Za nami trzy ostatnie mecze francuskiej Ligue 1. W niedzielnych spotkaniach nie obyło się bez niespodzianek – Marsylia zaledwie zremisowała z Tuluzą. Zgodnie z planem, trzy punkty zainkasowała z kolei ekipa Lille.
W pierwszym meczu na Stadium Lille-Metropole zmierzyły się ekipa Lille i ostatnia w tabeli drużyna Grenoble. Gospodarze w środku tygodnia niespodziewanie pokonali Liverpool w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europejskiej. Goście z kolei od samego początku rozgrywek są czerwoną latarnią francuskiej ekstraklasy i niewiele wskazuje, żeby mogło się to zmienić. Niewątpliwym faworytem byli więc gracze Lille. Tymczasem piłkarze z alpejskiego Grenoble przez długi czas dzielnie walczyli z podopiecznymi Rudiego Garcii. Mimo licznych strzałów z dystansu, gościom nie udało się jednak pokonać Mickaela Landreau. Zawodnicy Mecha Bazdarevicia trafili za to do własnej bramki. W 46. minucie Jody’ego Vivianiego zaskoczył kolega z zespołu – Bostjan Cesar. Jak się później okazało, był to jedyny gol w tym meczu. Lille dzięki temu zwycięstwu utrzymuje kontakt ze ścisłą czołówką Ligue 1. Sytuacja gości w ligowej tabeli jest coraz bardziej beznadziejna i Grenoble już jedną nogą jest w drugiej lidze. W drużynie gospodarzy cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Ludovic Obraniak.
W drugim dzisiejszym meczu spotkały się drużyny sąsiadujące ze sobą w ligowej tabeli, czyli Valenciennes i Rennes. Na Stade Nungesser z lepszej strony zaprezentowali się goście, którzy szybko objęli prowadzenie. W 27. minucie bramkę dla bretońskiej jedenastki zdobył Sylvain Marveaux. Niewiele ponad dziesięć minut później było już 2:0 dla gości. Tym razem do bramki trafił Gyan Asamoah. Valenciennes próbowało się odgryźć, ale sztuka ta mu się nie udała, a w 78. minucie stracili jeszcze Siakę Tienę, który wyleciał z boiska po dwóch żółtych kartkach. Rennes pokonało ostatecznie Valenciennes 2:0.
W ostatnim meczu kolejną wpadkę w tym sezonie zaliczyli podopieczni Didiera Deschampsa. Marsylia wybrała się dzisiaj do Tuluzy i nie potrafiła pokonać „Les Violets”. Goście co prawda objęli prowadzenie w 30. minucie po golu Brandao, ale już dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Paulo Machado. Wynik utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra i Tuluza dość niespodziewanie zremisowała z Marsylią 1:1.