Joe Cole jako jeden z niewielu angielskich piłkarzy postanowił spróbować swoich sił poza Wyspami Brytyjskimi. Miesiąc temu został on wypożyczony z Liverpoolu do mistrza Francji, Lille, i jak dotąd w samych superlatywach wypowiada się na temat nowego otoczenia.
– W momencie gdy przybyłem do Luchin [centrum treningowego Lille – przyp. red.] i poznałem kolegów z drużyny, wiedziałem, że podjąłem właściwą decyzję – przyznał gazecie „France Football” Joe Cole. – Od razu poczułem tego ducha. Wszyscy tu rozumieją siebie nawzajem i są dla siebie przyjaciółmi. To relaksujące i życzliwe miejsce. Warunki do pracy są doskonałe. Przyjemnością jest przychodzić tutaj codziennie – wychwalał klub z północnej Francji.

Przybycie Joe Cole’a do Lille było jedną z największych sensacji ostatnich dni okienka transferowego. Mimo iż jest to jedynie roczne wypożyczenie, to jednak każda wyprawa jakiegokolwiek Anglika poza granice swego państwa odbija się szerokim echem, tym bardziej gdy jest to jeden z uczestników obu ostatnich mundiali. Sam zawodnik przyznaje, że jest to dość niecodzienna sytuacja: – Anglicy generalnie nie są wielkimi podróżnikami. Również niezbyt dobrzy w tym, by gdzieś się udać i zostać tam na dłużej. Jesteśmy wyspiarzami, a ludzie często zdają się o tym zapominać.
Cole, pomimo dłuższego okresu rozbratu z piłką, zaskakująco szybko zaaklimatyzował się w zespole „Les Dogues”. Początkowo rezerwowy, obecnie jest jednym z najistotniejszych punktów pierwszej jedenastki. Próbkę swoich możliwości przedstawił już 10 września w wygranym pojedynku z Saint-Etienne. Wtedy to po efektownym rajdzie asystował przy trafieniu Ludovica Obraniaka. Później już było tylko lepiej.
Wykorzystał absencję Dimitriego Payeta (pierwszy wybór trenera Rudiego Garcii w meczach sierpniowych) i wskoczył do składu. W lidze zaliczył już cztery mecze w pierwszej jedenastce, jedno trafienie i wspomniane podanie decydujące. W Lidze Mistrzów zaś wystąpił w obu kolejkach fazy grupowej. Po odejściu Gervinho do Arsenalu Londyn wydaje się, że to on jest naturalnym wypełnieniem magicznego tria z Lille, które kompletują Eden Hazard i Moussa Sow.
To właśnie tego pierwszego Cole bardzo komplementuje zarówno za grę, jak i zwykłą ludzką życzliwość. – Eden to wyjątkowy zawodnik, posiadający jakość wielkiego piłkarza. Fizycznie, technicznie i mentalnie posiada już wszystko – wypowiadał się o koledze z drużyny. – Ma szansę zostać jednym z najlepszych piłkarzy świata. A najważniejsze jest to, że to po prostu dobry człowiek – dodał Anglik.
Cole również pokusił się o scharakteryzowanie ligi, w której przyszło mu teraz rywalizować. – Jest bardzo techniczna i taktyczna. To podstawowa filozofia tej ligi. Zawodnicy w Ligue 1 są inteligentni. Wszystko jest przemyślane, zupełnie inaczej niż w Anglii. Nie powiem jednak, że jest to lepsze albo gorsze.
i takie artykuły się rozumie, ciekawy i na czasie
:)