W dzisiejszym futbolu zasługi nie są już żadną gwarancją. Niedawno przekonał się o tym Claudio Ranieri i w najbliższym czasie podobny los może spotkać Antonio Conte. Choć włoski trener w poprzednim sezonie poprowadził Chelsea do ligowego triumfu, to obecnie coraz częściej wspomina się o jego potencjalnych następcach. Wszystko to jest spowodowane słabszym okresem „The Blues”, którzy pomimo braku stabilizacji formy, wciąż jednak notują całkiem solidny sezon.
Coś z niczego
Spoglądając na dyspozycję poszczególnych piłkarzy Chelsea, dopiero teraz widać, jakim kunsztem trenerskim w poprzedniej kampanii popisał się Conte. Skład „The Blues” w dużej mierze stanowili zaledwie solidni zawodnicy, którzy nie znaleźliby dla siebie miejsca w podstawowych jedenastkach Manchesteru City czy United. Mimo to Włoch potrafił wyciągnąć ze swojego zespołu absolutne maksimum i osiągnął niebywały sukces. Zaskakująca taktyka i umiejętność ustawienia zespołu pod przeciwnika sprawiły, że Włoch za poprzedni sezon zbierał wyłącznie pozytywne opinie.
Conte bez wsparcia
W poprzednim ligowym sezonie Chelsea zdobyła tytuł, jednak w odróżnieniu od większości głównych rywali – nie musiała grać na kilku frontach. Przed rozpoczęciem obecnej kampanii włoski trener podkreślał, że jeśli „The Blues” pragną uniknąć rozczarowań, to potrzebne są konkretne zmiany w kadrze. Conte nie dostał takich piłkarzy, o jakich marzył, i jego relacje z zarządem znacznie się pogorszyły. Chelsea weszła w sezon nieco wypalona i dodatkowo struta niespokojną atmosferą wewnątrz klubu.
Brakuje jakości
Jeden Eden Hazard nie zapewni Chelsea wysokiej pozycji w tabeli. Ekipa Conte sprawia wrażenie nieźle zorganizowanej, ale pozbawionej jakości w przednich formacjach. Jakby tego było mało, coraz więcej zarzutów można również mieć do gry defensywnej, w której to zawodnicy popełniają koszmarne błędy indywidualne. Lekarstwem na problemy nie było zimowe okienko transferowe, podczas którego Chelsea kupiło rezerwowego napastnika Arsenalu, niespełniony talent z Evertonu i młodego lewego obrońcę z Serie A. Z pewnością nie o takich wzmocnieniach marzył Antonio Conte.
Przesadna krytyka?
Choć postawę „The Blues” w obecnych rozgrywkach często określa się mianem rozczarowującej, to powinniśmy się zastanowić, czy nie jest to jednak zbyt mocne słowo. Ekipa Conte wciąż znajduje się w czołowej czwórce i już za niedługo podejmie w Lidze Mistrzów Barcelonę. Owszem, gra Chelsea nie jest przyjemna dla oka, jednak finalnie liczą się punkty, których obecnie wcale nie ma tak mało. Cały obraz ligowej tabeli nieco zakłamuje niesamowita forma Manchesteru City, który bezpowrotnie uciekł czołówce.
Raz nie zawsze
Obecnie można odnieść wrażenie, że nadrzędnym problemem byłego trenera Juventusu jest jego sukces z poprzedniego sezonu. Wówczas udowodnił, że z grupą w większości solidnych zawodników można odnieść sukces. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że dużo łatwiej cokolwiek wygrać niż później owe trofeum obronić. Z podobnym kłopotem zmaga się właśnie Conte. Dla większości jego podopiecznych poprzednie rozgrywki były najlepszym sezonem w karierze. O powtórkę równie dobrej formy w obecnej kampanii jest znacznie trudniej, chociażby przez niesamowitą formę zespołu Guardioli.
Historia nie zatoczy koła
Pomimo zauważalnych problemów próby porównań Conte do przykrego finału przygody Mourinho z Chelsea są nadto przesadne. „The Blues” mają za sobą dwa katastrofalne starcia, jednak do tej pory radzili sobie na tyle solidnie, że wciąż utrzymują miejsce w czołowej czwórce. Spoglądając na silną konkurencję – to właśnie pozycja gwarantująca ponowną grę w Lidze Mistrzów będzie realnym celem na te rozgrywki. Choć kadra i morale w drużynie nie zachwycają, to Conte posiada wszelkie predyspozycje, aby na koniec sezonu wszyscy mówili o Chelsea jako o drużynie, która ma za sobą solidny sezon.
Gdzie szacunek?
Cierpliwość jest zanikającą wartością dzisiejszego świata. Widoczne jest to również w futbolu, w którym kibice, eksperci i – co gorsza – właściciele zmieniają swoje decyzje z dnia na dzień. W poprzednim sezonie Conte był bohaterem. Dziś – choć jego zespół nie jest pogrążony w kryzysie – jest faworytem do utraty swojej posady. Dążenie do sukcesu często przysłania oczy i zapominamy o jakże ważnym szacunku za wcześniejsze osiągnięcia. Z takim losem spotkał się oszukany przez piłkarzy Ranieri i niewykluczone, że podobna przyszłość czeka jeszcze wielu trenerów. My możemy jednak trzymać kciuki, by do tego grona nie dołączył Conte, który jeszcze w zeszłym sezonie wprowadził Chelsea na szczyt prosto z ligowego środka tabeli.