobrych piłkarzy. Na pierwszy plan wysunął się Filip Starzyński. Nieudany pobyt w Belgii, powrót do ekstraklasy i od razu do reprezentacji Polski. Pomocnik nie może być jeszcze pewny gry we Francji, jednak już teraz to on jest architektem gry drużyny z Lubina. Od Starzyńskiego zaczynają się akcje ofensywne, to Starzyńskiego szukają inni piłkarze Zagłębia. Pomimo faktu, że w Polsce jest stosunkowo krótko, to on wyrósł na lidera drużyny. Jednak nie tylko on stanowi o grze ekipy trenera Stokowca. Dobry sezon rozgrywa Michal Papadopulos, na dżokera wyrasta Krzysztof Piątek, więc w Lubinie jest kim grać.
Oprócz formy poszczególnych zawodników oraz dobrych wyników sportowych Zagłębie ma coś jeszcze – bogatego sponsora. Z pewnością spółka KGHM sprostałaby wyzwaniu zapewnienia wszystkiego, co potrzeba w LE (przeloty w odległe miejsca Europy, hotele, regeneracja itd.). Taka karta przetargowa na pewno odciąży umysły zawodników, a w europejskich pucharach może się liczyć każdy detal.
Pogoń Szczecin
Kandydat, którego sam trener wątpi w gotowości do gry w LE. Co prawda to nie znaczy, że do takiej gry nie można się przygotować, ale ton wypowiedzi Czesława Michniewicza dał do zrozumienia, że nie rzucają się z motyką na słońce. Trudno się nie zgodzić. Pomimo że zespół Pogoni Szczecin radzi sobie nieźle w lidze, to jednak słabe serie przeplatał dobrymi i tak w kółko. Nie było takiej stabilizacji, która by mówiła: tak, jesteśmy gotowi na coś więcej niż polska liga. Dlatego z wyżej wymienionych drużyn to „Portowcy” mają najmniejsze szanse na grę w europejskich pucharach.
Nawet nie chodzi o piłkarzy. Bo sportowo jakoś by się obronili. Potencjałem dorównują Zagłębiu Lubin, no ale spójrzmy na ten stadion. Zaplecze sportowe w Szczecinie nie należy do najnowocześniejszych. Większość stadionu jest nie zadaszona, wiemy, że włodarze Pogoni myślą o nowym obiekcie, ale od myśli do czynów jeszcze długa droga. Gdybyśmy jednak mieli zmierzyć tylko boiskowe szanse na grę w europejskich pucharach, tutaj także wypada to słabo. Drużyna Czesława Michniewicza nie gra tak, jak udowodniła, że potrafi w rundzie zasadniczej. Z meczu na mecz wydaje się, jakby najlepsza ósemka przytłoczyła piłkarzy ze Szczecina.
Z czterech spotkań wygrali tylko jedno, a dalszy terminarz nie napawa optymizmem. Przed „Portowcami” mecze z Zagłębiem, Cracovią i Legią Warszawa. Każda drużyna o coś walczy, każda drużyna może nie spisuje się lepiej, ale jest wyżej w tabeli. W aktualnej formie szczecinian trudno będzie urwać punkt, a co dopiero wygrać te spotkania.
Co więcej, Pogoń w najbliższym czasie może stracić sponsora. To, co jest plusem w Zagłębiu, w Szczecinie pozostawia wiele pytań. Ostatnio Grupa Azoty, sponsor drużyny, zapowiedziała, że nie zamierza przejąć drużyny. Umowa sponsorska obowiązuje do czerwca tego roku, a wciąż nie wiadomo, czy dojdzie do porozumienia. Sytuacja jest patowa, co może nie przekłada się na grę drużyny, ale na pewno odbije się już w europejskich pucharach. Z tych trzech drużyn to Pogoń Szczecin najszybciej może otrzymać pocałunek śmierci od Ligi Europy.
Trzej najpoważniejsi pod względem tabeli kandydaci wcale nie muszą znaleźć się na premiowanych miejscach. Pewni gry w europejskich pucharach są tylko Legia Warszawa i Piast Gliwice, a reszta to kwestia lepszego albo gorszego dnia. Nikt nie może czuć się bezpieczny, gdy za plecami czają się Lechia Gdańsk czy Lech Poznań. A pamiętajmy, że gdy legioniści zdobędą upragnione mistrzostwo, również czwarte miejsce będzie premiowane awansem do Ligi Europy. Wtedy zrobi się jeszcze ciaśniej, różnice w punktach będą minimalne. Faworytem będą ci, którzy mają lepszy terminarz albo złapią lepszą formę. Cały sezon sprowadza się do trzech spotkań. Niesprawiedliwe 270 minut o wszystko albo o nic.
[interaction id=”572c6f445dc790645be28d18″]