Magia Britannia Stadium dalej działa. Kolejny czołowy angielski klub nie potrafi wywieźć ze stadionu Stoke kompletu punktów. Manchester City zremisował z podopiecznymi Tony'ego Pulisa 1:1. Katem dla City znowu okazał się Peter Crouch, natomiast pierwszego gola dla nowego klubu zdobył Javi Garcia. Szczęśliwy podział punktów dla Stoke jest dziełem ich bramkarza Asmira Begovicia, który popisywał się niesamowitymi umiejętnościami, oraz kapitana Ryana Shawcrossa. Anglik tuż przed gwizdkiem sędziego kończącym mecz wybił piłkę niemal z linii bramkowej po strzale Edina Dżeko.
Zarówno Tony Pulis, jak Roberto Mancini postanowili, że od pierwszych minut pojawi się kilka nowych twarzy, które trafiły do obu klubów w letnim okienku transferowym. W ekipie Stoke zadebiutował sprowadzony z Blackburn Steven N’Zonzi, natomiast w trykocie City swój pierwszy mecz zagrali Maicon, Javi Garcia oraz Scott Sinclair.
Lepsze wrażenie w pierwszych minutach sprawiali gospodarze Britannia Stadium, City grało bardzo chaotycznie i niedokładnie. Ataki gości były przeprowadzane bez pomysłu i łatwo rozbijane przez twardą defensywę piłkarzy Tony’ego Pulisa. Ci w typowy dla siebie sposób szukali swoich okazji ze stałych fragmentów oraz kontrataków. W 14. minucie zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym wykorzystał Peter Crouch, przejmując piłkę na klatkę piersiową, i przy biernej postawie obrońców „Citizens”, którzy byli zbyt skupieni na sygnalizowaniu sędziemu zagrania ręką, wpakował futbolówkę do siatki. Jak pokazały powtórki telewizyjne, zawodnicy Manciniego mieli rację, gdyż przy jednym ze zwodów rosły Anglik dotknięciem dłonią zmienił tor lotu piłki i tym samym zmylił Lescotta. Jednak w takim zamieszaniu prowadzący spotkanie Mark Clattenburg mógł tego nie zauważyć. Podopieczni Roberto Manciniego o tym, jak się gra w piłkę, przypomnieli sobie dopiero po pół godzinie gry. Sygnał do ataku dał w 35. minucie najlepszy strzelec drużyny, Carlos Tevez, który świetnie podał z rzutu wolnego do Javiego Garcii. Tym samym Hiszpan zdobył bramkę w swoim debiucie. Pierwszego gola w nowym klubie pozazdrościł mu Maicon, jednak strzał Brazylijczyka obronił Begović. Swojego szczęścia próbował również Mario Balotelli, ale on również nie potrafił pokonać bramkarza Bośni i Hercegowiny. Do przerwy na Britannia Stadium mieliśmy remis 1:1.
Manchester City nie zamierzał jednak zremisować tego meczu, tylko chciał wywieźć z Britannia Stadium komplet punktów. Jednak Tony Pulis oraz jego podopieczni słyną z twardej i szczelnej defensywy, która najlepiej gra zwłaszcza z czołowymi drużynami. Ryan Shawcross i Robert Huth bez trudu przecinali prostopadłe podania piłkarzy City i wybijali ich dośrodkowania. Stoke nie zmieniło ani na moment swojej ofensywnej taktyki, dalej stanowiło zagrożenie ze stałych fragmentów gry i sporadycznych kontrataków. Zamęt wśród obrońców z Etihad Stadium siał oczywiście Peter Crouch, ale nie potrafił po raz drugi znaleźć sposobu na pokonanie Harta. W 61. minucie przed świetną okazją znalazł się Yaya Toure, ale jego strzał jeszcze lepiej wybronił Asmir Begović. Umiejętności Bośniaka sprawdzali również Javi Garcia, Mario Balotelli oraz Samir Nasri, ale ich strzały zostały wybronione. Na emocje przyszło czekać do ostatnich minut spotkania. Najpierw na boisku pojawił się Michael Owen, dla którego był to debiut w barwach Stoke. Później Begović obronił główkę Javiego Garcii, a jeszcze później Ryan Shawcross wybił piłkę z linii bramkowej po lobie Edina Dżeko. W ciągu kilkudziesięciu sekund Manchester City powinien zdobyć dwie bramki, jednak świetna postawa bramkarza i kapitana Stoke sprawiła, że oba kluby musiały podzielić się punktami.