Lech Poznań wygrał rywalizację o Afonso Sousę między innymi z Rakowem Częstochowa. Z reprezentantem portugalskiej młodzieżówki wiązano w stolicy Wielkopolski duże nadzieje. Do tej pory pobyt w „Kolejorzu¨ byłego zawodnika Belenenses jest jednak dużym rozczarowaniem. Czy ta sytuacja może jeszcze ulec zmianie?
Polskie kluby bardzo rzadko płacą za zawodników kwoty zbliżone do miliona euro bądź go przekraczające. Afonso Sousa kosztował mistrza Polski 1,2 miliona euro, co automatycznie nałożyło na jego barki spore brzemię oczekiwań kibiców. Niestety początki Portugalczyka w Lechu nie należą do udanych, a złożyło się na to kilka czynników.
Brak zaufania
Wiele wskazuje na to, że pomocnik nie zyskał jeszcze zaufania w oczach Johna van den Broma. Nie ma na to lepszego dowodu niż bilans Sousy w meczach Ligi Konferencji. W fazie grupowej 22-latek rozegrał jedną (!) minutę. To wręcz upokarzający dorobek zawodnika, który miał wiele wnieść do gry poznaniaków. Brak występów w spotkaniach europejskich pucharów nie był spowodowany kontuzjami. Był to efekt decyzji holenderskiego szkoleniowca.
Na początku sezonu problemem nowego nabytku „Kolejorza” mogła być dyspozycja fizyczna. Na nią właśnie zwracał uwagę van den Brom po meczu z Piastem Gliwice:
– Byłem zadowolony z gry Afonso Sousy w meczu z Piastem, który zanotował dobre 65 minut. W Gdańsku go nie wystawiłem, ponieważ parametry fizyczne, które są śledzone, pokazują, że ten piłkarz nie jest gotowy do gry co trzy, cztery dni. Nie potrafi się regenerować w krótkim okresie pomiędzy meczami.
Afonso Sousa więcej szans otrzymał w polskiej ekstraklasie. Z jego występami w naszej lidze bywało różnie. Potrafił zaliczać spotkania bezbarwne, w których trzeba było zajrzeć do meczowego protokołu, aby upewnić się, że znajdował się na murawie. Rozegrał też kilka udanych meczów, jego trafienia dały zespołowi zwycięstwa nad Piastem Gliwice i Wartą Poznań. Korzystnie zaprezentował się zwłaszcza w ostatniej ligowej kolejce. Lech przegrał co prawda z Zagłębiem Lubin, ale 22-latek był jednym z lepszych piłkarzy na boisku.
Liczby Afonso Sousy z meczu z Zagłębiem:
– 82 razy przy piłce
– 66 podań (86,4% skuteczności)
– 42 podania na połowie przeciwnika (najwięcej)
– 29 w tercji wysokiej (najwięcej)
– 3 kluczowe podania
– 7 odbiorów
– 3 razy faulowany
Zabrakło puenty w postaci gola.— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) February 19, 2023
Koniec aklimatyzacji?
Z tą mityczną aklimatyzacją nowych zawodników bywa bardzo różnie. W niektórych przypadkach jest to tylko tania wymówka, której używa się w przypadku przedłużającej się niemocy. Dla części piłkarzy zaadaptowanie się do nowego otoczenia może być problematyczne i wymagać więcej czasu. Na ten aspekt zwraca uwagę w rozmowie z nami Dominik Stachowiak — redaktor naczelny „Polskiej Piłki” oraz komentator radia Gol:
– Na samym starcie sezonu niewiele szans dla Afonso Sousy na grę od pierwszej minuty można było wyjaśnić na kilka sposobów, z których najważniejsza to potrzeba aklimatyzacji. Teraz jednak Sousa jest w stanie grać na pełnych obrotach przez 90 minut, co mogliśmy zaobserwować w starciu z Zagłębiem Lubin. Gdyby nie fakt, że Radosław Murawski i Jesper Karlström nie mogli zagrać w tamtym meczu, Portugalczyk jednak znów prawdopodobnie przesiedziałby mecz na ławce rezerwowych. Dlaczego nie gra? Cóż, moim zdaniem wszystko spowodowane jest chęcią wyrobienia przez Lecha minimalnej liczby minut młodzieżowców w tym sezonie, przez co na pozycji numer 10 gra Filip Marchwiński. Dodatkowo wydaje się, że John van den Brom nie do końca ma pomysł na to, gdzie Sousa powinien grać – na początku sezonu słyszeliśmy, że to „dziesiątka”, a teraz dwukrotnie widzieliśmy go od pierwszej minuty na pozycji numer 8.
