Co dalej z Borucem?


Wraz z początkiem roku, otwarte zostało okno transferowe. Karuzela się rozkręca, zawodnicy znajdują nowych pracodawców. Najgłośniejszego ostatnio zakupu dokonała londyńska Chelsea. Nowym podopiecznym Avrama Granta został Nicolas Anelka. Kibiców w Polsce najbardziej zapewne interesuje to, czy w krakowskiej Wiśle dojdzie do zmiany reprezentantów (Kamila Kosowskiego ma zastąpić Jacek Krzynówek) oraz czy barwy klubowe zmieni najbardziej doceniany polski piłkarz, Artur Boruc.


Udostępnij na Udostępnij na

Przechodząc w 2005 roku do Celticu Glasgow, były kapitan warszawskiej Legii uczynił bardzo duży krok w przód. Był to dla niego nie tylko awans finansowy, ale także i sportowy. Liga szkocka, pomimo że do najsilniejszych nie należy, swoim poziomem zdecydowanie przewyższa Orange Ekstraklasę. Boruc szybko zdobył w Glasgow dużą popularność. W swoim debiucie w barwach „Celtów” obronił jedenastkę, a dzięki jego dobrej postawie Celtic był bliski odrobienia pięciobramkowej straty z pierwszego meczu przeciwko Artmedii Bratysława w eliminacjach Champions League. Ogromny szacunek wśród kibiców zdobył, gdy podczas derbów największego szkockiego miasta na stadionie Ibrox Park dał się we znaki fanom Rangersów (w większości protestantom), czyniąc w ich kierunku znak krzyża świętego. Im dłużej grał, tym większe zyskiwał poważanie i popularność. Miało to miejsce zwłaszcza w poprzednim sezonie, gdy najpierw obronionym rzutem karnym w meczu z Manchesterem United zapewnił swojej drużynie historyczny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, w której potem w pojedynkę prawie zatrzymał wielki Milan, kapitulując tylko raz po strzale Kaki, najlepszego obecnie piłkarza na świecie.Świetna postawa polskiego bramkarza, nazywanego w Szkocji „Kingiem Arturem”, zwłaszcza w rozgrywkach międzynarodowych, nie mogła pozostać nie zauważona. Dzięki meczom życia przeciw „Rosso-nerim”, włoski dziennik „La gazzetta dello sport” umieścił go na trzecim miejscu wśród najlepszych golkiperów globu. Dlatego coraz częściej spekuluje się, do jakiego klubu reprezentant Polski powinien się przenieść.

Głośno mówi się o zainteresowaniu jego osobą ze strony najlepszych teamów świata, w tym chociażby Arsenalu Londyn czy Barcelony. Większość z tego jednak okazuje się czystymi plotkami. Niby to Arsene Wenger czeka na odpowiednią chwilę, by wyłożyć pieniądze żądane przez Celtic, by sprowadzić go na Emirates Stadium, ale tak naprawdę Boruc nie jest mu aż tak potrzebny. Ze swoich obowiązków dobrze wywiązuje się Manuel Almunia. Poza tym w klubie wciąż jest doświadczony Jens Lehmann, a w Pucharze Ligi ogrywa się Łukasz Fabiański. Barcelona rzeczywiście poszukuje bramkarza, ale tylko dlatego, że kontuzjowany jest Albert Jorquera, a dodatkowy łapacz wcale nie ma rywalizować o bluzę z numerem jeden z Victorem Valdesem, a jedynie obserwować jego poczynania z ławki rezerwowych. A jeśli reprezentant Polski nadal chce, by go zaliczano do ścisłej światowej czołówki po prostu musi grać i stale podwyższać swoje umiejętności. Teoretycznie z futbolowych gigantów największe zainteresowanie naszym reprezentantem powinien wyrażać Carlo Ancelotti, mający już dość koszmarnych błędów w wykonaniu Brazylijczyka Didy. Tylko ten raczej wolałby sprowadzić na stadion imienia Giuseppe Meazzy kogoś cieszącego się większą renomą we Włoszech. Głównym celem trenera Milanu, a tak naprawdę to właściciela klubu, Silvio Berlusconiego jest Francuz Sebastien Frey. Być może do Boruca zadzwoni ktoś z Londynu. Ale nie z Arsenalu, a bardziej z Tottenhamu. Tam terminuje, co tu dużo kryć, jedynie średniej klasy specjalista, Paul Robinson, który dodatkowo nie może już praktycznie w ogóle liczyć na grę, bo pokłócił się menedżerem Juande Ramosem, a nawet go publicznie odepchnął i obraził.

Co w takiej sytuacji powinien zrobić były legionista? Przede wszystkim Artur nie powinien ulegać emocjom. Teraz jest na szczycie, ale za chwilę równie dobrze może być na dnie. Zanim podejmie jakąkolwiek decyzję, powinien ją kilka razy przemyśleć. Wydaje mi się, że nie powinien iść śladami Andy’ego Webstera i jednostronnie nie wypowiadać Celtikowi umowy o pracę. Nie dość, że źle się to dla niego skończy, bo sąd piłkarski raczej rozstrzygnąłby sprawę na korzyść klubu, a konto Polaka zeszczuplałoby o grube setki tysięcy funtów, to jeszcze tym samym zdradziłby szkockich kibiców, na których szacunek głównie świetną postawą przeciwko Manchesterowi United, Rangersom i Milanowi naprawdę ciężko zapracował. Boruc powinien przenieść się do lepszej ligi, gdzie mógłby się doskonalić, ale tylko w odpowiednim momencie i okolicznościach. Bo jeśli popełni głupi błąd, może to się na nim szybko i dotkliwie zemścić.

Najnowsze