Cracovia, klub z bogatą tradycją, z pięknego miasta, z wiernymi kibicami. Teoretycznie ma wszystko, aby osiągnąć sukces sportowy, ale też medialny. Niestety, ostatnio w Cracovii wszystko jest nie tak, jak powinno. Dobitnie pokazały to derby Krakowa, w których klub się ośmieszył jako całość. Właściciel, trener i zawodnicy. Czas chyba przemyśleć swoje zachowania i sprawić, aby „Pasy” zaczęły funkcjonować normalnie.
Zdarzenia podczas 200. derbów Krakowa przekroczyły pewną granicę. Miarka się przebrała. To tylko pokazało, że nie jest to tak poukładany klub, jak się wydaje. Na wielu płaszczyznach Cracovia po prostu cierpi i jeśli chce zawitać do ligowej czołówki na dłużej, musi, mówiąc tak po prostu, się ogarnąć.
Trener, wiceprezes…
Wymienianie grzeszków Cracovii zaczniemy trochę niechronologicznie, ale uważam, że jest to na tyle ważne, że należy o tym wspomnieć na początku. Michał Probierz jest obecnie trenerem, wiceprezesem i nie ukrywajmy, prawą ręką właściciela Filipiaka. Czy w normalnym klubie menedżer jest wiceprezesem i zajmuje się tak naprawdę wszystkim? Od dopinania transferów do doradzania właścicielowi, co ma powiedzieć w telewizji? Uważam, że jest to lekkie przegięcie, a nawet patologia polskiej piłki.
Oczywiście nie podważam zdolności trenerskich Michała Probierza. Jeden z lepszych fachowców w naszym kraju. Mówiący od razu, co mu leży na sercu. Z Cracovii zrobił lepszy zespół. Podobnie zrobił z Jagiellonią, w której właśnie jemu przypisuje się największe sukcesy i lata świetności. W Białymstoku jednak był cały czas pod kontrolą Cezarego Kuleszy. W Krakowie za to robi, co chce. Michał Probierz poczuł się zbyt pewnie, bo nikt nie ma nad nim kontroli. Powiedzmy sobie szczerze, w tej chwili Michał Probierz ma najpewniejszy stołek w ekstraklasie, gdyż nikt go nie zwolni, chyba tylko on sam.
Pan Filipiak powinien wziąć przykład z prezesa Świtu Kamieńsk, który zawsze potrafił się zachować nawet podczas prestiżowych derbów z Gorzędowem, w których jego klub został kilkukrotnie skrzywdzony przez sędziów z Piotrkowa… https://t.co/MwQz1zIite
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) December 5, 2020
Czy to jest odpowiednia droga, aby trener był najważniejszą osobą w klubie? Jak dla mnie absolutnie nie. To nie jest dobre podejście. Hierarchia w Cracovii została zaburzona, a na jej szczycie jest Michał Probierz na równi z właścicielem. To nie tak powinno wyglądać. Nie wspominam już o zachowaniu profesora Janusza Filipiaka podczas spotkania z Wisłą, które było skandaliczne. Nie usprawiedliwia tego nic, nawet błędy popełnione przez sędziego. Pewnym osobom takie zachowanie po prostu nie przystoi, a jeśli już emocje wzięły górę, to trzeba przyznać się do błędu i przeprosić. Troszeczkę pokory, a nie wydawanie śmiesznych oświadczeń.
Pewnie kibice krakowskiego klubu mogą się lekko zdziwić. Przecież przez jakiś czas wyniki były satysfakcjonujące, w końcu udało się zdobyć jakikolwiek puchar. Na pozór wszystko hula, jak należy. Tylko że na dłuższą metę to nie przyniesie sukcesów. Uważam, że to nie ma prawa się udać.
Oświadczenie, które ośmieszyło klub
Po feralnym spotkaniu z Wisłą Kraków wyszły na jaw nagrania, w których prezes Cracovii obraża sędziego. Jakby było mało absurdów, na drugi dzień na stronie „Pasów” pojawiło się oświadczenie. Jego treść jest naprawdę interesująca i zastanawiająca. Należy chyba przytoczyć kilka cytatów .
„W meczu z Legią sędzia Lasyk wypaczył wynik meczu, pozbawił Cracovię ewidentnego rzutu karnego. Żona sędziego Stefańskiego według wpisów w Internecie jest kibicką Wisły”.
„Przez członków Zarządu Cracovii w trakcie meczu przemawiała zwykła ludzka złość i rozżalenie. Takie sędziowanie jak w meczu Cracovii z Wisłą wypacza sens futbolu i jest jednym z głównych powodów, przez które polska piłka klubowa ma się źle”.
Czy takie oświadczenie można brać na poważnie? Nie, tym bardziej gdy przypomnimy sobie, że przecież Cracovia startowała z minus pięcioma punktami. Za co? Za korupcję. Insynuowanie wypaczenia wyniku przez sędziego Stefańskiego jest po prostu nie na miejscu. Podkreślam jeszcze raz, błędy sędziego w tym spotkaniu były rażące i niedopuszczalne na tym poziomie, ale były one w obie strony. To nie tak, że Cracovia została pozbawiona zwycięstwa przez sędziego, bo przecież możemy sobie przypomnieć bramkę wyrównującą dla „Pasów”, która była mocno kontrowersyjna.
