Targana różnymi problemami drużyna, których konsekwencją mógł być brak licencji na grę w II lidze, pozostaje zespołem mającym ambicje na awans. Gdyby udało się osiągać lepsze wyniki na wyjazdach, to z pewnością Bytovia byłaby jednym z czołowych zespołów w tym sezonie i o awansie można byłoby myśleć bardziej na poważnie.
Ten oczywiście trzeba najpierw wywalczyć, ale i tak już jest lepiej, niż wielu mogłoby się spodziewać. Bytovia wciąż istnieje, posiada niezły kadrowo zespół i co najważniejsze, trzyma się wysoko w tabeli.
Lokata mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby drużynie udało się zdobywać nieco więcej punktów na wyjazdach, bo te przychodzą z trudnością.
Weterani
Bytovia obecnie to zespół, w którym nie brakuje piłkarzy z ekstraklasową przeszłością. Niewielu może pochwalić się takimi nazwiskami na poziomie II ligi, jakimi dysponuje trener Stawski. Szkoleniowiec ma zatem kim walczyć o wyższe cele.
Pomiędzy słupkami ma Pawła Kapsę, mającego za sobą przygodę w niejednym klubie. W obronie rządzi i dzieli Krzysztof Bąk, będący jednocześnie kapitanem, a można wspomnieć także o Deleu – przed laty piłkarz Lechii Gdańsk, podobnie zresztą jak Bąk. Druga linia do ubogich także nie należy. Przemysław Lech czy Daniel Feruga też na wyższym poziomie już grali, a i w ataku jest w dodatku Piotr Giel.
Wszyscy ci zawodnicy nie są z pewnością anonimowi i wiele klubów chętnie by ich widziało w swoich zespołach. I w całym tym gronie doświadczonych piłkarzy odnajduje się mało znany szkoleniowiec. Adrian Stawski od lat związany z klubem z Bytowa postawił po części na piłkarzy ogranych.
Choć Bytovia zalicza się do klubów ubogich nawet w gronie drugoligowców, ryzykuje, stawiając na weteranów, bo od kogoś młodzież też musi się uczyć, a przecież tej wcale nie jest mało.
Czu, czu… Czubak
Po pierwszych meczach sezonu na gwiazdę drużyny wyrastał Karol Czubak. Napastnik strzelał niemal na zawołanie, by stać się jednym z objawień sezonu. Później, jak to bywa u piłkarzy młodszych, zabrakło systematyczności. A wraz z brakiem strzelanych przez niego goli Bytovia rzecz jasna straciła na skuteczności.
Wciąż jednak jest to zawodnik, którego można doceniać, nawet gdy tych goli z jego strony mniej. Potrafi się zastawić, grać jeden na jeden i co ważne, myśli na boisku. Nie panikuje, gdy ma przeciwnika na plecach, potrafi powalczyć, ale też umie zagrać na jeden kontakt. Jeżeli będzie się dobrze rozwijał i co najważniejsze, strzelał gole, to zarówno on, jak i Bytovia wiele na tym skorzystają.
Już sam fakt, że 19-latek z okręgówki wskoczył do drugoligowego zespołu i stał się najskuteczniejszym jego strzelcem i przy okazji dał argument, by zostać powołany do młodzieżowej reprezentacji Polski, pokazuje, jakim potencjałem dysponuje.
Skoro w tak młodym wieku Czubak jest jednym z najgroźniejszych napastników w lidze, to co będzie, jeżeli nabierze nieco doświadczenia, a jego umiejętności wzrosną? I co ciekawe, nie jest on wcale jedynym talentem, jaki posiada w swoim zespole trener Stawski.
Patrzcie i podziwiajcie
Stawianie na młodzież może się opłacać, jeżeli czyni się to z głową, a w Bytovii wszystko wskazuje na to, że wiedzą, jak korzystać ze swoich możliwości. Trener Adrian Stawski na pomeczowej konferencji po meczu z Widzewem szukał wytłumaczenia słabej dyspozycji na wyjazdach i poniekąd ją znalazł.
Prócz zbyt wąskiej kadry problemem może być również młoda kadra, bo oprócz zawodników z dużym bagażem doświadczeń nie brakuje młodzieży. Ta potrzebuje ogrania, a to wiąże się z potknięciami. Oczywiście, trudno uznać to za obronę słabej dyspozycji na obcych terenach, ale jest to fakt, o którym należy pamiętać.
Za kilka lat z tych zawodników może być dużo pociechy. Najwięcej radości daje w tym momencie Karol Czubak, ale i ciekawym zawodnikiem wydaje się o dwa lata starszy Adrian Kwiatkowski. 21-latek potrafi przyśpieszyć i z czasem może zacząć być bardzo groźnym zawodnikiem.
Duży potencjał ma w sobie także Kacper Klawula, który grając u boku Krzysztofa Bąka, wiele zyskuje. W tym sezonie jednak za bardzo wziął sobie do serca to, że w piłkę trzeba grać ostro, bo żółtych kartek na jego koncie tyle co mrówek w lesie.
Zimą poprawić niedociągnięcia
Podczas okresu zimowego w Bytovii będą mieć wystarczająco dużo czasu na przemyślenie swoich słabości. Również będzie można znaleźć odpowiedź na pytanie o kwestię gry w delegacji, ponieważ jeśli ten element dałoby się poprawić, powrót na zaplecze ekstraklasy byłby bardziej możliwy, niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Skoro Bytovia jest jednym z najlepszych zespołów u siebie w całej lidze, a na wyjazdach punktuje tak jak kluby aspirujące co najwyżej do utrzymania się, to w przypadku poprawy bytowian awans szczebel wyżej wydawałby się bardziej prawdopodobny.
Trener Bytovii, Adrian Stawski:
"Popełniliśmy zbyt wiele błędów, przy gorszym przeciwniku wynik mógłby być inny." pic.twitter.com/vKVAL8ZKGg— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) November 24, 2019
Zresztą teraz ekipa trenera Adriana Stawskiego już bije się o miejsca barażowe, zatem jak widać, niewiele potrzeba, by wszystko mogło się odmienić. Może jakimś problemem jest sfera mentalna, a może potrzeba jakiegoś impulsu na boisku, czyli transferu.
Być może w przerwie zimowej uda się namówić jakiegoś zawodnika, który chętnie spróbowałby swoich sił w klubie może nie najbogatszym, ale mającym aspiracje, by grać wyżej. W dodatku taka perspektywa jest przecież też realna, jeśli spojrzymy na sytuację w tabeli. Grać obok tak doświadczonych zawodników z mieszanką młodych, zdolnych też wydaje się interesującą opcją.