Być albo nie być Korony


13 stycznia 2015 Być albo nie być Korony

Rada miejska przyznała Koronie Kielce dofinansowanie. 7,8 mln złotych ma być reanimacją „Koroniarzy”. Pozwoli to zapewnić ekstraklasowy byt dla klubu. Czy to już koniec dramatycznej sytuacji Korony?


Udostępnij na Udostępnij na

Ubiegły rok zakończył się dla Korony w najgorszy z możliwych sposobów. Klub wobec tragicznej sytuacji finansowej musiał zgłosić wniosek o upadłość. Wszystko to było pokłosiem decyzji rady miasta, która nie chciała dofinansować klubu kwotą ośmiu milionów złotych.

https://twitter.com/mwantola/status/550311745299185664

Oczywiście można uznać, że prośba o tak wielkie dofinansowanie to kpina. Klub do swoich przychodów może zaliczyć zyski: z dnia meczowego, z praw telewizyjnych czy choćby z pamiątek klubowych. To, że Koronie brakowało aż ośmiu milionów, świadczy o niegospodarności w kieleckim klubie. Przyczynić się do tego mogły zbyt wysokie kontrakty zawodników, a także to, że w Kielcach popularniejsza jest piłka ręczna. Problemy z zapełnieniem Kolporter Areny znane są nie od dziś. Większość mieszkańców Kielc wybiera mecze Vive.

Ostatecznie Korona otrzymała dotację od miasta. Nie wydaje mi się, by była to dobra decyzja. Oczywiście kibice z Kielc na pewno się ze mną nie zgodzą. Trzeba to przyznać: miasto nie jest od finansowania klubu ani piłkarzy. Owszem, powinno wspierać poczynania włodarzy takiego klubu, ale od tego wsparcia nie powinien być uzależniony byt zespołu. W Kielcach stało się inaczej. Istotną kwestią jest to, że pomimo kilku lat spędzonych w ekstraklasie Korona nie ma wizji budowy zespołu. Przez te wszystkie sezony przewinęło się przez klub kilka dziwnych nazwisk – nie trzeba daleko szukać: w tym sezonie choćby Leandro. Również można gdybać nad zasadnością ściągania do drużyny zawodników pokroju Oliviera Kapo, skoro klubu zwyczajnie nie stać na takich graczy. Jedna sprawa to ściągnąć piłkarza, a druga to go utrzymać. Korona zatrzymała się na tym pierwszym.

Korona po dotacji z miasta powinna wychowywać zawodników z pobliskich mieścin, a także z samych Kielc. Nie trzeba być bogatym, aby grać w ekstraklasie. Dzięki takiemu systemowi budowy drużyny Korona mogłaby promować talenty i na nich zarabiać. Jest to dobry sposób, by kielczanie mogli wyjść na prostą. Oczywiście wtedy nie byłoby ich stać na utrzymanie w swoich szeregach graczy pokroju Golańskiego czy Kapo. Jednak zapewniłoby to stabilność oraz pieniądze na lata.

W raporcie „Ernst & Young” podsumowującym rok 2014 w T-Mobile Ekstraklasie Korona Kielce uplasowała się na ostatnim miejscu w rankingu finansowym. Przychód kielczan nie przekroczył 11 mln złotych. Korona wciąż nie może nawiązywać finansowo do drużyny z czasów, gdy sponsorem klubu z Kielc był Kolporter. Mimo posiadania nowoczesnego stadionu klub osiąga bardzo niskie przychody z wejściówek na mecze – 1,5 mln. Nie można zapominać, że kibice są również współodpowiedzialni tej tragicznej sytuacji w Kielcach. Stadion może pomieścić 15,5 tysięcy osób, a zapełnienie go choćby w połowie to wciąż ogromny problem włodarzy klubu. Bez pomocy fanów sytuacja Korony na pewno się nie poprawi. Problemem jest niedopasowany budżet. Wciąż klub wydaje więcej niż zarabia. Jest to sytuacja niewróżąca dobrze kielczanom. Miasto nie chce dłużej finansować Korony. W ostatnich pięciu latach wsparło „Koroniarzy” aż 35 mln złotych. Warto zaznaczyć, że kwota ta nie była przeznaczona na zmniejszenie zadłużenia klubu, ale była respiratorem dla jego organizmu.

Kolejnym problemem Korony jest brak sponsora. Kolporter nie jest już inwestorem klubu, mimo to wspiera go pożyczkami. Korona Kielce jest ostatnim zespołem w ekstraklasie, który w całości jest własnością samorządu. Bez pojawienia się inwestora nie ma szans na przetrwanie tego trudnego okresu, bowiem zadłużenie sukcesywnie się powiększa. A widmo upadłości coraz głębiej zagląda Koronie w oczy.

Może lekarstwem na całe zło będą ponowne inwestycje Krzysztofa Klickiego w klub. Jakiś czas temu Kolporter podpisał z Koroną umowę, w myśl której stadion w Kielcach do 2018 roku będzie nosił nazwę Kolporter Arena. W momencie podpisywania tej umowy fani liczyli, że będzie to punkt przełomowy. Dziś wiemy, że nic ona nie dała, a Korona musi bardziej nagimnastykować się, by zapewnić sobie ekstraklasowy byt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze