Carlos Tevez to bez wątpienia jeden z tych zawodników, którego jedni kochają, a drudzy nienawidzą. „Apacz” po faulu na Ezequielu Hamie zyskał nowy przydomek. Niektórzy wołają na niego „Carnicero”, czyli rzeźnik.
O Carlosie Tevezie zrobiło się głośno podczas ostatniego weekendu nie za sprawą efektownego dryblingu czy pięknego gola, ale przez złamanie nogi 22-letniemu zawodnikowi Argentinos Juniors. W walce o piłkę były napastnik Juventusu nie trafił w futbolówkę, trafił natomiast w piszczel Ezequiela Hama, co skończyło się poważną kontuzją, wykluczającą piłkarza z gry na dłuższy czas.
https://www.youtube.com/watch?v=k1BL5FXqq0E
Od razu po zakończeniu spotkania Tevez powiedział, że jest wściekły na siebie, a jego intencją było jedynie wygranie pojedynku o piłkę. Zapowiedział też wizytę w szpitalu u kontuzjowanego zawodnika Argentinos i słowa dotrzymał.
Piłkarze zbili piątkę, chwilę porozmawiali i zapozowali do wspólnego zdjęcia, które na swoim koncie na Instagramie umieścił sam poszkodowany.
https://instagram.com/p/76WMBIwGBZ/
Przeprosiny i wizyta w szpitalu nie trafiają jednak do wszystkich. Szkoleniowiec Argentinos, Nestor Gorosito, ma odmienne zdanie od Teveza. – Stałem trzy metry od miejsca faulu i wszystko widziałem. To nie było niezamierzone. Ci, którzy grają w piłkę nożną, dobrze o tym wiedzą – powiedział.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy zagranie Teveza było przypadkowe?