W tym oświadczeniu możemy obejrzeć także wszystkie wytknięte błędy. Kilka sytuacji jest absurdalnych, ale nie przesadzajmy, że dzień po meczu klub publikuje na swojej stronie oświadczenie z wszystkimi błędami, które popełnił. Uważam, że jest to przesada. To nie powinno się nigdy zdarzyć. Tym bardziej klubowi, który swoje za uszami ma, a za swoje wybryki niedawno został ukarany.
Cracovia – okaz wyrachowanej gry
Ostatnie wydarzenia to jedynie wierzchołek góry lodowej. To one uwypukliły wszystkie słabości Cracovii. Przedtem dobre wyniki zasłaniały cały bałagan, który dział się w środku klubu. Gorzej, gdy forma sportowa jest mocno przeciętna. „Pasy” mają obecnie 13 punktów w ligowej tabeli, a pamiętajmy, że zaczynały z pięcioma na minusie. Z 18 „oczkami” byłyby na 7. miejscu ze stratą tylko pięciu punktów do podium. Jakby jeszcze doliczyć „wypaczony” mecz z Legią i punkt, który według zarządu Cracovii się należał, to już w ogóle byłoby pięknie.
Niby punkty jakoś zbierają, ale ich mecze są nieciekawe. Wystarczy przytoczyć 200. dDerby Krakowa. Wojciech Kowalczyk takie mecze określa paździerzami. Więcej kopania niż grania. Walczy to się pod Grunwaldem, a piłkę gra się na murawie, mawiał Bogusław Kaczmarek. Nie bez przyczyny Cracovia ma drugą największą liczbę fauli. Średnio na mecz zatrzymuje przeciwnika 16 razy. Ich futbol polega na obrzydzaniu rywalowi gry.
🔚 Dwusetne Wielkie Derby Krakowa zakończone podziałem punktów. W spotkaniu #CRAWIS dla Pasów do siatki trafił Pelle van Amersfoort. pic.twitter.com/4C9amfXS0h
— CRACOVIA (@MKSCracoviaSSA) December 4, 2020
Jedyny pomysł to gra do skrzydeł i dośrodkowania, z których czasami coś wychodzi. Bardzo często akcje ofensywne Cracovii wyglądają tak, że skrzydłowy lub boczny obrońca ma za zadanie wrzucić piłkę w pole karne, a tam napastnik próbuje coś zrobić. Niestety, nie jest to widowiskowa gra, a raczej wyrachowana. Oglądając mecz „Pasów”, nie licz na dużą liczbę bramek czy miłą dla oka grę, raczej na taktyczne przesuwanie.
Na co im 22 obcokrajowców
W Białymstoku Michał Probierz zbudował fajną paczkę. W Krakowie też ściągnął kilku ciekawych graczy, jak: Marcos Alvarez, Airam Cabrera czy Pelle van Amersfoort. Niestety, są to białe kruki. Większość obcokrajowców to po prostu szrot. Nie chodzi o ilość, tylko jakość. Skład Cracovii i biednej Wisły wcale wiele się nie różni. Trudno pokusić się o tezę, że „Pasy” mają lepszy skład niż rywal z drugiej strony Błoń.
Włodar: Derby poważnie rozczarowały. Kontrowersje grzały, ale piłki w piłce było niewiele.
Białek: A mnie wcale nie rozczarowały. Wisła zagrała jeden dobry mecz w tym sezonie – z osłabioną Stalą. A Cracovia? No ona tak gra. Brzydko, pragmatycznie. #StanFutbolu— Weszło! (@WeszloCom) December 5, 2020
Popatrzmy na transfery z poprzedniego okienka:
- Rivaldinho – nie odziedziczył po ojcu talentu do futbolu,
- Damir Sadiković – na razie niczego nie pokazał,
- Matej Rodin – solidny obrońca, ale nic więcej,
- Marcos Alvarez – gdy gra, to widać jakość, ale gra rzadko,
- Michal Gardawski – nie wyróżnia się absolutnie niczym,
- Ivan Marquez – podobniej jak kolega wyżej,
- Karol Niemczycki – pozytywny transfer, jeden z lepszych bramkarzy w ekstraklasie,
- Dawid Szymonowicz – zdarzy się babol, ale jakiś poziom trzyma.
W Cracovii ewidentnie nie dzieje się dobrze, a przecież dołożymy jeszcze do pieca nieudane kwalifikacje do Ligi Europy i sytuację Mateusza Wdowiaka. Pewnie „Pasy” znów będą w czołówce ekstraklasy, a Michał Probierz wróci do domu i napije się whisky, ale nie zmienia to faktu, że Cracovia jest dość chwiejna, a lista grzechów cały czas się poszerza.