Tegoroczne rozgrywki FA Cup układały się pod dyktando drużyn z Manchesteru i Londynu. W półfinałach oglądaliśmy po dwie ekipy z obu miast. W finale nie będzie już jednak podziału, ponieważ zmierzą się w nim zespoły ze stolicy Wielkiej Brytanii – Arsenal i Chelsea.
Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w bardzo dobrych nastrojach. Biorąc pod uwagę dziesięć ostatnich spotkań ligowych, Manchester United jest najlepszą drużyną Premier League. „Czerwone Diabły” nie przegrały do dzisiaj żadnego spotkania od 22 stycznia. Nieznacznie gorzej w ostatnim czasie wygląda Chelsea. „Niebiescy” zdobyli 22 punkty w ostatnich dziesięciu spotkaniach, co daje drugi najlepszy wynik w całej lidze.
Chelsea pokonuje najgorszy w tym roku Manchester United
Od samego początku mecz układał się po myśli Chelsea. Zawodnicy Franka Lamparda długo utrzymywali się przy piłce i wychodzili wysokim pressingiem. Wydaje się, że z ustawieniem swojego zespołu tym razem przekombinował Ole Gunnar Solskjaer. Na ławce rezerwowych usiedli – występujący ostatnio w podstawowej jedenastce – Paul Pogba, Anthony Martial i Mason Greenwood. Zmiany zaszły nie tylko w personaliach, lecz także w samym ustawieniu. „Czerwone Diabły” wybiegły w nietypowym dla siebie ustawieniu – z trójką środkowych defensorów.
Brak Pogby, Martiala, Greenwooda. Oby nie za dużo tych "kluczowych" zmian…#eflpl
— Kamil Budniok (@KikoKamil) July 19, 2020
Takie rozwiązanie kompletnie wybiło z rytmu Manchester. Podopieczni Solskjaera stwarzali sobie sytuacje tylko i wyłącznie po stałych fragmentach gry. W pierwszej połowie z rzutów wolnych próbowali Bruno Fernandes, a także Marcus Rashford. W drugiej odsłonie pierwszy z nich uratował honor United, strzelając bramkę na 1:3.
Przełamanie cierpliwej Chelsea
Zanim bramkę zdobył Fernandes, David de Gea musiał trzykrotnie wyciągać piłkę ze swojej bramki. Pierwszy raz miało to miejsce jeszcze w pierwszej połowie, kiedy dośrodkowanie z prawej strony boiska na bramkę zamienił Olivier Giroud. Bardzo nietypową długość miała ta odsłona spotkania. Zawodnicy udali się do szatni dopiero po 58 minutach. Wszystko spowodowane było groźnie wyglądającym urazem głowy Erica Bailly’ego. Tuż po przewie wynik na 2:0 podwyższył Mason Mount, a trzecie trafienie dla „The Blues” padło po samobójczym trafieniu Harry’ego Maguirea.
https://www.instagram.com/p/CC1XPIQp3YS/
Poza dzisiejszym spotkaniem „The Blues” ostatni raz wygrali z Manchesterem United 5 listopada 2017 roku. Od tego czasu obie drużyny zmierzyły się ze sobą do dzisiaj pięć razy. Trzy z tych spotkań wygrały „Czerwone Diabły”, a dwa mecze zakończyły się remisem. Bilans bramek w tym czasie wynosi 11:4 dla zespołu z centrum Wielkiej Brytanii. Szczególnie boleśnie dla Chelsea wyglądały spotkania z Manchesterem w tym sezonie. Drużyna Ole Gunnara Solskjaera pokonała „Niebieskich” na inaugurację tego sezonu aż 4:0.
David de Gea ponownie na świeczniku
Defensywa Manchesteru United spisuje się w ostatnim czasie bardzo dobrze. „Czerwone Diabły” zachowały w ostatnich sześciu ligowych spotkaniach aż cztery czyste konta. Krytyki mimo wszystko nie unika David de Gea. Hiszpan był po części odpowiedzialny za straconą bramkę w meczu z Bournemouth. Wówczas dał on się zaskoczyć strzałem w krótki róg.
Przeciętna była postawa de Gei także w dzisiejszym spotkaniu. O ile przy stracie pierwszej bramki można Hiszpana po części usprawiedliwić, o tyle przy drugiej ponosi on całkowitą winę za straconego gola. Strzał Mounta nie był ani wyjątkowo precyzyjny, ani mocny. Tak stracone bramki z pewnością podgrzeją jeszcze dyskusje o obsadzie bramki „Czerwonych Diabłów” w przyszłym sezonie.
De Gea ma ogromny problem z koncentracją i oceną sytuacji w tym sezonie. Jeśli już coś mu pomagało, to refleks. Teraz brakuje nawet tego. Naprawdę nie ma argumentu, który przemawiał by za nim jako n. 1, nie ma. #MNUCHE #FACup #EFLPL
— Paweł Klama (@P_Klama) July 19, 2020
Londyński finał FA Cup
W finale FA Cup na Chelsea od wczoraj czekał Arsenal Londyn. Drużyna Mikela Artety pokonała w pierwszym półfinale niespodziewanie 2:0 Manchester City. Kolejny raz swoją wartość potwierdził Pierre-Emerick Aubameyang, który strzelił obie bramki. Ostatni raz takie zestawienie w finale Pucharu Anglii miało miejsce w 2017 roku. Wówczas górą okazał się Arsenal, a triumf zapewniły mu postaci, które obecnie występują na włoskich boiskach – Alexis Sanchez i Aaron Ramsey.
Sanchez i Ramsey byli bohaterami ostatniego finału FA Cup pomiędzy Arsenalem a Chelsea.
Nie był to jednak ostatni finał jakichkolwiek rozgrywek między tymi drużynami. W zeszłym sezonie doszło do starć obu zespołów w finale Ligi Europy. Wówczas lepsza okazała się Chelsea, która rozgromiła swoich rywali aż 4:1, a główne role odegrali ponownie Eden Hazard oraz strzelec bramki w dzisiejszym spotkaniu – Olivier Giroud. W tym sezonie faworytem wydaje się Chelsea. Patrząc jednak na ostatnie wyniki Arsenalu, szanse podopiecznych Artety stały się dużo bardziej wyrównane.