Na małe usprawiedliwienie Afonso Sousy można dodać, że Lech Poznań jest jego pierwszym zagranicznym klubem, a to może generować pewne trudności. Niemniej jednak okres ochronny dobiega już końca. W zespole mistrzów Polski Portugalczyków nie brakuje, więc to powinno ułatwić aklimatyzację i pokazywanie wysokich umiejętności. Dobra okazja ku temu będzie miała miejsce już w czwartkowy wieczór.
Wielka szansa?
Rewanżowe spotkanie z Bodo/Glimt jest jednym z najważniejszych meczów „Kolejorza” w ostatnich latach. Klub w przypadku zwycięstwa zarobi sporą kwotę, zyska kolejne punkty od rankingu, a także będzie miał przed sobą kolejny emocjonujący dwumecz na europejskiej arenie. Kolejną zaletą ewentualnego awansu jest promocja zawodników i wzrost ich wartości na rynku transferowym.
Czas przejść do historii. Zróbmy to RAZEM! #UECL pic.twitter.com/PjRB9ms4N1
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 21, 2023
W meczu rewanżowym nie zagra zawieszony Radosław Murawski. W środku pola zwalnia się jedno miejsce. Afonso Sousa jest po udanym występie przeciwko Zagłębiu Lubin. Trener będzie wybierał prawdopodobnie między nim a Niką Kvekveskirim. Dotychczas wyżej stały akcje Gruzina, ale w niedzielę to Portugalczyk zaprezentował się z lepszej strony. Nasz rozmówca zwraca uwagę na szereg zalet, którymi charakteryzuje się gra 22-latka:
– Trudno powiedzieć, czy Sousa stanie się ważnym zawodnikiem podstawowego składu Lecha. Wartościowym graczem jest z całą pewnością, co pokazał w meczu z „Miedziowymi”. Świetnie wygląda z piłką przy nodze, potrafi przyspieszyć grę niekonwencjonalnym zagraniem, a także lubi podłączać się do akcji ofensywnych z pozycji skrzydłowego. Kiedy jest „ósemką”, można nazwać go mezzalą, czyli w dosłownym tłumaczeniu półskrzydłowym. Jako uniwersalny zawodnik w ofensywie jest w stanie „Kolejorzowi” dać dużo. Pytanie tylko, czy przy Johnie van den Bromie jest w stanie rozwinąć skrzydła, jeśli po dobrym meczu najpewniej za chwilę znów będzie grał ogony. Moim zdaniem los Afonso w dużej mierze zależy właśnie od holenderskiego szkoleniowca. Osobiście uważam, że jest to piłkarz, który może stać się czołową postacią Lecha i jednym z lepszych w skali ligi. Trzeba mu tylko dać trochę zaufania.
Najważniejszym celem czwartkowej potyczki jest awans Lecha Poznań. Rywalizacja z Bodo/Glimt ma potencjał na to, aby wspominać ją latami. Sympatycy wielkopolskiej drużyny nie mieliby nic przeciwko, aby mecz ten był punktem zwrotnym w poznańskiej karierze Sousy. Spotkania, które mają dużą stawkę, miewają nieoczywistych bohaterów i mogą zbudować pewność siebie zawodnika. Oby to był taki właśnie przypadek.