Celtic Glasgow wygrał 3:2 na moskiewskich Łużnikach ze Spartakiem w meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zwycięską bramkę zdobył w 90. minucie meczu Samaras.
W grupie G, w której faworytem bez wątpienia jest Barcelona, o wyjście z drugiego miejsca walczą m.in. Spartak Moskwa i Celtic Glasgow. Obie te ekipy spotkały się dzisiaj w Moskwie w ramach 2. kolejki fazy grupowej. Faworytem przed tym spotkaniem byli gospodarze, którzy pechowo przegrali w poprzedniej kolejce z „Barcą”.
Jak się można było spodziewać, od pierwszych minut do zmasowanego ataku ruszyli gospodarze, a konkretnie Ari, który jednak nie zdołał dokładnie dośrodkować już w pierwszej akcji swojego zespołu. W 4. minucie pierwszy strzał w tym spotkaniu oddał Kim Kallstrom, jednak jego próba została zablokowana. Po gorącym początku pod bramką gości z Glasgow stało się coś, czego nie spodziewał się chyba nikt na Łużnikach. W 13. minucie wspaniale w pole karne dośrodkował Mikael Lustig, a bramkę zdobył Gary Hooper i byliśmy świadkami szału radości w drużynie gości. Tablica świetlna wskazywała wynik 0:1. Podrażniony Spartak ruszył do ataku. W 20. minucie strzelał McGeady, jednak obok bramki. Później swoją szansę miał Ari, lecz znów górą był Fraser Forster.
Z minuty na minutę coraz większą przewagę w posiadaniu piłki mieli miejscowi. Makiejew dośrodkował dokładnie, ale Emmanuel Emenike główkował poza światło bramki Celticu. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czas gry stan meczu wyrównał się. Szybkie wznowienie gry przez De Zeeuwa, podanie do Ariego i strzał na bramkę Emenike – to przepis na wyrównującą bramkę dla Spartaka. Gospodarze nabrali wiatru w żagle, stąd też obserwowaliśmy coraz to śmielsze ataki na bramkę gości. Jednak ani Kombarow, ani tym bardziej Emenike nie byli w stanie zdobyć drugiego gola dla swojego zespołu i pierwsza część gry zakończyła się remisem 1:1. Przeważali gospodarze, którzy jednak dali się zaskoczyć w pierwszym kwadransie gry i musieli odrabiać straty.
Zdecydowana gra Spartaka od pierwszych minut drugiej połowy pozwoliła zdobyć Emenike drugą bramkę. Trzy minuty po rozpoczęciu De Zeeuw ładnie zagrał do Nigeryjczyka, a ten strzelił gola na 2:1 i tym samym w Moskwie wybuchł szał radości na stadionie. Dwie minuty później powinno być już 3:1, jednak Ari nie potrafił skopiować wyczynu kolegi z formacji ofensywnej. Po wyjściu na prowadzenie gospodarze stonowali grę i szanowali piłkę, z rzadka zapędzając się pod pole karne rywala. Gdy minęła godzina gry, znów zaczęły się kłopoty Spartaka. Juan Manuel Insaurralde otrzymał czerwoną kartkę i od tej pory zespół Emery’ego grał w osłabieniu. W 67. minucie niewiele pomylił się z rzutu wolnego Charles Mulgrew, a końcówką dłoni piłkę sparował bramkarz.
W 71. minucie Celtic wyrównał! Długo utrzymując się w polu karnym Spartaka, goście w końcu cieszyli się z bramki na 2:2, a zdobywcą gola był Kombarow, który strzelił swojaka. Na pięć minut przed końcem niesamowicie dogodną akcję miał Artiom Dziuba, jednak obrońca Szkotów zdołał wślizgiem wybić mu piłkę spod nóg i zażegnał niebezpieczeństwo. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej z gry mieli przyjezdni, którzy koniecznie chcieli wygrać dzisiejszego wieczora na Łużnikach. W końcu stało się coś nieprawdopodobnego i Celtic zdobył gola w samej końcówce meczu. Świetną centrę w pole karne posłał Izaguirre, a Georgios Samaras piekielnie mocno strzelił z głowy i zadał ostateczny cios.
Spotkanie niespodziewanie zakończyło się wynikiem 2:3, a Celtic Glasgow pokazał w tym meczu, że zawsze jest warto walczyć do końca.